poniedziałek, 24 grudnia 2018

Świąteczna gorączka

a tak dobrze spałem
śniłem o pochwie
mojej żony
wewnątrz której
układałem sobie życie
na wygodnym hamaku
i wiem że to był mój błąd
przez niedomknięte wargi
usłyszałem ten pisk
spuchniętej lochy
ociekającej z krzesła
w sukience na krój
wyświechtanego szlafroka:
- dlaczego bufet deserowy
jest ciągle pusty i brakuje ciasta...

sobota, 22 grudnia 2018

Medialny stolec...

Autorytety. Co rusz przewijające się mordy mędrców, wszechwiedzące ryje wieprzów nie znające poczucia krajowej minimalnej. Od biskupa, polityka, aktora skończywszy na miernotach z kręgów tzw. celebgówna. Wszyscy radzą, pouczają, krytykują, wytyczają. Nadmiar i szybkość informacji przybiera formę niekończącej się rolki papieru toaletowego. Już się podmyłeś. Pozbawiłeś się smrodu z dupy. Zdążyłeś zapomnieć. A ona nadal się kręci żądając od ciebie kolejnego podtarcia się...

czwartek, 20 grudnia 2018

Resztki



resztki chwil życia
zostają w pamięci
z roku na rok

wtorek, 18 grudnia 2018

Poczucie bezruchu


Przysypało mnie. Zdarza się kilka razy do roku, że szarość pokrywa większość moich horyzontów widzenia. Czas ten jest dla mnie jak brodzenie w gęstej mgle. Potykając się co krok po omacku próbuję rękoma określić kształt rzeczywistości. Jest to nad wyraz trudne zadanie. Spowity sennością i brakiem chęci rejestruję tylko powierzchowne jej kształty. Pozbawiony woli analiz i introspekcji, obojętnie przechodzę od punktu A do punktu B. Trywializm tech wędrówek w fazie końcowej zazwyczaj kończy się wewnętrznym poczuciem niespełnienia oraz wrażeniem, iż tak naprawdę to stoję w miejscu...

środa, 12 grudnia 2018

Dzień Noc - Noc Dzień

Krótkotrwałość dnia. Szara aura krajobrazu wchłania światło do siebie dosłownie w kilka godzin po przebudzeniu się świata. Nastaje mrok a po nim noc. Te same gesty, ruchy, czynności. Ledwo zasłane łóżko ponownie wita mnie odsłoniwszy rąbek kołdry.

wtorek, 4 grudnia 2018

?

czy ja już umieram
czy wymaz z mojej dupy
przekreśla wszystko
co osiągnąłem niby
przez ostatnie czterdzieści lat
czy to może aura zniewieściałego
grudnia i próba odstawienia na bok
kilku nieprzyjaznych nawyków
wzmaga to krwawienie życia

niedziela, 2 grudnia 2018

2 grudnia o 14.30

w szarości krajobrazu
beznadziejność dnia
zlewa się w jedną całość
z opuszczoną głową
siedzę na jej krańcach
z nieświeżym oddechem
drapiąc się po jajcach
rozpaczliwie szukam
drogi ucieczki

sobota, 17 listopada 2018

***

już zlizuję szron
z opuchniętych warg
a machnięciem dłoni
tnę szkliste powietrze
nogą wydeptuję szlak
by odszukać grunt
własną osobą

krwawię z zachwytu
przed niewiadomą

piątek, 2 listopada 2018

środa, 31 października 2018

Kazimierska Wiewióra


Ostatnie tchnienie najpiękniejszego miesiąca w roku - Październik.

czwartek, 25 października 2018

piątek, 19 października 2018

***

zamykam oczy
czołem
dotykam nicości
potykam się o
zamglone konary drzew
odliczam czas
te wszystkie nijakie godziny
odbijające się echem od mojego ciała
wrażenie pustki
przez którą kroczę
zdaje się nie mieć końca ...

środa, 17 października 2018

Trzy odsłony tego samego zdjęcia

Trzy odsłony Zamku w Janowcu zrobione podstawową cyfrówką przy drżącym zoomie z kazimierskich Kamieniołomów. Zabieg wspomagany Lubelskim Pilsem w liczbie zatajonej. Odległość dobrych kilka kilometrów. Zapewne stąd ten malowniczy efekt :) Czysty artyzm. Niczym obraz olejny.


 wersja naturalna

 zabawa z auto poziomem

 zabawa z auto kontrastem

poniedziałek, 15 października 2018

Liście

moja obecność
pomiędzy liśćmi
jest tylko chwilowa
tak jak i one
obumieram każdego roku
i tak jak one
naradzam się na nowo
by razem z nimi
wchłaniać w siebie
dany nam czas

niedziela, 14 października 2018

Jeszcze wczoraj zrywałem jabłka do kosza z dzikich sadów tuż koło domu. Brodząc w gumowcach w pożółkłej trawie, pieściłem dłońmi gałęzie sędziwych drzew. Dzisiaj jestem w wielkim mieście oddalonym o dwieście kilometrów od mojej prowincjonalnej rzeczywistości. Popijając kawę i portera siedzę gibocząc się na niestabilnych siedzeniach jakiegoś pubu. Z głośników sączy się ckliwa gówniana muzyka a ja popatruję znad kufla na przechadzających się ludzi. Praktycznie każdy z telefonem w ręku. Jakiś ogólny pustostan umysłów, co w języku dzisiejszym oznacza nieustający postęp cywilizacyjny...

poniedziałek, 24 września 2018

Jesienne dywagacje

Przez całe życie lubiłem niepogodę. Chmury dodają mi otuchy; gdy rano z łóżka widzę, jak przelatują, czuję się na siłach stawić czoło dniu. Do słońca jednak nigdy nie umiałem się przystosować, nie mam w sobie dość światła, żeby się z nim dogadać. Ono tylko rozbudza i rozgarnia moje ciemności. Dziesięć dni błękitu wtrąca mnie w stan bliski szaleństwu.

Emil Cioran  (Zeszyty 1957-1972) 



Obecność pożółkłych liści w wiatrołapie zwiastuje czas, w którym odnajduję równowagę i pozorny spokój w sercu. Kumulację kilkumiesięcznego rozdarcia natury filozoficzno - teologicznej staram się zatuszować sięgając po książki Ciorana. I jak co roku zataczam ten sam życiowy krąg z którego trywialnie rzecz ujmując nic nie wynika...

czwartek, 13 września 2018

Mowa Lasu

Lubię się zatrzymać w lesie. Popaść w stan całkowitego bezruchu. Przez pięć minut, piętnaście, godzinę, dwie. W zależności od potrzeby wnętrza. Stać jak obumarły pień z zamkniętymi oczami i wsłuchiwać się w głos leśnego majestatu. Odbierać w tej głuszy każdy szelest, podmuch, skrzypnięcie. Być świadkiem pracy dzięcioła, obserwatorem spadających szyszek lub żołędzi. Podążać za przemykającym lisem, oko w oko stanąć z obserwującym twoje zachowanie jeleniem lub zmierzyć się z płochliwą sarną. Zatopić się w szumie mrowiska i bezwładnym machaniem kończyn żuka gnojaka. Wchłaniać w siebie to, co tak szybko mimo swojej potęgi może dzięki nam zniknąć....

poniedziałek, 3 września 2018

Nadchodzi...


Już ją czuć. Już unosi się w powietrzu. Już rządzi powoli porankiem swoim charakterystycznym chłodem i szarą mgłą. Nadchodzi mimo gorąca sączącego się z nieba. Jeszcze daje mu poigrać zanim przejmie kontrolę, czyniąc stopniowo świat kolorowym, blaknącym, szarym. Tak by na końcu swojego zwycięstwa chyląc czoła zimie zmienić go w mokrą, mroźną, bezbarwną i pogrążającą umysł maź. Jesień.

niedziela, 19 sierpnia 2018

wtorek, 14 sierpnia 2018

Letarg

ja za oknem
nie widzę nikogo
w rowie spopielone cząstki
chłodnych pór roku
na zdziczałych jabłoniach
chwiejny taniec jabłek
pod egidą wiatru
parapet kurzem pokryty
obnaża odciski moich
startych łokci

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

wtorek, 31 lipca 2018

Walory "Demokracji"

Kiedy ktoś twierdzi, że najlepszym gwarantem dobrostanu obywateli jest demokratyczna większość, myślę natychmiast o dobrostanie, który mniejszości Tutsi zgotowała większość Hutu....



Fragment artykułu pana Marcina Matczaka profesora nadzwyczajnego, doktora habilitowanego nauk prawnych z Wydziału Prawa i Administracji UW.
Gazeta Wyborcza 21-22 lipca 2018 rok.

poniedziałek, 16 lipca 2018

Lapida 62

Lewak - na fali teraźniejszej władzy odświeżony slogan słowny. Skrywający w sobie etymologię takich pojęć jak homoseksualista, pedofil, imigrant, liberał, komunista, żyd, unijny pachołek, człowiek otwarcie myślący...itp. Taśmowo używany przez wygłodniałe zdrady i spisków hordy populistów, których idea Boga - Honoru - (i) Ojczyzny nie opuszcza nawet podczas głębokiego snu wywołanego pijackim amokiem.

poniedziałek, 2 lipca 2018

Człowiek z Ełku

Pojawił się nagle w restauracji. Stał przy stoliku z torbami i pękiem kluczy zwisającymi z szyi. Powiedział, że przyjechał z Ełku. Był kiedyś w Ameryce i Kanadzie. Teraz zmierza na Białoruś. Ale tak naprawdę to chce odbudować pewne więzi rodzinne, które zostały zniszczone na przestrzeni mijającego czasu. Spytał czy mógłby dostać jakąś zupę. Potem z lekką nieśmiałością zapytał o drugie danie. Coś z mięsem. W swoim zmęczeniu patrzyłem na jego lekko zdeformowaną twarz. Jego prawe oko nie było w pełni sprawne. Pokryte bielmem. Przypominał człowieka po udarze, ale potrafił wysłowić się w sposób bardzo łagodny i poprawny. Nie było czuć od niego woni alkoholu, choć wyglądał na człowieka zagubionego. Kupiłem mu obiad. Taki nasz pracowniczy za pięć złotych. Usadowiłem go przy stole i przyniosłem zupę oraz drugie danie z mięsem, którego tak bardzo był złakniony i szklankę wody. Co jakiś czas popatrywałem na niego z między stolików, gdzie inni goście raczyli się wykwintnymi daniami. Jadł powoli z namaszczeniem. Okazywał przy tym szacunek dla każdej łyżki zupy, każdego kęsa mięsa, ogórków i ziemniaków. Zupełnie jak niegdyś ludzie pogrążeni w złych czasach, gdzie każdy kawałek żywności objęty był czcią. Zjadł wszystko, starannie odkładając puste naczynia na skraj stołu. Na koniec powiedział mi jeszcze, że odstawił leki i własnymi siłami stara się podnieść z ciężkiej depresji. Wierzy też że to energia słoneczna jaką daje lato uzdrowi go i nada na nowo sił witalnych. Na pożegnanie podał mi rękę i dziękując opuścił salę udając się w mrok pokrytej snem Białowieży.

czwartek, 21 czerwca 2018

***

umierać
to znaczy zostawić porządek po sobie
starannie usunąć kurz z ciemnych zakamarków duszy
równo poukładać rzeczy w szufladach myśli i słów
zapiąć ostatni guzik koszuli pod szyją
i nie dławiąc się oddechem
z niepewnością zamknąć oczy

piątek, 1 czerwca 2018

Lapida 61

Skwer niemalże pusty. Leniwie sącząca się fontanna chłodzi wypalony słońcem bruk.
Ławka. Jedna z kilku. Na niej sędziwa kobieta poprawiająca wypłowiałą chustę na głowie. Potem mały kęs chałki wyjętej z podartej siatki i zamknięte oczy. Wokół jej zmęczonych nóg taniec miejskich gołębi.

poniedziałek, 21 maja 2018

Wszech-stan

I znowu ogarnia mnie to błogie wrażenie, że się kurczę, maleję do środka samego siebie. Przybieram formę niezauważalną dla innych i w swojej obojętności chowam głowę w polne trawy okryte rosą. Płaszczę się i wiję na mokrej ziemi jak wąż. Chichoczę w duchu jak stado rechoczących żab. Nastawiam uszu jak zając wchłaniając w siebie śpiew derkacza i swobodny klekot bociana. Nasycony tą oniryczną atmosferą na koniec swojej metamorfozy przybieram postać pyłków kwitnących drzew. Miotany wiatrem wznoszę się nad wygasłymi kominami domostw próbując po raz wtóry zniknąć bezpowrotnie...

czwartek, 26 kwietnia 2018

To

i gdy tak patrzę na to wszystko
i widzę to "piękno"
i wiem to
że kiedy
połączę
to
w
jedno
nic
nie
będzie
miało
sensu
Bo jaki
jest
sens
tego
wszystkiego
kiedy
TO
nie
oddaje
zupełnie
niczego
?

sobota, 14 kwietnia 2018

***

jeszcze krótki czas
i posmakuję tych pejzaży
unoszących się ponad
ludzką śmiertelnością
częścią duszy wymaluję wtedy
aortę krajobrazu
którego nie będzie mi dane
zaznać po raz drugi

Lublin 09.04.18

piątek, 6 kwietnia 2018

piątek, 30 marca 2018

***

a gdy topniejący śnieg
odsłoni już do cna
te wszystkie zalegające po horyzont
gówna
i cały ten brud zacznie połyskiwać
pod naciskiem unoszącego się słońca
wtedy podziękuję nieświadomej wiośnie
za kraj w którym żyję

środa, 21 marca 2018

***

budzi się życie
śpiew ptaków radośniejszy
nadeszła wiosna

wtorek, 6 marca 2018

Historia kołem się toczy...

Dezerter - Odnowa


... tylko tym razem jej obrót budzi wewnętrzny niepokój.

poniedziałek, 26 lutego 2018

Dwa Krzyże

Przydrożny krzyż z okolic Kazimierza dolnego

Przydrożny krzyż z okolic Hajnówki - Gdzieś między Skryplewem a Sawinym Grodem


Kresy wschodnie


sobota, 24 lutego 2018

***

chciałbym na sobie poczuć
dotyk Twojej dłoni
wtopić ją w swoje ciało
i czekać
aż rozkwitnie
jak gałąź brzozy
wypuszczającej
młode liście wiosną
chciałbym wtulić
się w Twoje złote włosy
błądzić w nich
na resztę moich dni
jak owad uwikłany w pajęczą sieć
bez możliwości ucieczki
zostać strawiony
w głębinach
Twojego serca

                                                       Elizie
 

środa, 21 lutego 2018

czwartek, 15 lutego 2018

Lapida 60

Nadszedł czas w którym nie wiadomo jak mówić, jak wyrażać myśli. I czy w ogóle jest sens mówić i wyrażać myśli? Strażnicy praworządności tylko nasłuchują, przeglądają, wertują i kartkują nasze myśli i słowa. Krok po kroku zbliża się powtórka z historii. Jedni dostaną piątki inni dwójki. Będzie lament, płacz, procesy i złość. Ci co się sprawdzą dostaną sowite odprawy za wierność i bycie kompetentnym. Ciii. Cichutko sza. Bo jeszcze ktoś usłyszy...

niedziela, 11 lutego 2018

biała Ślina i czerwone Dziąsła

pluję kawałkami papieru
między dziąsłami
tkwią jeszcze resztki
aktu urodzenia
ślinę wydalam powoli
najlepiej na wzniosłe idee
i puste tradycje
na znak protestu
bycia Polakiem
przestałem myć zęby
niech gniją...

czwartek, 1 lutego 2018

***

już świta
ale to jeszcze nie czas
światło przez zamknięte powieki
przenika
ale to jeszcze nie ta chwila
by sięgać po klucz
do drzwi śmierci i życia
jeszcze oddech głęboki wziąć
zjeść bułkę
wypić kawę
przytulić żonę
do pracy się udać
w nastroju pustki
z kluczem w ręku
po omacku szukać
zamka...

poniedziałek, 29 stycznia 2018

Merytoryczny zwis

na suchym świerku
albo na dłoni dębu
wystającej ponad horyzont
na sośnie iglastej
lub topoli czarnej
rozłożystej brzozie
lub twardego serca grabu
zawisnąć z bukietem
suchych liści w dłoniach
gdy mocz będzie ściekał
po nogach
złamanym karkiem
przywitam wszechświat

wtorek, 16 stycznia 2018

Mowa Drzew

Słuchałem dzisiaj mowy drzew. Ich śpiewu i szeleszczącej historii. Opowieści będących kwintesencją wyrosłą ponad istotą człowieczeństwa. Milczeniem dekad i całych dziesięcioleci.
W dotyku ich masywnej kory czułem ich nieme opowieści. W masywności konarów widziałem wiedzę niewypowiedzianą. W potędze miejsca w którym tkwią przeszłość, teraźniejszość i przyszłość tylko im daną. O jakże czułem się mały i bezsilny w obliczu ich piękna i połaci ziemi którą władają.







poniedziałek, 15 stycznia 2018

Jedyna rzecz, która przeraża mnie w zetknięciu ze śmiercią to niemożność późniejszego czytania.