środa, 20 stycznia 2016

Cóż więcej chcieć...


Jeszcze tylko przebrnąć przez zaśnieżony pas drogi i oto stoję u wrót Puszczy. Potem już tylko las i uczucie zapomnienia o całym otaczającym mnie świecie. Swoista nirwana pozwalająca odetchnąć świeżym, krystalicznie mroźnym powietrzem. Aż nie chce się wracać.

wtorek, 12 stycznia 2016

Styczeń


Miesiąc Styczeń. Od niepamiętnych czasów jawi mi się jako podły skurwysyn. Ochlapły, błotnisty chuj. Szary łotr, który swoją bezpłciową aurą drąży moje skostniałe skorupy mózgu. I na nic się zda pocieszenie mojego poczęcia w ów tym feralnym czasie. Co więcej, potęguje to we mnie poczucie kolejnej straty. Syzyfowej tułaczki zapowiadającej następne rozdziały mojej jałowej egzystencji. Jest to czas w którym nie cieszy mnie nic. Po prostu mozolny ciąg zdarzeń przyprawiający mnie o kolejny wkurw. Za nic mam siebie i otoczenie w którym się obracam. Jestem jak oszroniony kloc, któremu z trudem złapać oddech. W oparach wypuszczanej pary z gęby jak we mgle brodzę, by odszukać drogę ku kolejnemu dniu. W tym miesiącu nie ma absolutnie nic, w czym mógłbym znaleźć wsparcie dla siebie i pożogi wypływającej ze mnie. Ratunkiem wydaje się być tylko powolne wyczekiwanie leniwie nadchodzących roztopów, z których wyłoni się ulga dla ciała i ducha...