czwartek, 30 stycznia 2014

Czas Lasu

ten wiersz nie jest
ani niebem
ani piekłem
ten wiersz jest tułaczką
niemym wędrowaniem
i wołaniem zarazem
znad śnieżnych zasp
i szczytów drzew uśpionych
wzrokiem zwierząt
przyczajonych w swojej głuszy
i mrokiem dla tego
kto odważył się wkroczyć
w jego czarną noc

Budy 29.01.2014

niedziela, 26 stycznia 2014

Z zaświatów wieści ciąg dalszy...

Niby nie ma w tym nic dziwnego, ale ostatnimi czasy postanowiłem nosić ze sobą dowód osobisty. Ktoś może powiedzieć, iż dowód tożsamości zmuszony jest nosić każdy obywatel danego terytorium. Trzymając go czy to w kieszeni swoich spodni, kurtce, torbie lub plecaku. Opcji jest wiele, jednak zawsze powinien być gdzieś pod ręką. Owszem, zgadza się z tą jednak różnicą, że ja zacząłem nosić go w lesie. Praktycznie całe swoje życie spędzone w światłach wielkich miast pozostawałem bez żadnego dokumentu stwierdzającego swoją tożsamość. Wyjątkiem był okres, kiedy posiadałem legitymację studencką. No, ale ona zapewniała mi przynajmniej 50% zniżkę na środki publicznej komunikacji, podczas gdy dowód nie zapewniał mi nic z wyjątkiem biurokratycznych formalności i problemów w razie zguby. Nie do końca rozumiem podjętą przez siebie inicjatywę. Może jest to po prostu jakiś zapobiegawczy gest na wypadek gdyby pewnego dnia lub nocy, wracając z pracy z buta przez moją dżungle zostanę rozszarpany na strzępy przez leśną zwierzynę. Odnaleziony wówczas dowód będzie wtedy jedyną podstawą do stwierdzenia mojej tożsamości, bo z analizą DNA jest zbyt wiele zachodu. A ja póki co, ulokowałem swoje jestestwo na samych kresach polskiego wschodu... ;)

Poza tym bez większych zmian. Zima trzyma, sople z dachów domostw zwisają, a ja drążę swój proces asymilacyjny. I odnoszę z wolna wrażenie, iż powoli godzę się z obranym przeze mnie losem.


piątek, 24 stycznia 2014

Człowiek Widmo

Jedno z ostatnich zdjęć wykonanych podczas ubiegłorocznych bezśnieżnych świąt na lubelskim Czwartku. Tak siedząc sobie teraz w tej mojej "małej Syberii" oddalonej od tego zdjęcia o ponad 260 kilometrów gdzie za oknem bije minus dwudziestostopniowym mrozem z dala od wszelkiego zgiełku przy czystym niebie pełnym gwiazd mam wrażenie iż ten cień ciągle tkwi w tym samym miejscu oczekując ponownego zetknięcia się namacalnie z moim ciałem. Ot, taka pozbawiona przecinków refleksja długozdaniowa:)

środa, 22 stycznia 2014

Konstanty Ildefons Gałczyński

Pyłem księżycowym

Pyłem księżycowym być na twoich stopach,
wiatrem przy twej wstążce, mlekiem w twoim kubku,
papierosem w ustach, ścieżką pośród chabrów,
ławką, gdzie spoczywasz, książką, którą czytasz.

Przeszyć cię jak nitka, otoczyć jak przestwór,
być porami roku dla twych drogich oczu
i ogniem w kominku, i dachem, co chroni
przed deszczem.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Wieści z końca świata

Śnieg chwilowo przykrył moje myśli. W okna wali wicher otoczony białymi zawirowaniami. Zaraz muszę napalić w piecu, co niewątpliwie uchroni mnie przed soplami w nosie. Trochę posprzątam i po raz kolejny ruszę odśnieżać podjazd, znikający co chwila z moich oczu pod tą cholerną śnieżną pierzyną. Staram się również przyswajać nowe obowiązki i zadania, które jak na rangę mieszczucha do tej pory były mi zupełnie obce. Nie ukrywam ślamazarstwa i tego, że niezbyt pałam chęciami, ale jak to mawiają "mus jest". Czuję się trochę jak Dr Joel Fleischman z serialu "Przystanek Alaska" (do którego zważywszy na zaistniałą sytuację powróciłem po latach) z tą jednak różnicą, że jak na swoje nowe antypody on posiadał stałą pracę, czego ja nie mogę powiedzieć o sobie. Aczkolwiek mam wrażenie, że ten stan wkrótce ulegnie zmianie. Potrzebuję jedynie trochę zacięcia...

piątek, 17 stycznia 2014

Banał stycznia - roku 2014

"Prezes PiS Jarosław Kaczyński skierował list do Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii - informują politycy tej partii. Napisał w nim m.in. o dotyczących ich krzywdzących stereotypach i braku docenienia. Zachęcał też rodaków do powrotu do kraju."




PS: Nie chcę szerzej komentować tych wypocin małego człowieczka w obawie przed atakiem konwulsyjnej kurwicy mogącej źle się dla mnie skończyć. Pragnąłbym jedynie zaznaczyć, że po ponad dziewięciu latach spędzonych w Wielkiej Brytanii swój powrót do tego kraju przypłaciłem niemal całkowitą rezygnacją z własnej wartości oraz poszukiwaniem pracy po dziś dzień. W zetknięciu z rozmaitymi urzędami państwowymi (których nota bene istnienie wydaje się być dla mnie czystą farsą i nieporozumieniem) włączając w to Urząd pracy, zdałem sobie jedną bolesną sprawę. Mianowicie odniosłem wrażenie, iż na obcej ziemi, dla obcego kapitału, w obcym państwie jestem bardziej szanowany, bardziej traktowany poważnie niż na tzw: ojczystym gruncie. Uwaga poświęcana mojej osobie przez brytyjskich urzędników, pośredników pracy oraz samych pracodawców nie była zdawkowa i ogólnikowa. Owszem nie ma ideałów i zdarzało się czasami trafić na przysłowiowego gbura ale summa summarum czułem się absolutnie doceniony zarówno jako człowiek jak i pracownik mogący się wykazać swoimi zdolnościami bez zbędnego pieprzenia o braku doświadczenia w danej dziedzinie. Nie ukrywam więc, że w zetknięciu z nową rzeczywistością w której uzyskanie posady sprzątacza to nie lada walka i czytając jednocześnie pierdolenie w stylu "Polska potrzebuje waszych talentów i doświadczenia", żółć podchodzi mi do gardła razem z retorycznym pytaniem o dokonany sens powrotu.

Gdzieś w Lublinie...


środa, 15 stycznia 2014

Idzie zima

pada śnieg
puchowym kocem tuli las do snu
biała pierzyna
jak horyzont utkany z lnu
niesie echo ptasiej litanii
mającej spełnienie w okruchach chleba
dym z kominów leniwie
kręci zygzaki na tle bezbarwnego nieba
i tylko wiatr rozdmuchany
wygwizduje przez nieszczelne szpary pieśń -
szszy szszy szszy
czy słyszysz ją
jej nuta brzmi:
idzie zima

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Moja mała własna Syberia

Są miejsca gdzie praktycznie nie ma nic. Miejsca, w których poddajesz się pod władanie ciszy, spokoju i niepewności jutra. Spoglądasz leniwie w górę na szarą skorupę nieba. Wiatr nuci ci do uszu pieśń pozbawioną składni i tonów. Czasami ktoś przejdzie drogą utkaną z gliny przez zrezygnowanego rzemieślnika, ktoś przejedzie rowerem z umocowanym koszykiem pełnym chleba, kości dla psa lub piwa. Samochód też się zdarza sporadycznie. I to w sumie wszystko. Resztę stanowi niewzruszony pejzaż smagany z nie wiadomo czyjej winy mokrym śniegiem. Nie wiem ile jeszcze minie czasu zanim pokocham to odludzie. Ile pór roku wstrząśnie tą krainą, zanim zastana rzeczywistość pochłonie mnie zupełnie, tak iż będę mógł powiedzieć o sobie, że jestem po prostu - tutejszy.

sobota, 11 stycznia 2014

U styku dwóch światów, w których żaden nie ma sobie nic do powiedzenia

Cmentarz na ulicy Lipowej, w tle galeria Plaza - Lublin

wtorek, 7 stycznia 2014

Kosmos

W momentach, kiedy nocne niebo pozbawione jest zupełnie chmur z okna dachu umiejscowionego tuż nad łóżkiem naszej sypialni dostrzec można układ Wielkiego Wozu. Ten szczegół odnotowałem dość przypadkowo podczas sennej niemocy, kiedy to pogrążony w absolutnej ciszy wypatrzyłem na niebie tych siedem najjaśniejszych gwiazd, będących częścią odległego gwiazdozbioru. Cóż za dziwne zrządzenie losu pomyślałem. Poczułem się jak malutka cząstka, ulokowana gdzieś pomiędzy dwoma odległymi światami posiadającymi jeden wspólny element: harmonię ciszy i błogiego spokoju. W swoich myślach byłem przez chwilę pośrednikiem łączącym własną sypialnię z niekończącym się kosmosem.

niedziela, 5 stycznia 2014

Zamiast noworocznych frazesów w postaci postanowień

"Pesymista co dnia musi wynajdować sobie inne racje istnienia; jest on ofiarą "sensu" życia".

E. Cioran - Sylogizmy goryczy


Ps: I od razu rok zapowiada się z góry ciekawie... ;)