wtorek, 29 stycznia 2008

Kolejny Powrót

Przemierzając ciemną ulicę szybkim krokiem, pozostawiam za sobą cienie ludzi, których tak naprawdę nigdy nie spotkałem w ten sposób, by choć przez chwilę móc przyjrzeć się ich twarzom z bliska. Ze stacji metra Tooting Brodway (taki mój personalny Bombaj) do miejsca w którym mieszkam, dzieli mnie mniej więcej dystans dziesięciu minut piechotą, krokiem umiarkowanym. Te dziesięć minut w zupełności wystarcza by podnieść, odszukać, zmienić, wyczyścić z życia to co nie zostało jeszcze podniesione, odszukane, zmienione, wyczyszczone. Tylko jak to zrobić skutecznie, tak aby pozostawić widoczny ślad w tym toku rozmyślania, przy prawie kompletnym braku głębszej motywacji? Gdzie jakiś absurdalny wewnętrzny głos rechocze ci prześmiewczo, że wszelki trud jaki wnosisz w życie jest jak kryształ stłuczony o zaokrąglony kant twojej umęczonej dupy. Wizja wewnętrznego głosu zostaje chwilowo zawieszona w próżni przez tajemniczego wąsacza rodem z Azji, który znika w mrocznej przecznicy z taką samą prędkością z jaką wynurzył się z przecznicy przeciwległej do tej w której się rozpłynął. Powrót do myśli zostaje odroczony na czas nieokreślony, a ja dalej przemieszczam się w kierunku mojego tymczasowego przeznaczenia w którym to, moje drugie przeznaczenie zesłane przez samego Boga zapewne już śpi, pochrapując lekko do spokojnej nocy.
Wzloty, upadki, wyrzeczenia, przyrzeczenia, próby, wieczna walka z własną niedoskonałością, z ciągle wręcz zawodząca "wolną" wolą, tym jest w większości nasze życie. Światełka nadziei dodają znikome elementy szczęścia i chwilowe wrażenie spełniania się. Ale cóż...
Zarys mojego ciała przed drzwiami frontowymi tymczasowego przeznaczenia o tej porze, zazwyczaj oznacza zbliżający się czas snu. Gdzie w końcu obok mojego prawdziwego przeznaczenia, zamykam oczy, jednocześnie zamykając kolejny rozdział mojego życia. Mogę teraz spokojnym oddechem (czasem nieco chrapliwym lub znerwicowanym) przygotować się na kolejny powrót...

...do rzeczywistości.

piątek, 18 stycznia 2008

Wiersz Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej "Samobójstwo Dębu" ...











Dąb samotnik spoglądał dokoła z pogardą!

Poznał życie, kto widział generacyj tyle!

Nagle zdjął z nieba piorun,

Jak złocisty sztylet –

I wbił go sobie w pierś twardą.



... jeden z moich ulubionych.


środa, 16 stycznia 2008

***

A gdyby tak odmienić los,
przez splot naszych rąk
narodzić się na nowo,
tak aby wszystko co stare
zakwitło ponownie
świeżym kwiatem na wieki.

Czy wówczas omijalibyśmy
pułapki naszej niedoskonałości?

sobota, 12 stycznia 2008

Banał stycznia - roku 2008

- Nie mam żadnych wątpliwości, że gdy historia zostanie napisana, ostatnia strona będzie mówić: ''Stany Zjednoczone Ameryki zwyciężyły dla dobra całego świata" - mówił w sobotę prezydent USA George W. Bush podczas wizyty w amerykańskiej bazie wojskowej Camp Arfijan w Kuwejcie.

- Wykonujecie ciężką pracę - mówił Bush do żołnierzy, - ale jest to konieczne.


GW 12.01.08



(Słowa te zapewne wkrótce staną się wzniosłym natchnieniem dla mnóstwa "znakomitych" reżyserów w celu zaserwowania nam kolejnej dawki patosu i patriotyzmu.)



piątek, 11 stycznia 2008

Jedno z najciekawszych zdań z filmu Mela Gibsona "Braveheart" pominąwszy legendarny wątek 'problemu Szkotów', wypowiedziane zostało w końcowej scenie dzieła: ... i wywalczyli sobie wolność. Jakże słodko i zwycięsko ono brzmi. To taka wolna myśl jaka mnie naszła przed snem ...
Za oknem w tym samym czasie pada deszcz ...

czwartek, 10 stycznia 2008

wtorek, 8 stycznia 2008

Starość nie Radość (...a może jednak Radość?)

Czy starość może być piękna?
Sądzę, że tak, jeżeli tylko zdrowie dopisze. Przyglądając się przemianom jakie przechodzą nasze ciała, można dostrzec wręcz coś fenomenalnego. Wystarczy porównać zdjęcia zrobione w różnych okresach naszego życia. Siwy włos uszlachetnia, dodaje życiu powagi, zmarszczka zaś podkreśla piętno wieloletnich doświadczeń (czasem naprawdę bolesnych). Jedno jest pewne - nikt nie ucieknie od starości. Tylko głupiec może sądzić, iż zatrzyma dar młodości przez cały okres swego żywota.