piątek, 29 lipca 2016

Nuta ukojenia

wieczorny śpiewak
muzykant mgłą pokrytych łąk
arią solową przy akompaniamencie
świerszczy i chóru
rechoczących żab
podbija serca sennych drzew
i wiatrem kołysanych traw
samotny maestro -
Derkacz

środa, 27 lipca 2016

Siesta

Jest taki czas, kiedy przysłowiowo i dosłownie można mieć wszystko w dupie. Osobiście uwielbiam ten stan. Jednakże biorąc pod uwagę normy społeczne w których jesteśmy na amen zakorzenieni, wydaje się on być szalenie trudny do pełnej realizacji. Ja staram się czerpać naukę od naszych kotów. Najlepsze ku temu są wolne chwile i ospałość fizyczno psychiczna, która notabene stale mi towarzyszy. Tak więc nie opieprzając się chwytam każdy dogodny moment, by w harmonii z tymi nihilistycznymi czworonogami móc realizować ich koci styl bycia...


sobota, 23 lipca 2016

Piękny Czas...

To był piękny czas. Dziesiątki kilometrów przebytych w leśnej głuszy. Litry wypitego piwa i rozmów bez końca. Teraz znowu cisza. I tylko wieczorny śpiew derkacza ratuje przestrzeń przed martwotą.


środa, 13 lipca 2016

Ocaleni, co się przez nasz dom przewineli *

"Jest je­den as­pekt, pod którym zwierzęta prze­wyższają człowieka - ich łagod­ne, spo­koj­ne cie­sze­nie się chwilą obecną." 

  Arthur Schopenhauer













* Niektórzy pozostali z nami. Inni natomiast znaleźli dobre domy :)

wtorek, 12 lipca 2016

Człowiek to brzmi durnie - kontynuacja zapomnianej historii ...


Na któreś tam setnej stronie książki Swietłany Aleksijewicz "Czasy Secondhand - Koniec czerwonego człowieka" - wyczytałem migawkę wspomnień kobiety, która twierdzi, iż w całym stworzeniu Boga, najbardziej udały mu się tylko rośliny i drzewa. Nie trzeba mi było głębszej refleksji nad powyższym stwierdzeniem, by absolutnie zgodzić się z anonimową bohaterką reportażu. Samo pojęcie człowieka budzi we mnie immanentne obrzydzenie i wstręt, włączając w to swoje własne istnienie. Od czasu ukończenia studiów filozoficznych, idea człowieka jawi mi się jako abstrakcyjne pojęcie zwierzęcia uzurpującego sobie władzę nad wszechświatem, bez jakichkolwiek konsekwencji, włączając w to jego własną eksterminację ( po co, dlaczego ???). Istota dzikiego chama ewoluująca na przestrzeni tysiącleci wyrosła na materialistycznego gbura, zagubionego w swojej wolnej woli w zawiłych zakamarkach historii. Egzystencjalny relatywizm funkcjonujący w jego mózgu, sieje tylko zniszczenie i wypaczenie pierwotnie istniejących wartości, stanowiących niegdyś obiektywne absolutum. Chylę czoła znudzeniu, obojętności i podwalinom nihilizmu...

PS: Jednakże wierny stwierdzeniu Arystotelesa, głoszącemu iż człowiek uderzając innego człowieka przestaje być człowiekiem, przejawiam w sobie minimalną empatię do gatunku którego jestem elementem.

czwartek, 7 lipca 2016

Walc na nutę Pustka

martwe karty historii
wdeptujące się w ziemię rzesze
zalegające półki marketów
i obojętność spojrzeń na ulicy
serc samotność w ścianach domów
wytarte albumy zapomnienia
rzeczywistość brnąca po omacku
w ślepy zaułek nicości

  - tak się nazywa każdy dzień tygodnia

środa, 6 lipca 2016

To co było, jest, nastanie bądź nigdy się nie wydarzy...

Nastał chłód. Niebo zostało zdeformowane przez setki kropel deszczu zalegających na szybach okien. W domu panuje przyjemny półmrok i cisza przerywana poświstywaniem wiatru próbującego wedrzeć się do środka przez komin. Koty drzemią w swoich leniwych pozach rozsiane po najróżniejszych zakamarkach domostwa. Psy chowają się w budach wystawiając tylko końcówki swoich czarnych nosów. A ja siedzę martwo zapatrzony w dal i daję się ponieść bezkresowi myśli. Myśli z których każda z osobna tworzy pejzaż snu, marzenia za niezdefiniowanym. Stanowiąc kwintesencję tego co było, jest, nastanie bądź nigdy się nie wydarzy...