środa, 17 czerwca 2009

Chwilowy monarcha wybujałej wyobraźni

Dzisiaj przez moment, poczułem się jak wygnany król. Zamiast tronu, ławka w parku. Korony drzew w miejsce złota, swobodnie opadały na moją głowę. Pieszcząc delikatnie czoło, koiły jak do snu rześkością swojego zapachu. W oddali, dziesiątki podwładnych, na których nie miałem żadnego wpływu, mijało mój zielony majestat z całkowitą obojętnością. Ocknąwszy się po paru minutach z tego monarchistycznego letargu, wróciłem skulony do miejsca pracy. By posłusznie, lecz z szemraniem pod nosem, wykonywać polecenia moich przełożonych.

8 komentarzy:

  1. Monarch, motyl wędrowny, który w ciągu swego niespełna miesięcznego żywota pokonuje w przybliżeniu 3 tysiące kilometrów.

    Obsiada masowo gałęzie drzew, aż się uginają... Może przypadkiem dotykają czoła jakiegoś marzyciela? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. he he, prawdziwie wolnych ludzi pozanaje się po tym, jak znoszą uwięzienie:) dopóki nie masz klawisza w sercu jest ok.:-) pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre. Reflektuję obie wypowiedzi, jako pokrzepiające moją klatkę z marzeniami. Szacunek :))

    OdpowiedzUsuń
  4. A ci na górze mają swych podwładnych, etc. Dobrze być takim małym królem w swoim państwie, tym dużym o wiele ciężej zarządzać ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. konary drzew - tam zawsze warto się udać, schować:)
    ja tak robię!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. szemranie, to jak szuranie

    czasem lepiej szurać

    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasami jeśli nie ma możliwości szemrania to szuram nogami. Wszakże to też pewnego rodzaju protest, który z wyjątkiem irytacji przełożonych nic nowego do mojej oszałamiającej kariery nie wnosi. Jest prawdopodobnie tak samo niezauważalny jak mój parkowy majestat :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie zawsze można być królem :))

    za to korona z drzew o ilez przyjemniejsza

    OdpowiedzUsuń