wtorek, 29 listopada 2016

62 dni wewnętrznych konwulsji i torsji

– Co pan robi od rana do wieczora? 
                           – Znoszę siebie. 

 E.M. Cioran Aforyzmy  


Nadchodzi grudzień a po nim styczeń. Dwa znienawidzone miesiące. Czarne karty roku. Jedna po drugiej. Zgrzyt rozpaczy, wstręt, zniechęcenie. Nocne rwanie zębami rogów poduszki przy zaciśniętych pięściach. Pod ręką brak wystarczającej ilości naczyń mogących pomieścić zawartość tych dwumiesięcznych wymiocin. Do tego dochodzi jeszcze ten jebany śnieg. Pojawiający się i topniejący. Wszechobecna plucha i mokry glut ciągnący się po podeszwą buta. Oblepiona błotnistymi smarkami czasoprzestrzeń i ja wciśnięty w głąb samego siebie. Pochlipujący cicho, kipiący od wkurwu, nie szukający u nikogo pocieszenia a tym bardziej zrozumienia.

2 komentarze:

  1. Nie wiem, co mogłabym pocieszającego napisać, bo lubię zimę, lubię w zasadzie wszystkie pory roku i żadna nie sprawia mi bólu, najbardziej męczę się w lecie, ponieważ źle znoszę upały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również nie przepadam za upałami. Nic pocieszającego pisać nie trzeba bo jak to mawiał Cioran:Nie wszystko jest stracone, póki jesteśmy z siebie niezadowoleni:)

    OdpowiedzUsuń