Doszukać się jakiegokolwiek pozytywu w tej nieustannie siąpiącej mżawce jest praktycznie rzeczą niewykonalną lub graniczy z banalną sytuacją, stawienia czoła czemuś, co tak naprawdę nie istnieje.
Krople pożogi spływają mi po głowie, znikając bezpowrotnie w nieznanych obszarach niepamięci, która jak na złość wali pięściami w moje czoło, dając znać o swojej obecności. Świat zatacza coraz szersze kręgi wymagań, a ja tkwię jak zbutwiały kołek w swojej wąskiej szczelinie niepotrzebności i ciągłej konfrontacji z siłą wyższą.
kołek w szczelnie - nie pasujecie do siebie?
OdpowiedzUsuńHolden, patrząc na to ze strony wrażliwości mentalnej - absolutnie nie!
OdpowiedzUsuńTaki urok wysp... Jak woda dokoła, to i woda w powietrzu :-)
OdpowiedzUsuńRany, następny z niepotrzebnością. A do siły wyższej trzeba się dostroić, filozofie...
Pozdrawiam serdecznie
Raany... obmywane deszczem ;)
OdpowiedzUsuń