poniedziałek, 1 czerwca 2009

Znowu strzępy ulatują

Ogólna stagnacja i aż nadto męczący pokój w sercu. Nawet powiew wiatru wydaję się przebiegać w sposób wyrafinowanie leniwy. Za oknem znów taniec białego puchu, będący wynikiem kwitnących topoli. Wszystko płynie, nieustanny ruch króluje nad wszystkimi elementami rzeczywistości. W tym wszystkim Ja, upchnięty w fotel i bijący paluchami w klawisze klawiatury, przy akompaniamencie lekko sączącego się utworu fortepianowego. Zza zamkniętych oczu, z każdą nutą czuję się coraz bardziej wciskany między klawisze tego instrumentu muzycznego. Prawda jest taka, że za każdym uderzeniem wystukuję znany tylko mnie grafomański rytm, służący zapchaniu odstępów między przyciskami oznaczonymi poszczególnymi literkami. To właśnie z nich rodzą się piękne słowa, przechodzące wraz z kaprysem wyobraźni w stylistycznie kształtne zdania a następnie w całe sentencje opisujące najrozmaitsze sytuacje. Lecz nie dzisiaj, nie w tym wydaniu. Fotel wydaje się zacząć pochłaniać moje masywne ciało, muzyka rośnie w dźwięk z podkreśleniem basu. Zaczynam lekko zdezorientowany chwytać się poręczy. Głęboki oddech, mocne przetarcie oczu i wszystko wraca do normy. Strzępy przeżytych chwil ponownie ulatują z mojej głowy. Zostają na powrót uwięzione w starych fotografiach, pamiątkach, wspomnieniach, w nabytych doświadczeniach z przeszłości. Wszystko wraca do normy. Zostaje tylko melodia fortepianu. Jutro nastanie kolejny dzień, te same czynności, te same twarze. Zmęczenie w palcach sprawia, iż kończę szaleńczo bić w klawiaturę.

8 komentarzy:

  1. Hej Kopacz.
    Lubię taką osobistą pisaninę. To jeszcze ciekawsze niż podgladanie ludzi przez dziurkę od klucza:)
    Podoba mi się idea free writing, sam to często robię. Człowiek w jakiś sposób może odkryć w sobie ciekawe rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Będąc szczerym, jest to pierwszy post napisany ot tak sobie przy komputerze. Zazwyczaj wszystko zapisuję w swoim kajecie, trzymanym cały czas w plecaku. Miejsce twórczych akcji to metro i mój park, w którym przesiaduję sobie podczas półgodzinnej przerwy w pracy. Optymistyczno - motywacyjny komentarz. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Panowie, jak miło :>

    Marcin - zazdroszczę odkrywania

    Kopacz - zeszytu, ja gubię, dlatego mam ich dużo i co z tego, jak zapominam :)


    a tak w ogóle to miło Was "poznać"

    ciao

    OdpowiedzUsuń
  4. mi też się podoba, w tym kawałku widać jaką osobą jesteś, więcej takich a będę przewodniczącą twojego fanklubu;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja kiedyś też pisałem napierw dzienniki w zeszytach potem co niektóre fragmenty wrzucałem na bloga którego już nie ma :)

    Lubię położyć przed sobą białą kartkę i niech myśl mnie prowadzi dokąd chce :)
    Czasem to zaskakuje :)

    pozdrowienia
    Krzysztof

    OdpowiedzUsuń
  6. No jeszcze takiego zastrzyku dopingującego w postaci tych komentarzy dawno nie dostałem. Doceniam to sercem i umysłem. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja tez dorzucę kamyczek...takie notki dają szansę na zerknięcie za zamknięte drzwi, są jak kawa/herbata/mleko /niepotrzebne skreślić/ spijane w dobrym towarzystwie...

    OdpowiedzUsuń