czwartek, 28 sierpnia 2008

Lapida 16

Czym jest Poeta?

Nieszczęśliwym człowiekiem,
który kryje w swoim sercu głębokie cierpienie,
a którego wargi tak są uczynione,
że kiedy westchnienia i skargi
przelewają się przez nie,
brzmią one jak piękna muzyka.
A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu:
Zaśpiewaj znowu, a to znaczy:
Niech nowe cierpienia umęczą twą duszę.

S. Kierkegaard

wtorek, 26 sierpnia 2008

Spotkania, rozmowy, wspomnienia, rozmowy, wspomnienia, spotkania ...


... i znowu do pracy. A było tak pięknie, wzniośle, przyzwoicie i po ludzku.


***

Słowa...
jak chwasty
wdeptane w ziemię

Myśli...
jak kurz na karniszach
wyświechtanych zasłon

Czyny...
jak obumarłe kończyny
naszych rąk i nóg

Złudzenia...
niczym euforyczna recepta
gojąca wizje przyszłości

Czas niszczy wszystko

Pomnik Bolesława Bieruta


Fot: stan po odsłonięciu w 1978 (Ryszard Dunin, Henryk Gawarecki, Lublin w Fotografii Zbigniewa Zugaja, Lublin 1988, fot. 132).

Wszelkie prawa zastrzeżone. © Kazimierz S. Ożóg 2002-2006
strona jest częścią serwisu >>> Pomniki Lublina



Fot moja: stan z sierpnia 2008 ( 30 lat robi swoje z historią)

piątek, 22 sierpnia 2008

Lapida 15

...czyli jak pani pacjentoszka składa wizytę panu doktoreczkowi.

O tym, że większość społeczeństwa polskiego ma problemy z tradycyjną polską mową, nie trzeba zbytnio przypominać. Nic więc dziwnego, że przymykając nieco oko na poprawność językową, jesteśmy coraz częściej skłonni zaakceptować nie wiadomo skąd pochodzące i mające swoje miejsce narodzin tzw. neologizmy.

Jeden z nich, który ostatnio przykuł moją uwagę był zawarty w jednej z ogólnodostępnych gazet w artykule w którym wypowiadała się pani... psycholożka.

Nie za bardzo wiem jaki jest sens owego wyrazu zastępujący dobrze znany i w przeciwieństwie do tego zachowujący powagę znaczenia oraz stanowiska naukowego jakim jest zwrot 'pani psycholog'.

Stopień zdziwienia a zarazem rozbawienia z wyżej wymienionego neologizmu pozwolił mi stworzyć jego kontynuację, którą znając nasze podejście do zagadnienia poprawności w bliżej nieokreślonym czasie zaczniemy się bezceremonialnie posługiwać. W tym przypadku nowe określenia stopni naukowych:

- sędziożek, sędziożka
- doktoreczek, doktoreczka
- socjolożek, socjolożka
- filozofek, filozożka
- historożek, historożka
- pedagożek, pedagożka
- psycholożek, psycholożka... itd, itd...

Sumując - pszyszłem, wyszłem, jażem, tyżem kluski z ryżem.



Lublin

piątek, 15 sierpnia 2008

Powroty

Prolog:

"...lecz większość śpi nadal, przez sen
się uśmiecha. A kto się zbudzi nie
wierzy w przebudzenie..."
(J.Kaczmarski)


W tym miejscu rozmyślania i smak taniego wina oraz kanapka z serem i pomidorem, nawet po latach, gdzie tak dużo się tu w międzyczasie zmieniło nabiera zawsze metafizycznego aromatu. Sprowadzając na te kilka godzin całą empiryczną naukę wraz z jej przebogatą historią na manowce. Tu czysta idea myśli wyrywa się ze zmąconego sceptycyzmem trwania w szponach cywilizacyjnej papki, by przez te parę chwil, które tak szybko ulatują, zdołała na nowo określić swój kształt i świadomość. Tworząc swego rodzaju spichlerz wolności, pozwalający mi nabrać sił na kilka kolejnych miesięcy mojej egzystencji. Dlatego, każdy powrót w to magicznie pejzażowe miejsce, traktuję jako powrót po życie.


Epilog:

"...wszystkie drogi teraz moje,
kiedy wiem jak dojść do zgody.
Żadna burza, cisza, susza
nie zakłuci mojej drogi.
Nie horyzont coraz nowy,
nowa wciąż fatamorgana
ale obraz świata sponad
szczytów duszy oglądany.
Tam dziś wspiąłem się..."
(J.Kaczmarski)







Kazimierz Dln.
14.08.2008

czwartek, 14 sierpnia 2008

Czy pamiętasz ...

Czy pamiętasz ten czas,
który niczym poezja jak pocałunek
przekazywana z ust do ust,
gdzieś na ławce w ogrodzie botanicznym,
kreował naszą miłość wzajemną.

Czy pamiętasz te godziny,
które jak wieczność zataczały kręgi tęsknoty
do celu, by móc spotkać się ponownie.

Czy pamiętasz te spacery
w deszczu co chłód pogody przez nasze
spojrzenia w ciepłą toń przyoblekał.

Czy pamiętasz te TAK
przed laty już wypowiedziane,
lecz siłą swą otoczone przez Bożą troskę
wciąż jest niezwyciężone przez przeciwności losu.

Pamiętam ...




W miłości i przez miłość -
Elizie mojej żonie ukochanej,
dopóki śmierć nie rozdzieli naszych
serc niedoskonałych.

niedziela, 3 sierpnia 2008

Dubicze Cerkiewne ...

... nie niszczy bohaterów historii.

piątek, 1 sierpnia 2008

praca a Praca

Ogólnie nie lubię pracować i nie mam sobie nic do zarzucenia poprzez stanowisko i postawę jaką sobą reprezentuje w tej dziedzinie. Praca w moim mniemaniu, nuży, stresuje, zabiera cenny czas, zniewala, wyniszcza zdrowie zarówno psychiczne jak i fizyczne, ofiarowując w zamian jakąś tam pieniężną zapłatę. W większości przypadków pracując jesteśmy nieustannie uzależnieni od kogoś lub czegoś. Widmo bata stale się nad nami unosi. To na tyle odnośnie "pracy".

Obecnie przeżywam tak zwany "dar miesięcznego urlopu - płatnego ". Z którego pierwsze dwa tygodnie spędzam intensywnie wypoczywając w mieście, w którym w niedalekiej-dalekiej przyszłości przyjdzie mi osadzić swoją wiecznie niepewną wszystkiego pupę na stałe. Razem z małżonką ma się rozumieć.

Do czego zmierzam? Mianowicie przez owe dwa tygodnie razem z teściem (ja występuję tu w roli pionka tzn. pomocnika) pracuję trybem gospodarczym, na terenie zakupionym poprzez pieniądze będące owocem naszej nudnej emigracyjnej pracy, przy budowie w końcu własnego domku. Słowo pracuję zapisałem celowo pogrubioną kursywą, ponieważ w tym przypadku praca ma dla mnie zupełnie inny wymiar:

- nikt mi za nią nie płaci

- dobrowolnie wstaję wczesnie rano choć tego zwyczaju nie znoszę

- nikt mnie nie popędza niczym konia

- przez pierwsze trzy dni zmęczyłem się tak jak nie zmęczyłem się w ciągu całego roku wykonywania swojej systematycznie "nudnej pracy"

- jest to praca stricte fizyczna, ale jej namacalny i widoczny owoc cieszy ponad odczuwalne zmęczenie organizmu

- jest to mój osobisty wkład w coś, co będzie w przyszłości stanowiło cenne, wartościowe, bezpieczne a przede wszystkim własne schronienie

W tym przypadku jestem więc w stanie zgodzić się ze stwierdzeniem, że praca uszlachetnia oraz chyba rozumiem co Karol Marks miał na myśli pisząc swój głośny manifest o alienacji pracy (a pracy).