środa, 27 grudnia 2017

Miejsce straceń w starej żwirowni - Białowieża





W latach 1941 - 1943 naziści rozstrzelali w tym miejscu 486 (Polaków, Rosjan, Białorusinów, Żydów) osób z Białowieży i okolic.

środa, 20 grudnia 2017

Lapida 59

Kaloryfer z wolna wytraca swoje ciepło. W pokoju panuje cisza. Książki niemo tkwią wciśnięte w otchłań półek. Półmrok. Za oknem wieje wiatr i prószy drobny śnieg przyćmiewając lekko widok roztaczającej się coraz dziwniejszej Polski. Ochłap ziemi do którego straciłem całkowicie przywiązanie...

wtorek, 5 grudnia 2017

Białowieskie Biesy

czarna gęsta noc
Czort nad stawem moczy nogi
duch Białowieży

czwartek, 30 listopada 2017

Ostatni dzień listopada

Ostatni dzień listopada przykrył biały puch. Zostały zatarte miejsca mojej obecności. Resztki myśli kołatających w głowie przypominają raczej niedopite resztki wina w poszczerbionej butelce spoczywającej gdzieś na błotnistej glebie. Nadchodzi grudzień a za nim nieuchronnie styczeń. Dwa okrutne miesiące, których równie dobrze mogłoby nie być w spisie kalendarza. Okres szarości, białego błota, wilgoci i nocy tak szybko zapadającej. Spoglądam obojętnym wzrokiem przez okno na ten zachmurzony pejzaż i jedyne co przychodzi mi na myśl to zdanie z książki Jerzego Pilcha: "Byłem tak nieskończenie pusty i wydrążony, że tylko nieskończona nicość mogła mnie wypełnić."

niedziela, 12 listopada 2017

Antyoda

nie jestem ci nic winien
nie poczuwam się nawet
do wymawiania cię przez duże P
nic ci nie zawdzięczam
i nie mów mi o wolności
i przelanej krwi
przypadkiem było
że poczęty zostałem
w twych gardzielach
Ja człowiek o jednym życiu
ty obrysowana granicami
przez wieki orana
pługiem ciemiężców
skrawek gleby
planety ziemia

wtorek, 7 listopada 2017

Mam to gdzieś...

"Jestem obojętny na kwestie zniszczenia gatunku ludzkiego, mam to gdzieś. Nic by się nie stało, gdyby ludzkość zniknęła z powierzchni ziemi."

                                                                                 Charles Bukowski 
                                                                                "Śmieję się z Bogami" 
                                                                                 Rozmowy z Fernandą Pivano


I za to szanuję tego pisarza. I jeszcze za to, że miał wszystko w dupie, lubił wypić i szczerze przelewał na papier to, co go otaczało.

piątek, 3 listopada 2017

Przed siebie...

Człowiek lasu przedziera nocą zwierzęce szlaki. Brodząc po kostki w jesiennym błocie brnie do przodu pod osłoną szarego nieba. Przed siebie... Dokąd? Trudno odpowiedzieć. Chociażby pod najbliższy konar powalonego drzewa. Przycupnąć, posiedzieć, pomyśleć. Przyjąć dawkę mżawki na twarz spoconą. Przemokniętym rękawem przetrzeć krople błota z czoła. Powstać i ruszyć przed siebie ponownie. W noc mglistą. Bez lęku w sercu na odgłos zwierzyny czającej się w zakamarkach Puszczy. Na przekór łamanym gałęziom przez wiatr. Po prostu przed siebie.

poniedziałek, 23 października 2017

Klepsydra

Słyszałem,
że podobno wystawili
nam pomniki
jeszcze za życia
Zapewne jako wyraz
naszej niedoskonałości
i braku kunsztu literackiego
W przeciwieństwie
do tych którzy się wybili
i teraz przeżuwają
w zachwycie kartki
z brulionów
Im też postawią
kiedy się zadławią
                                       
                                                   Lublin 17.X.2017

sobota, 21 października 2017

"Mocny Fajrant" ...


... pomagał mi w przemierzaniu kazimierskich wąwozów.

środa, 11 października 2017

Jesienny rynsztok

jak żółty liść
będę leżeć na chodniku
deptany przez
ludzi prących
gdzieś w pośpiechu
będę podwajał
ilość dziur na ciele
i nikt nie zauważy
nikt nie schyli się
nie dotknie
nie powie
czy pomóc powstać
by wpiąć na nowo
w żyłę życiem tętniącą

poniedziałek, 25 września 2017

Wędrówki i odkrywki

Najpiękniej jest z samego rana, kiedy rosa osadza się na gumowcach a za wiatrówkę wpadają wyschnięte igły sosen i modrzewi, kłując złośliwie szyję i plecy. No i ta cisza nieskażona ludzkim oddechem. Z dala od wszystkiego, krok po kroku nasłuchując tylko sygnału wydobywającego się z ziemi. Pasja jak metafizyczne uniesienie...

czwartek, 7 września 2017

Tymczasem za oknem...

Tuż za ogrodzeniem rośnie kilka dzikich jabłoni. Za nimi znajduje się mała polanka stanowiąca niegdyś boisko. Czasami pojawia się całe stadko lub pojedyncze osobniki. Niezainteresowane raczej grą w piłkę oddają się przyjemności jedzenia wczesnojesiennych owoców.






***

pożółkłe liście
zamglony chłód poranków
aura jesieni

sobota, 26 sierpnia 2017

Cisza

Gdy człowiek nie ma nic do powiedzenia. Gdy w jego głowie panuje chaos myśli a słowa przybierają bezkształtną formę. I nie istnieje nic co pozwoliłoby nadać temu piękny i przejrzysty wyraz. Wtedy milczy...

sobota, 5 sierpnia 2017

***

puste krajobrazy
zaśniedziałego nieba
rozdeptane ulice
tysiącami charakterów
każdy splugawiony
na swój własny sposób
ślini się na widok tego co ma
lub tego co chce mieć
i choć wszystko piach przykryje
zaśniedziałych ust
będą nam zazdrościć
Ci co w kolejce życia
zbliżają się do jej końca

poniedziałek, 24 lipca 2017

***

rozmyślam nad dniem
swojej śmierci
troskliwie
trochę z obawą i lękiem
że stracę widok drzew
miotanych wiatrem
i układ chmur na niebie
litery się rozmażą
twarze się rozpłynął
światło słońca pociemnieje
a ostatni oddech
pozbawiony będzie woni

poniedziałek, 17 lipca 2017

Przed odkrywką... 3.50 am







Piękno porannego pejzażu, zanim zatopię się w penetrowaniu pól i okolicznych łąk...

środa, 5 lipca 2017

***

błoto na drodze
zapomniane pejzaże
toną w deszczu

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Dylemat faceta któremu jest wszystko jedno

przykładam twarz do
płyty chodnikowej
jej szorstkość
przenika moją wiotkość
zanim się osunę
w stronę kratki ściekowej
zadaję sobie pytanie:
co jest bardziej męskie?

czwartek, 1 czerwca 2017

I co z tego...

I co z tego
że mam ładną koszulę
ogoloną twarz
i wypastowane buty
I pachnę
tak słodko
i ostro
że inni
przytakują mi z uznaniem

jeżeli żaden zapach i ubiór
nie przysłoni
rynsztoku wypływającego
ze mnie
I co z tego ...

środa, 24 maja 2017

Pejzaż z ambony i powalony Pomnik Przyrody



Ostatnio, może ze względu na moje wewnętrzne nieroztargnienie obraz zastępuje mi codzienne słowo. Piesze wędrówki po ulubionych zakamarkach obrazują to, czego z lenistwa nie przekładam w treść pisaną...

poniedziałek, 22 maja 2017

niedziela, 21 maja 2017

Tajemnice Lasu i okolicznych pól


Radziecki nabój Tokariew
Kalider 7,62 mm
Standardowa amunicja
pistoletowa Armii Czerwonej
od 1930 roku
Również do użycia w
pistoletach maszynowych: PPD wz. 34/38
tzw: Pepesza
Rok produkcji 1944

_____ * _____


Zapalnik uderzeniowy typu
K.Z. 14 o / AEG 15
(Kanone Zünder - pocisk armatni)
Fabryka:
Allgemeine Electrizitats Gesellschaft
Niemcy (Prusy)
Rok produkcji 1915
Głowica wykonana z mosiądzu
Reszta ze stopu aluminium

____ * ____

czwartek, 18 maja 2017

Tajemnice Lasu

Odłamkowy: Przed... 


Odłamkowy: Po...


środa, 17 maja 2017

Najpiękniejszym stanem w Maju, dającym ukojenie po gównianym dniu pracy jest nocny śpiew Derkacza otulony chórem rechoczących żab. Bardzo go sobie cenię, z racji tego, że właśnie po północy wyrywam ochłapy wolnego czasu dla siebie przed kolejnym mozolnym dniem pracy.

środa, 10 maja 2017

Maj

Znajduję się w epicentrum intelektualnej niemocy. Nic mi się nie chce i wszystko przychodzi mi z trudem. Zakupione książki pokrywa warstwa kurzu. Ja sam odnoszę wrażenie, że z wolna pokrywam się mchem. Na zewnątrz panuje chłód i majowa zima. Pola, lasy i łąki opanowały hordy kleszczy. Wszędzie słychać ryk pił. Tną Puszczę i drzewo na opał. W domu rozchodzi się znajoma dla nosa woń kociego gówna. To Rectus znowu ma rozwolnienie...

niedziela, 30 kwietnia 2017

czwartek, 27 kwietnia 2017

Dzień

przyszedłem do domu
z pracy
zjadłem obiad
siedząc na krześle
obok pustego talerza
wpatrzony w cztery ściany
pokoju
poczułem się martwy
setny raz z rzędu

wtorek, 25 kwietnia 2017

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Prowincjonalny Syzyf

trudno jest żyć
z umysłem
zawiązanym na supeł
toczyć dzień
skrępowanymi rękami
co raz potykając się
o własne nogi

środa, 5 kwietnia 2017

Lubelska Via Dolorosa

Było sobie życie... Gwarne, wrzaskliwe, spontaniczne... 




Malowidła codzienności nieistniejącego już świata Żydów lubelskich u stóp rzeki Czechówki. Niegdyś jednej z głównych i liczących się rzek Lublina.

____ * ____

" Szlak Pamięci wyznaczający drogę, którą Żydzi z getta na Podzamczu byli prowadzeni na bocznicę kolejową znajdującą się na terenie rzeźni miejskiej. Od 17 marca do 14 kwietnia 1942 roku ze znajdującej się tam rampy niemieckie władze okupacyjne deportowały około 28 tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci do obozu zagłady w Bełżcu. "













































" Widziałam trasę ludności żydowskiej, która szła na rampę do rzeźni. Ten Tłum tak sunął. To nie było tak, że Oni przeszli - Tylko szli, szli i szli. To był taki szurgot - ja ten dźwięk pamiętam. Szurgot butów po bruku. I do tego rozmowy, i do tego dodatkowo strzały. Patrzyłam z drugiego piętra, więc mi się wydawało, że same głowy widzę i tobołki. Tak, jakby kamienny bruk szedł, bo głowy okrągłe i tobołki okrągłe. Tak, jakby szła ulica, kamienny bruk."

                                            Wiesława Majczak - Relacja Świadka Historii  


____* ____ 


Podziękowania dla pana Tomasza Pietrasiewicza i Teatru NN, bez którego ówczesny Lublin nie byłby tym samym Lublinem.