poniedziałek, 21 maja 2018

Wszech-stan

I znowu ogarnia mnie to błogie wrażenie, że się kurczę, maleję do środka samego siebie. Przybieram formę niezauważalną dla innych i w swojej obojętności chowam głowę w polne trawy okryte rosą. Płaszczę się i wiję na mokrej ziemi jak wąż. Chichoczę w duchu jak stado rechoczących żab. Nastawiam uszu jak zając wchłaniając w siebie śpiew derkacza i swobodny klekot bociana. Nasycony tą oniryczną atmosferą na koniec swojej metamorfozy przybieram postać pyłków kwitnących drzew. Miotany wiatrem wznoszę się nad wygasłymi kominami domostw próbując po raz wtóry zniknąć bezpowrotnie...