piątek, 5 marca 2010
Ulotność złudnych założeń
Ostatnimi czasy ulatuje ze mnie tchnienie motywacyjne. Zauważyłem, że z dnia na dzień popadam w stan myślowej nieważkości. Dziwne w tym wszystkim wydaje się być, że ta właśnie postawa, ten rodzaj samopoczucia sprawia mi przyjemność. Jednocześnie wypełniając moje wnętrze pewnym lękiem i odległą obawą, którą w żaden sposób nie potrafię sprecyzować na poziomie racjonalnych doznań. Świadomie zamykam się w kręgu prostych w swojej niezłożonej machinie czynności. Cały schemat opiera się głównie na porannym otwarciu oczu, odbębnieniu zastałego dnia ze wszelkimi skutkami dodatnimi bądź ujemnymi a następnie pod wpływem nadchodzącej nocy, ponownemu ich zamknięciu. Grunt to podtrzymywać ową rześkość znużenia z dala od furtki prowadzącej nas prosto w objęcia mentalnego samobójstwa. Reszta zaś potoczy się sama... .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rześkość znużenia???? I Ty to nazywasz nieważkością myśli?? :)
OdpowiedzUsuńTo co opisujesz to racze stan apatii przesileniowo-wiosennej... :) tak mi się wydaje...
rześkość życia, bycia nawet wtedy, gdy już bywa niezręcznie, niepotrzebnie, nad wyraz - TO JEST DOPIERO COŚ....PSIA KOŚĆ
OdpowiedzUsuńMała MI: Nie wiem dlaczego, ale Twoje komentarze kojarzą mi się z muzyką i śpiewem Antoniny Krzysztoń. Są po prostu nasączone zmysłowością i delikatnością wszystkich pór roku :)
OdpowiedzUsuńHolden:
OdpowiedzUsuń"Nie Brooklinski Most"
Rozdzierający jak tygrysa pazur
Antylopy plecy jest smutek człowieczy.
Nie brookliński most, ale przemienić
W jasny, nowy dzień
Najsmutniejszą noc
To jest dopiero coś.
Przerażający jak ozdoba świata
Co w malignie bredzi jest obłęd człowieczy
Nie brookliński most, lecz na drugą stronę
Głową przebić się
Przez obłędu los
To jest dopiero coś.
Będziemy smucić się starannie,
Będziemy szaleć nienagannie,
Będziemy naprzód niesłychanie
Ku polanie.
Pocieszam się, że to ostatnie podrygi depresji i minie to uczucie o którym napisałeś i w przeciwieństwie do Ciebie, chciałabym już skończyć z porannym wyrzygiwaniem wnętrzności, przez dzień ani z tyłu ani z przodu, ciągnę i ciągnę... pragnę życia!
OdpowiedzUsuńMargo: Pozytywizm i optymistyczne przesłanie Twojego komentarza, zryły moją psychikę doszczętnie. Teraz pozostaje tylko wybór odpowiedniego mostu... Ale (te ostatnie podrygi depresji), której tak naprawdę jest cały niewysłowiony ciąg dodają mi sił twórczych. Całuję... ostre krawędzie poezji orają moje niekształtne biodra. Idę dalej ...
OdpowiedzUsuńRadujesz moje przekrwione spojrzenie :) to oranie... ups!
OdpowiedzUsuńMargo, Twoje blogi orają moją jaźń wystarczająco ...
OdpowiedzUsuń... dlatego ilekroć tam jestem, nie czuję potrzeby komentowania tego, co widzą moje oczy. Treść rzeźbi swoje...
OdpowiedzUsuń