sobota, 30 maja 2015

Modlitwa Marginalna

na początek może być woda
ta dobrze wyświęcona
najlepiej jasnogórska
mocno w pory skóry
wchłonięta
potem wino
najlepiej czerwone
w barwie krwi
upuszczonej przy bójce
no i czysta
nieskażona w swej sile
co rany zadane życiu
poddaje dezynfekcji

wtorek, 26 maja 2015

Po której stronie racja???


Puszczański problem z ekologami jest taki, iż nie ma możliwości uzyskania obopólnego rozwiązania między leśnictwem i lokalną ludnością a zbawicielami z Greenpeace. Najczęściej są to potyczki na temat wycinki oraz pozyskiwania materiałów z połamanych, powalonych oraz suchych drzew znajdujących się na terenie Puszczy Białowieskiej. Faktycznie stanowią one pewnego rodzaju źródło schronienia dla wielu organizmów, chrząszczy oraz służą jako miejsca lęgowe dla sów i dzięciołów. Jednak ich liczba przybierająca na sile tworzy z wolna naturalne śmieciowisko oraz niestety służy degeneracji lasów. Co można zaobserwować rozglądając się w obie strony podczas podróży szosą z Hajnówki do Białowieży. Osobiście wszelkie spory tego typu mało mnie interesują, choć muszę przyznać, iż mino moich anarchistycznych przekonań nigdy nie byłem przychylny działaniom ekologów.

piątek, 22 maja 2015

Prowincjonalność oniryczna

Krajobraz który zamieszkuję tworzy swoim kształtem pejzaż utkany z włókien przeszłości. Jest w nim wystarczająca dużo dróg, chodników, dróżek, ścieżek a przede wszystkim leśnych traktów. Mistyka tych szlaków sprawia, że lubię w nich błądzić. Czasami wręcz brodzić od świtu aż po zmierzch. Owszem istnieją inne zakątki, miejsca, wielkie metropolie, miasta tonące w morzu neonów i kolorowych świateł. Ich panorama wypełniona jest po brzegi gwarem rozmów i stukotem pośpiechu. Ale to wszystko jest jakby z boku, daleko ode mnie. Sporadycznie próbuje chwycić za nogawkę połatanych spodni. Podczepić do podeszwy wytartego buta. Te natręctwa szybko jednak strzącham z siebie gwałtownym ruchem nogi. I krok po kroku oddalam się w zapomnienie pozostawiając niechcianego intruza gdzieś na poboczu polnej drogi. Bo tak naprawdę do czego miałbym wracać, kiedy wszystko to co najpiękniejsze tkwi we wspomnieniach, wyobraźni, stronach czytanych książek i uchwyconych fotografiach. Wystarczy łączyć jedno z drugim by dostąpić czegoś nowego. Odkryć teraźniejszość, która ma zupełnie inny wymiar niż ta w którym tego odkrycia dokonujemy. I wędrować jak najdłużej, jak najintensywniej. Fizycznie, metafizycznie, bajecznie, nostalgicznie. Jak mawiał poeta - "Dopóki sił Będę iść!".

czwartek, 7 maja 2015

Świt

nadszedł szary świt
śpiew rozbudzonych ptaków
budzi świat do życia

poniedziałek, 4 maja 2015

I znowu rodzi się ...

Polubiłem ten okres, kiedy Kresy budzą się do życia. Widzę jak duchy łąk i pól unoszą się stopniowo do góry zazieleniając na pozór martwe obszary ziemi. Ich niewidzialna moc zatacza kręgi nad starym młynem.


Pozostawiając za sobą rozkwitające pęki na gałęziach drzew mknie setkami kolorów przed siebie. Ich pęd pozostawia po sobie ślad nadchodzącego lata. Brnąc dalej w głąb lasu, kreuje pejzaż pnących się drzew i zakwitających kwiatów. Wije się ponad dachami opuszczonych gospodarstw i mchem porośniętych płotów. I nawet niebo nie pozostaje obojętne na zaistniały stan rzeczy.



Swoim błękitem przywołuje dzikie ptactwo szybujące ponad budzącą się krainą. I znowu czas odradzania się i umierania zatacza metafizyczny krąg, w którym "My" małe ludziki na tle nieosiągalnego myślą majestatu oddajemy się codziennym czynnościom. Wtopieni w potęgę dzikiego piękna, wkręceni w kołowrót pór roku toczymy naszą własną egzystencję...