niedziela, 29 stycznia 2017

Donikąd...

w każdą stronę.

sobota, 21 stycznia 2017

Wewnętrzne dywagacje i inne bolączki...

Nie mam zbyt wiele do powiedzenia ostatnimi czasy. Podobny dramat rozgrywa się w mojej głowie. Wszelkie myśli ulatują ze mnie jak dym z komina. Nic tylko szarość, stagnacja, topniejący śnieg i śliskie chodniki. Obrazy z przeszłości i jakaś immanentna niechęć wobec dokonanych decyzji sprawia, że jestem pusty. Nie chce mi się czytać, myśleć, pracować, patrzeć na ludzkie pyski i babrać się w jakiś codziennych jebanych czynnościach. Mam wrażenie, że olbrzymia fala antypatii przechodzi przez moje wnętrze. Ulatując ze mnie nie znajduje jednak ujścia i powraca jak przelewające się szambo w zaniedbanym gospodarstwie. Całe szczęście, że w rzeczywistości nie mamy szamba. Wtedy to już bym do końca ochujał. Wystarczy mi koszenie trawników, odśnieżanie, rozładunek węgla, palenie w piecu i mrowie innych pierdół do których za nic nie mogę się przyzwyczaić i oswoić.

wtorek, 10 stycznia 2017

Lapida 57

Puste ulice. Wyludnione place i miejsca publicznej aktywności. Prowincja skuta mrozem i otulona jakimś zrezygnowanym spokojem, gdzie blade światła ulicznych latarni bezskutecznie starają się ożywić ten skisły zimowy marazm. Szczek psa wtopiony w rozmyte tło wydobywającego się dymu z komina fabryki chemicznej i monotonny dźwięk dochodzący gdzieś z tartaku. Tak wygląda miasteczko w którym egzystuję o godzinie 23.15 dnia 10 stycznia roku 2017.