Stoję na placu
mentalnego osamotnienia.
Wokół szelest podartych książek
i stęchły zapach myśli wdeptanych w ziemię.
W chwili, gdy zaczyna mnie przygniatać
tłum z pokolenia:
Gówno widzę
Gówno słyszę
Gówno wiem
Trudno prosić o zachowanie kultury
i choćby namiastkę zrozumienia.
Nic tu po mnie...
Niestosownym splunięciem
daję temu wyraz.
Otoczony aurą wewnętrznego milczenia
ruszam przed siebie w dalszą drogę
w poszukiwaniu złudnego spełnienia.
Żona coś szepnęła,że częstochowskim rymem kopie. Ale ona ma nerwostan do rymów. Mnie to całkiem leży, więc nie wnikałem.
OdpowiedzUsuńDlaczego złudne spełnienie??!! Ja myślę, że każdy, jeśli zajrzy w głąb siebie... ma szansę na pełne spełnienie :) (masło maślane celowe ;P)
OdpowiedzUsuńja tam chyba niedowidzę :) ale żona ma zawsze rację, nawet jak nie ma :)
OdpowiedzUsuńSam nie wiem, jestem pod dyktando uwarunkowań społeczno-moralno-wpojonych pod postacią ogólnej "moralności". Może, gdybym się tego wszystkiego wyparł i podążył własną krótką samo destrukcyjną drogą (aczkolwiek wyraźną w to co miałbym bez pardonu do powiedzenia)osiągnąłbym sedno?
OdpowiedzUsuń.. świetny tekst! .. bez przerwy odnoszę wrażenie, że to 'nie mój świat' i poszukuję 'swojego miejsca'..;)
OdpowiedzUsuń..(i..miasto nie pasuje mi do nieba)..:)
..pozdrawiam serdecznie..
smutno - mocno : Żono
OdpowiedzUsuńAle, czy dałoby Ci to szczęście?
OdpowiedzUsuńMargo: Zapewne krótkotrwałe, potem byłaby już wielka niewiadoma. Później tak sobie pomyślałem, że przecież spełniam się dzięki tym wszystkim niedogodnym okolicznościom i tym wszystkim zajściom przetaczającym się wokół mnie. Bez tego nie miałbym co opisywać, tworzyć. Przyznaję racje :)
OdpowiedzUsuńHolden: To brzmi jak krótki, zdecydowany wiersz ;)
Dziękuję Anso!
ano!
OdpowiedzUsuń