niedziela, 27 lutego 2011

czwartek, 24 lutego 2011

Ucieczka?

Zdolność myślenia doprowadza mnie często do rozpaczy. W takich okolicznościach zawszę pragnę zatopić się natychmiast w błogich abstrakcjach snu i ulec racjonalnemu wyłączeniu. Chociaż i tu pojawia się myśl nawołująca do przespania życia... .

środa, 23 lutego 2011

Lapida 38

Gdyby tak na raz, na skinienie palca, zebrać do jednego worka i następnie potrząsnąć; wszystkie systemy moralne, filozoficzne, religijne, cały ten ogół indywidualnych światopoglądów oraz teorii przez nas wyznawanych lub propagowanych - uzyskalibyśmy najbardziej chaotyczną, wybuchową, absurdalną, groteskową, morderczą, straszną, niebezpieczną i nieobliczalną wizję świata w jego i tak nad wyraz dość pogmatwanej i pełnej relatywnych wzniesień i upadków historii.

poniedziałek, 21 lutego 2011

Wyboje

"Nie ma autentycznego liryzmu bez szczypty wewnętrznego szaleństwa."

E. Cioran

O jakże wobec tego długa i grafomańska droga przede mną. Zapewne przy jej końcu zdam sobie sprawę, że przez ten cały dany mi czas nie ruszyłem się z miejsca choćby o krok.

sobota, 19 lutego 2011

Cisza*

*Uwielbiam to słowo. Jego znaczenie, zastosowanie. Wyjątkiem jest forma wykrzyknika. W tej postaci jest dla mnie nieprzyswajalna, chyba że rzeczywiście wymaga tego określona sytuacja. Ale to już ostateczność. Na szczęście sporadyczna, wręcz znikoma w swoim występowaniu. W ciszy dochodzi do nas głos wielu istotnych zagadnień, przemyśleń, postanowień. Lubię ją traktować również dosłownie - zewnętrznie i wewnętrznie. Jako preludium do niebytu przy zaciśniętych oczach i zagryzionych wargach. Wiem, to tylko chwilowy miraż, oszukańczy trik, zwodniczy odskok. Jednakże atmosfera uzyskana dzięki temu zabiegowi posiada niepowtarzalną grę sytuacyjną. Niczym małe dziecko w chwili lęku lub niezdefiniowanego strachu. Raz, dwa, trzy - zamykam oczy. Nie ma mnie, nie ma ciebie, nie ma was, nie ma niczego. Zafascynowany umiejętnością zwodzenia samego siebie, przybijam piątkę z Georgem Berkeleyem za jego chylenie czoła ku immaterializmowi. Jakkolwiek wydawałby się być naiwny w swojej wymowie i przesłaniu.


Jean Michel Jarre - Waiting for Cousteau

czwartek, 17 lutego 2011

Smaczek

W całym pieprzonym Londynie południowo-zachodnim w miarę najlepszą spinach ricottę możesz zakupić w przy obskurnym wejściu do również obskurnej stacji metra Tooting Bec. Piszę "w miarę", gdyż mimo wszystko zanim ją otrzymasz do spałaszowania ze smakiem, musisz odczekać swoje 45 sekund w mikrofali. Czysty niefart jeżeli chodzi o topografię miejsca a mimo wszystko chwilowy orgazm dla japy za jedyne 1.49 £. Zresztą szpinak to wzniosła rzecz ;)

poniedziałek, 14 lutego 2011

Sen

A kiedy w czasie pełni
księżyc zastąpi mi oczy
Spłynę strugą białego światła
w senną otchłań jak wodospad

piątek, 11 lutego 2011

Pień

Skrywam w
mowie
myśli
uczynku
Skrywam w
sobie
poczerniałe
jak wyschnięta smoła
jak bryła węgla
z głębin ziemi wydobyta -
konary drzew
poruszane wiatrem serca
Na tle szarego nieba
przybieram bezlistną postać
tłumiącą ból obdzierania z kory

środa, 9 lutego 2011

Wyblakłość

ruchome ulice
martwa inspiracja
nadaje życia tłu

poniedziałek, 7 lutego 2011

Nasza ch(w)ała

Dni człowieka są jak trawa:
Tak kwitnie jak kwiat polny.
Gdy wiatr nań powieje, już go nie ma
I już go nie ujrzy miejsce jego.

Psalm 103



I to by było na tyle jeżeli chodzi o odwieczne szukanie własnej chwały na przestrzeni zmieniających się stuleci. Czas mocarstw, przepychu, fleszy, reflektorów, przegniłych czerwonych dywanów, kultywowania skrytych zboczeń i pożądliwości, zabiegów upiększających blaknie coraz bardziej wraz z nastaniem kolejnego poranka.
I tylko idiota jest na tyle głupi by pomyśleć, iż jest w stanie oszukać śmierć i zachować niezmienny wigor ciała. Niestety nie da się jednak wstrzyknąć botoksu do mózgu.

niedziela, 6 lutego 2011

Z innej beki

Jeżeli miałbym już wybierać ciężkie brzmienie z zakresu bardziej komercyjnej strony drugiego oblicza krainy łagodności, to bez wątpienia skierowałbym swoje uszy na trzy płyty:


  • Pantera - Vulgar Display Of Power
  • Tool - Latelarus
  • Opeth - Deliverance

Oddając namiastkę jednego z wielu dźwięków, udaję się w chwilowe zapomnienie i odosobnienie. Powrócę gdy przyjdzie mi na to ochota. Nawet długo utrzymujące się mgły muszą kiedyś dać za wygraną i poddać się procesowi powolnego opadania. Dzięki temu widzenie staje się nieco bardziej wyraźniejsze i szersze w swoim odbiorze. A rosa na kończynach substancji posiadających tchnienie życia jawi się zazwyczaj jako zwiastun dobrej pogody.

sobota, 5 lutego 2011

Wzrok

ileż to już lat
ciągle ten sam widok
przed zmęczonymi oczami

piątek, 4 lutego 2011

Migotania

odcienie szarości
są jak któreś tam
z kolei wołania serca
pochłonięte bezpowrotnie
akustyką martwego echa

łzy wrzynające się w policzki
przez gwałtowne podmuchy wiatru
zeschłe gałęzie trzaskające z pokorą
pod naporem stawianych kroków

wszystko to jest jak sen człowieka
o doskonałej podróży pegazem
zmuszonym do lotu z podciętym skrzydłem
ponad dolinami ludzkiego utrapienia

środa, 2 lutego 2011

Dziura w sercu

Utwierdzić się w absolutnym przekonaniu, że "coś" znaczysz. Trudny orzech do zgryzienia. Niejednemu posypały się przezeń zęby. Jego nieudolna obróbka zajmuje zazwyczaj całe życie. A i tam nawet, gdzie nastaje kres, na łożu dogorywania pogłębiony w ostatecznej malignie mózg szprycuje na wpół już dyszące, otoczone zwiotczałym i bezsilnym ciałem serce pytaniami bez odpowiedzi. Niedosyt niepewności, aż po zgon.