środa, 31 sierpnia 2011

Z pożółkłej karty VII

Żale

Nie sztuką jest Panie i Panowie
zrobić coś by wszyscy to chwalili.
Podziwiając zewnętrzne oblicza ludzi
baczcie więc byście się nie sparzyli.

Gdyż wielu już było takich
co w rozczarowaniu uschli.
Pogrążeni w smutku porażki
zwątpienie odziedziczyli.

Dlatego nie otwartych oczu
lecz głosu serca szukaj.
Byś mógł uniknąć w życiu
wielu zranień swego ducha.

Lublin-Londyn 1996-2011

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

***

nade mną taka cisza
wplątana w całą szerokość
ptasich skrzydeł
przecinających niebo
jak nóż papier
na dole tu
by usłyszeć jej szept
najlepiej zaraz po deszczu
muszę oprzeć
zepsuty parasol
o krawędź ławki
i zadrzeć głowę
do góry
wspinając się na palcach
jak upadły Ikar
chcący oszukać słońce

niedziela, 28 sierpnia 2011

***

moje wnętrze
to nie tylko mięso, żyły,
tętnice i kości
moje wnętrze to także
siedlisko mikroskopijnych
myśli i miniaturowych bić serc
garderoba różnorodności
wystarczy przeszyć
jednym wbiciem igły
dowolny rozdział tej pulsującej
życiem całości
by wszystko ustało
oddając głos ciszy

sobota, 27 sierpnia 2011

Kaprys

Hegel
wypatrzył w świecie idei
- ducha
co świadomością
się zwał.
W przypływie
dobrej pogody
wrzucił go w świat
w formie trojakiej.
Kopniakiem ponaglając
zlecił, by siał
zamęt w obrębach
czterech żywiołów.

na rocznicę 241 urodzin

czwartek, 25 sierpnia 2011

Zator

Mam jakiś wewnętrzny zator - myślowy.
Ostatki abstraktu (Jeden z moich ulubionych sposobów postrzegania świata. I to nie jako całości lecz pojedynczych, dogodnie wybranych fragmentów pozbawionych większych powiązań między sobą. Dlatego, tak daleko mi zawsze do konkretu i umiejętności właściwego sprecyzowania się) zmieszałem z resztką fusów po kawie w zdeformowanym plastikowym kubku. Uzyskaną zawiesinę niczym czarną błotnistą breję, wylałem jednym pociągnięciem ręki na kompost twórczych koncepcji. Niech zarosną chwastem, ostem i innym ścierwem. Może kiedyś coś wyłuskam podczas umysłowego pielenia...?

sobota, 20 sierpnia 2011

***

jestem jak konający
konar ściętego drzewa
leżący bliżej gwiazd
przypatrując się Tobie
idącej polną drogą
obumieram stopniowo
za każdym razem
gdy znikasz
za horyzontem
razem ze słońcem
wplecionym we włosy

mojej żonie

piątek, 19 sierpnia 2011

Przebudzenie

dotychczas nie przebierałem
w różnorodności kształtów
pobitych i roztrzaskanych
przedmiotów

z trudem łączyłem jedno z drugim
lecz potrafiłem sklecić ciągłą
nie obyło się bez pociętych palców
i kropli krwi spuszczanych
w imię celów wyższych

sam już nie wiem ile czasu
zajęło mi zrozumienie
tej groteskowej prawdy
tego suchego klapsa w pysk
na przerwanie snu słodkiego:

kurwa! człowieku
obudź się i pamiętaj:
- nie jesteś iluzją
w kserokopii świata!

czwartek, 18 sierpnia 2011

Schnące źródła poznania

Rozglądając się dookoła siebie, wchłaniając wszelkie zachodzące zmiany, coraz bardziej nabieram przekonania, że czasy arystotelesowskiego "zdumienia" lub jasperowskiego "przebudzenia" bezpowrotnie minęły. Rozpłynęły się we mgle powierzchowności wnikania w istotę rzeczy opartą już tylko fundamencie, którego trzon stanowi tzw: gdybanie do pustego wiadra.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

***

w niemrawości
w zamroczeniu myśli
pieprząc zdanie świata
jestem częścią własnego
wymiaru -
wykresem w farsie życia

niedziela, 14 sierpnia 2011

Podróż

czy kiedyś jeszcze
w szumie głosu narratora
prowadzącego śpiących
do stacji docelowych
dojrzysz w tłumie
i obojętnym świście
mijających się pociągów
twarz obdartą ze słonecznego
światła
twarz grymasem próbującą
obrać właściwy cel podróży
stawiając wyzwanie
widmo - peronom

piątek, 12 sierpnia 2011

Zamieszek w Anglii ciąg dalszy...

... wandalizm nie zna granic.
Manchester Riots 2011

wtorek, 9 sierpnia 2011

London burning ...


Londyn płonie?

Można tak powiedzieć, śledząc ostatnie wydarzenia w poszczególnych dzielnicach miasta. Tottenham, Brixton, Peckham, Lewisham czy dzisiejsze Croydon. Sceny wyjęte niczym z państwa ogarniętego wojną domową lub zbliżającymi się spotkaniami Panów mieniących się właścicielami świata z cyklu G - coś tam. Jednakże w moim skrajnie skromnym subiektywnym odczuciu nic z tych rzeczy. Nie znajduję tu również żadnego racjonalnego usprawiedliwienia typu: recesja gospodarcza lub inne problemy ekonomiczne Wielkiej Brytanii.

Zaistniała sytuacja, dziwnym trafem spowodowana nagłą śmiercią bliżej nieokreślonego 29 latka hasającego swobodnie po centrum z niezarejestrowaną bronią (został on zastrzelony w trakcie wymiany ognia z policją), najprawdopodobniej stała się powodem wylęgu na ulice Londynu dziesiątek "chuligańskich band śmieci nazywających się gangami"*.

Zamaskowana, różnokolorowa masa ludzi w różnym wieku (najmłodszy szabrowniczek miał 7 lat) zalewająca po zmroku w szale destrukcji miasto jest moim zdaniem wynikiem tzw: poprawności politycznej, szeroko zakrojonej tolerancji (z której ku własnej zgubie Anglia tak się szczyci - przynajmniej publicznie, bo prywatnie sprawa ma się zupełnie inaczej i nie tak tęczowo, jak to możemy zobaczyć w mediach) i najwyraźniej powolnym znużeniem serwowanym jak na dłoni dobrobytem, włączając w to wszelkie przywileje socjalne, na które nie tylko obywatele (wbrew opinii publicznej) państw bloku wschodniego się łaszą.

Mniejsza o to. Można postawić sobie również pytanie retoryczne - O jakim zakresie bezpieczeństwa możemy dyskutować jeżeli w mieście o liczebności większej niż cztery Warszawy łącznie, większość "stróży prawa" nie posiada przy sobie broni palnej i stanowi raczej element turystycznego folkloru do pozowania do zdjęć, niż do ewentualnej nieprzewidzianej akcji prewencyjnej... .


* lekka modyfikacja fragmentu tekstu piosenki "Uliczna kultura" zespołu De Facto.
PS: Wszystkie zdjęcia pochodzą z portali informacyjnych z internetu.

sobota, 6 sierpnia 2011

***

po drodze do nieba
zrobię nieplanowany
przystanek
i zabiorę Cię na lody
te owocowe
które wielością smaku
podrażniają piekielne otchłanie
i nikt nam nie będzie
podczas ich grzesznej konsumpcji
prawił kazań na temat dobra i zła
to co spłynie po brodzie
ziemia przyjmie z pokorą
resztę zabierzemy w sobie
i luźnym krokiem
ruszając przed siebie
będziemy kopać kamienie
na zakurzonej żwirówce

Dialog dla wernisażu o 20.30. czasu polskiego...

Ja tylko w alkoholowym rozmachu pozytywnych inspiracji poetycko - artystycznych chciałbym uchylić czoła dla tych , którzy czytając ta sekwencję zabiorą ciepły promień uznania dla wnętrza ich twórczych serc!!!

środa, 3 sierpnia 2011

Dialog mogący w ogóle nie posiadać czasu, miejsca i zajmowanej przestrzeni słownej


- Spójrz jak tu jest pięknie! Przecież ten krajobraz stanowi nierozerwalną część ziemi po której na co dzień stąpasz. Jest integralną, nierozerwalną składnią tej pieprzonej planety! Więc o co Ci do kurwy nędzy chodzi??!
- Możliwe, ale to nie jest to!
- ???
- Nie ujmując pięknu, ale to zdecydowanie nie jest jedna z tych integralnych cząstek powierzchni w której mógłbym doświadczyć absolutnego zatracenia. Przykro mi. Poczekam jednak na swój kawałek.


* zdjęcie pochodzi z odkurzonych starych zbiorów, więc co do jego autorstwa nie jestem w stu procentach przekonany. Natomiast jeżeli chodzi o facjatę pierwszoplanową to jestem w stu procentach przekonany o jej autentyczności ;)

wtorek, 2 sierpnia 2011

Cały Ja cd.

Nie taki ze mnie ponurak i marudnik jak mnie widzą. Miewam sporadycznie momenty pełnego uniesienia, czystego szczęścia, całkowitego zachwytu, absolutnie pozytywnej wizji w jakiej ma się bieg wydarzeń. Doznaję optymistycznej wibracji motywującej moje giętkie wnętrze do działania skierowanego na konkret. Są to chwile istotne, ważne, trwające jednakże niebywale krótko. Zazwyczaj po ich wygaśnięciu, doświadczenia z nimi związane stanowią emocjonalny podkład dla narastającego we mnie marazmu w sensie potocznym i ubolewania nad istotą rzeczy. Oczywiście w aspekcie melancholijno - nostalgicznym.

Na przykład dzisiaj; popadłem w wyjątkowo łagodny stan ducha spowodowany głową zadartą do góry, gdzie razem z nutą wiatru i zielonymi koronami mijanych drzew, pozwoliłem sobie odpłynąć na te parę chwil do krain w których czuję się najlepiej.

Carrantuohill - Denis Murph's Polka