poniedziałek, 31 marca 2014

Paragrafy

wieczne powroty
i rozstania
witanie się
i żegnanie
z miejscami
na których pozostają tylko
odciski z podeszwy buta
życiowa rutyna
sprowadzona do rangi
słusznej wartości
numer pesel
ważniejszy od imienia i nazwiska
teczki pełne dokumentów
określające istotę istnienia
nomenklatura
budzenia się i zasypiania
ale dlaczego Ja
dlaczego k-u-r-w-a
właśnie Ja
przewijam się jak marionetka
między wyblakłymi kartami
wyświechtanych segregatorów
z ludzkiego archiwum
pod opatrznością Boga?

czwartek, 27 marca 2014

***

krople krwi
jak miejsca obecności
wsiąknięte w ziemię
z rany co zwie się życiem
jednostajnym pulsem
szkicują pejzaż przyszłych dni...

Lublin 26.03.2014

wtorek, 25 marca 2014

niedziela, 23 marca 2014

***

człowiek
ręką
nogą
zabiega o byt
kropla potu
uśmiech
łza
a czas gna
do przodu
przez życia koleiny

człowiek
ręką
nogą
kopie swój grób
a potem cisza
na której wołanie
głuchy już pozostaje
amen

czwartek, 20 marca 2014

Kiedy mija sen

po przebudzeniu
mucha na białej ścianie
pora zacząć dzień

wtorek, 18 marca 2014

"Wszystko to marność i pogoń za wiatrem"

Dziś ponownie zadałem sobie pytanie, które z racji upływu czasu zostało niezauważalnie (czyżby apogeum chwilowego szczęścia...? he,he) pokryte grubą warstwą kurzu i momentami zapomnienia. Mianowicie: Jaki jest sens tego wszystkiego?
Jaki jest sens ciągłości i wykluczania się poszczególnych zdarzeń, doznawania i dokonywania wnikliwych analiz zachodzących zjawisk, przeżywanych chwil, tkwiącej w nas emocjonalnej introspekcji? Jaki jest sens jednostki lub ogółu poddawanego pod wytyczone paragrafy funkcjonowania społeczeństw, wspólnot, grup itp. jałowych wytworów ludzkiej aktywności?
Odpowiedzi na te pytania będzie zapewne tyle, ile jednostek ludzkich stąpa po ziemi wraz z ich relatywną hierarchią wartości zakodowaną od zarania dziejów w trzewiach.
Pies, rodzina, dzieci, samochód, praca, pomoc potrzebującym, polityka, religia, bogactwo, sława, kolekcjonowanie znaczków lub motyli, misje, powołania, władza - to tylko kilka z niekończącej się listy natręctw jakie mają nadać człowiekowi poczucie sensu.
Dla mnie z wyjątkiem i tak często poddawanych pod wątpliwość zagadnień z pogranicza teologii i usypiającej funkcjonowanie rozumu - wiary w Byt absolutny, (jakże paradoksalny w zetknięciu z tym, co siedzi wewnątrz mnie) sens jest żaden. Ten świat nie ma żadnej przyszłości, żadnej perspektywy mogącej nadać mu rangę niepodważalnej wartości. I tylko przysłowiowa grawitacja trzymająca mnie na ziemi sprawia, iż od czasu do czasu płatam sobie groteskowe figle w postaci wyżej opisanych wynaturzeń.

niedziela, 16 marca 2014

Witek

Tym razem sam na swoim ulubionym miejscu - czyli bocznej ścianie Galerii Skansenu. W międzyczasie reszta drużyny pochłonięta była konsumpcją indyczych ścinków, a wśród nich także i Tadzik nierozłączny towarzysz Witka.

sobota, 15 marca 2014

"Czy istnieje taka przygoda, która by nas pociągała ku nieskończoności?"

Było już grubo po północy, zanim ruszyliśmy do sprzątania i przygotowania Karczmy do użytku po skończonej imprezie. I nawet wtedy, pośrodku całej tej krzątaniny poczułem wołanie lasu. Wynosiłem właśnie kolejny wór pełen śmieci do starej drewutni, która z racji likwidacji pieca chlebowego w kuchni, służy jako pomieszczenie do składowania odpadów. Niebo jawiło się pełnią księżyca i mnóstwem gwiezdnych ogników, natomiast z lasu i skraju roztaczającej się polany docierał do mnie ten specyficzny zapach. Ruszyłem przed siebie na odległość stu metrów w tę czarną głuszę, by móc jeszcze trochę rozkoszować się tym aromatem nocy, chłodu, ciszy i spokoju. Przy każdym głębokim wdechu miałem przed oczami swoje piękne chwile z dzieciństwa, kiedy to jako mały Skaut - Zawiszak zrywałem się w środku nocy ze swojej pryczy, budzony przez kamrata z zastępu w celu objęcia dwugodzinnej warty mającej zapewnienie bezpieczeństwa dla obozu. Jeszcze nie całkiem rozbudzony, lgnący ciałem do ciepłego śpiworu i wygodnego siennika, wkładałem na siebie swój brązowy mundur i wychodziłem na główny plac apelowy. Tam sam jak palec w środku ciemnej głuszy pełniłem swoją wartę pełen nieokreślonego lęku, otoczony tym samym zapachem, który po ponad 25 latach mogłem ponownie poczuć w swoich nozdrzach.

sobota, 8 marca 2014

Przeczucie

Klucze gęsi wypełniały dzisiaj popołudniowe niebo. Ich charakterystyczny śpiew zmusił mnie do zadarcia głowy w górę i wsłuchania się w tę zapowiadającą nadejście wiosny melodię. I w tym samym momencie poczułem znajome dla mojej nostalgii łaskotanie w okolicach serca. Pragnienie niezdefiniowanego obudziło się we mnie po raz pierwszy od momentu przyjazdu do Polski. Zazwyczaj wzywało mnie oddalone od centrum mojej poezji o dobre 1 087,39959 mil. Dzisiaj to wołanie nie jest już tak odległe, ale wciąż stanowi pewien dystans do pokonania. I wiem to, że wkrótce będę musiał go przebyć. Choćby po to, by ponownie móc spędzić sam ze sobą te kilka refleksyjnych chwil na Wzgórzu w cieniu lubelskiego pejzażu.

  Endless Melancholy - Silent Dawn, Grey Twilight

niedziela, 2 marca 2014

Szmat czasu...

Nie wiem ile to już czasu upłynęło od ostatniego razu, ale dobrą rzeczą było umiejscowić zabiegane dupsko w fotelu, by ponownie móc się wsłuchać między jednym a drugim kieliszkiem wódki w wieczorne audycje polskiego radia dwójki i trójki...