Dzisiaj przez moment, poczułem się jak wygnany król. Zamiast tronu, ławka w parku. Korony drzew w miejsce złota, swobodnie opadały na moją głowę. Pieszcząc delikatnie czoło, koiły jak do snu rześkością swojego zapachu. W oddali, dziesiątki podwładnych, na których nie miałem żadnego wpływu, mijało mój zielony majestat z całkowitą obojętnością. Ocknąwszy się po paru minutach z tego monarchistycznego letargu, wróciłem skulony do miejsca pracy. By posłusznie, lecz z szemraniem pod nosem, wykonywać polecenia moich przełożonych.
Monarch, motyl wędrowny, który w ciągu swego niespełna miesięcznego żywota pokonuje w przybliżeniu 3 tysiące kilometrów.
OdpowiedzUsuńObsiada masowo gałęzie drzew, aż się uginają... Może przypadkiem dotykają czoła jakiegoś marzyciela? :)
he he, prawdziwie wolnych ludzi pozanaje się po tym, jak znoszą uwięzienie:) dopóki nie masz klawisza w sercu jest ok.:-) pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDobre. Reflektuję obie wypowiedzi, jako pokrzepiające moją klatkę z marzeniami. Szacunek :))
OdpowiedzUsuńA ci na górze mają swych podwładnych, etc. Dobrze być takim małym królem w swoim państwie, tym dużym o wiele ciężej zarządzać ;).
OdpowiedzUsuńkonary drzew - tam zawsze warto się udać, schować:)
OdpowiedzUsuńja tak robię!!!!
szemranie, to jak szuranie
OdpowiedzUsuńczasem lepiej szurać
:)
Czasami jeśli nie ma możliwości szemrania to szuram nogami. Wszakże to też pewnego rodzaju protest, który z wyjątkiem irytacji przełożonych nic nowego do mojej oszałamiającej kariery nie wnosi. Jest prawdopodobnie tak samo niezauważalny jak mój parkowy majestat :)
OdpowiedzUsuńnie zawsze można być królem :))
OdpowiedzUsuńza to korona z drzew o ilez przyjemniejsza