środa, 25 lutego 2009

A może tak dołączyć do wilczego stada?

Niekompetencja i dbanie o własne dupsko to dwie rzeczy, które niezmiennie cechują ludzką naturę. I nie łudźmy się, że nie dotyczy to osób nam bliskich, przyjaciół lub "sprawdzonych" znajomych na "dobre i złe".(Czasami bowiem zupełnie obca tobie osoba jest w stanie bezpretensjonalnie zaoferować ci coś, nie oczekując niczego w zamian i nie szukając w tym własnego interesu.) O nie! Ci właściwie są wiecznie zachłanni pożarcia całej dłoni w podzięce za zaoferowany palec, jaki użyczyłeś im w swojej niewinnej naiwności. Myśląc przy okazji, że wyświadczone poświęcenie jak najbardziej im się należy. Jeżeli natomiast tylko wspomnisz małe "ale", (będące wynikiem spostrzeżenia, że coś jest nie tak, bo twoja ręka staje się coraz bardziej pochłaniana) wybuchają zaraz wielką pretensją i stumilowym dąsem - Jak To!!! Ano srakto - chciałoby się rzec, lecz głupie serce nie ma odwagi się przeciwstawić, szukając wiecznie możliwości ugody. Co tylko sprzyja późniejszej konsumpcji twojej dłoni. Może już najwyższy czas postawić na swoim (zanim zostaniesz całkowicie pożarty przez fałszywe przytakiwania, czerstwe uśmiechy, złudne obietnice i puste zobowiązania) i przyjąć za życiową dewizę egoistyczne przesłanie filozofa Maxa Stirnera: "Należy być egoistą, czyli niczemu wartości nie przydawać, lecz szukać jej tylko w sobie samym".

niedziela, 22 lutego 2009

Lapida 20

Ubytki populacji są nagminnie wypełniane przez masywność nieustannych narodzin. Dopóki równowaga zostaje niezachwiana na większą skalę, cieszymy się życiem w obliczu wiecznie czyhającej śmierci. Ten proces toczy się tak już od zarania dziejów, tworząc historię powolnej obojętności i ogólnej znieczulicy. Do czasu, gdy wspomniana równowaga zdecyduje się na kaprys zachwiania nami osobiście lub bliskimi nam osobami. Wtedy rodzący się strach, lęk, obawa i refleksja przybiera zupełnie inną postać niż te, które towarzyszą nam podczas codziennego doświadczania istoty narodzin i śmierci z czytanych książek i gazet lub oglądanych filmów bądź wiadomości.

wtorek, 17 lutego 2009

Moc fragmentu

"To jedno tylko pojmowała, że jest on strasznie, nieskończenie nieszczęśliwy."


Refleksja Sonii odnośnie postaci Raskolnikowa w powieści Dostojewskiego "Zbrodnia i Kara".

Zdanie to, tak mnie urzekło swoją rozpaczą i bezradnością, iż przez chwilę odskoczyłem skupieniem od czytanej lektury, gdzieś w mrok nieokreślonej otchłani. I poczułem się jakbym powoli opadał w głąb jeziora, które zdaje się nie mieć dna.

piątek, 13 lutego 2009

Chwilowy przebłysk beztroskiej sielanki

Miałem własną postać chwilowo przed oczami. Jakieś dziesięć lat temu, gdzieś na skwerze, niedaleko placu akademickiego. Siedziałem po turecku na wyschniętej glebie z notatnikiem. Wokół rozchodził się aromat świeżego chleba, którego ćwiartkę trzymałem w dłoniach. Obok mnie butelka sandomierza mocnego. Na wypadek, gdyby suchość w ustach po nadmiernym przeżuwaniu chleba, trzeba było na powrót do normalnego stanu przywrócić. Co się tłumaczy - nadać im bardziej owocowy aromat. W powietrzu dawał się już wyczuć początek leniwie zbliżającej się jesieni. Czego dowodem było słońce nieco bardziej szarzyzną przysłonięte i coraz większa ilość pożółkłych liści, chaotycznie szalejących pod dyktando delikatnego wiatru.

Dziś jesień wygląda już zupełnie inaczej.

czwartek, 12 lutego 2009

Być zawsze ponad

Przy błękitnym niebie,
wyobraźnią ręce
w chmurach zanurzam.
Tam z obłoków białych,
tkam niczym z jedwabiu
dywan złocisty dla Ciebie.
Z promieni słońca zgarnę
kolory na wyszycie
wzorów wyszukanych.
Za nić mi posłuży
troska z miłością
wzajemnie spleciona,
czyniąc materiał
nierozerwalnym.
Fastrygi zakończę z obu stron,
mocnym węzłem zaufania.

Tak byś stąpając po nim delikatnie,
swoimi bosymi stopami,
mogła poczuć rozkosz wyjątkowości
swojej osoby długimi latami.
Z każdym krokiem
jaki postawisz na tym dywanie,
czar marzeń skrytych w głębinach
serca Twojego bijącego,
namacalną rzeczywistością się stanie.


Elizie za troskę, miłość i cierpliwość

wtorek, 10 lutego 2009

Tylko Oczy

Miasto rozmyte w deszczu
Miasto wdeptane w mieliznę zgiełku
Jak strugi brudnej wody
Mkną myśli przechodniów
Rozchodząc się niczym mgła
W różne strony zapomnienia
Przemoknięte ramiona
Nogi lekko skulone
W geście samoobrony przed zimnem
Drżąca ręka przytrzymuje
Szaleńczy parasol
Który jak zabawka
W szponach wiatru rwącego
Poszybować pragnie
W sobie tylko znanym kierunku
I tylko oczy szeroko otwarte
Z niecierpliwością wyczekują
Nadchodzącego przejaśnienia

piątek, 6 lutego 2009

Upadek inny niż zwykle

Nie ma na świecie całym tak gorzkiej i obfitej w słony żal łzy, niż ta co spada z zrozpaczonej twarzy, będącej wynikiem rezygnacji z własnej wspaniałości jako jednostki wyjątkowej.

poniedziałek, 2 lutego 2009

Let it snow, Let it snow, Let it snow...











Ostatnio tak intensywne opady śniegu (paraliżujące niemal całą stolicę Wielkiej Brytanii, choć nie tak dramatycznie jak to opisują niektóre portale internetowe z Onetem na czele) odnotowano dobre kilka lat temu. Bądź co bądź, figle natury sprawiły nie lada atrakcję dla ludzi przebywających w Londynie. W końcu nie codziennie zdarza się zatrzeć różnicę między główną ulicą a ścieżką dla pieszych.