– Co pan robi od rana do wieczora?
– Znoszę siebie.
E.M. Cioran Aforyzmy
Nadchodzi grudzień a po nim styczeń. Dwa znienawidzone miesiące. Czarne karty roku. Jedna po drugiej. Zgrzyt rozpaczy, wstręt, zniechęcenie. Nocne rwanie zębami rogów poduszki przy zaciśniętych pięściach. Pod ręką brak wystarczającej ilości naczyń mogących pomieścić zawartość tych dwumiesięcznych wymiocin. Do tego dochodzi jeszcze ten jebany śnieg. Pojawiający się i topniejący. Wszechobecna plucha i mokry glut ciągnący się po podeszwą buta. Oblepiona błotnistymi smarkami czasoprzestrzeń i ja wciśnięty w głąb samego siebie. Pochlipujący cicho, kipiący od wkurwu, nie szukający u nikogo pocieszenia a tym bardziej zrozumienia.