poniedziałek, 14 grudnia 2009

Nihil novi sub sole ...

( ... czyli szczypta pustego pokrzepienia, w całym tym globalnym nieporozumieniu)


Łudzimy się, żyjąc w świecie, gdzie wszystkie wartości posiadają charakter tymczasowy. Po czym znikają z powierzchni ziemi. Pozostawiając po sobie ulotne, często przedefiniowane w swoich nadinterpretacjach idee, dla których w pewnych sytuacjach jesteśmy w stanie poświęcić nasze życie. (Stanowiące jedyną namacalną wartość tymczasową). Nie znaczy to, że jesteśmy zwolnieni z obowiązku przelewania z pustego w próżne. (Choć dodający otuchy wydaje się być fakt, iż to my sami możemy sobie przepisać od tego obowiązku bezterminowe zwolnienie). Tak więc, by nie pogrążać się jeszcze bardziej w tej czczej retoryce naszych wewnętrznych dygresji, jak gdyby nigdy nic róbmy to, co do nas należy. Póki jest na to czas i miejsce, pielęgnujmy wszystko co uważamy za stosowne w swojej tymczasowości. Przeżuwajmy kęsy naszej egzystencji wolno, długo i starannie. Wydalając z siebie jak najmniej nieużytków. Biorąc pod uwagę niepodważalność faktu, iż jesteśmy tylko elementem przejściowym, wszelka łapczywość i zachłanność może się zakończyć przedwczesnym zadławieniem i z góry jest pozbawiona jakiegokolwiek również przejściowego sensu. Posiadającego jednak swoją tymczasową moc, ukrytą w trzech dość znanych stwierdzeniach:
  • z piachu do piachu
  • nie wyśpisz się na zapas
  • z pustego się nie przeleje
Owe stwierdzenia możemy kontemplować zarówno na płaszczyźnie empirycznej jak i racjonalnej.

13 komentarzy:

  1. OJ... a miałem nadzieję na uśmiechniętego Kopacza...

    no tak. jesteś filozofem.

    więc może się uśmiechasz, nawet, gdy piszesz np:
    "Przeżuwajmy kęsy naszej egzystencji wolno, długo i starannie"
    :))))))))))
    uściski, wielkie i męskie:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram się uśmiechać często, koi to moją tymczasowość :) Aczkolwiek czoło noszę zawsze przymarszczone.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba stosować jakieś kremy czy coś...? :))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Na zmarszczone czoło, czy na tymczasowość?

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja lubię swoją tymczasowość :) Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. I bardzo dobrze. To dodaje pogody ducha :)

    OdpowiedzUsuń
  7. tymczasowość i anonimowość...z perspektywy kosmosu oczywiście:)

    OdpowiedzUsuń
  8. jak spożytkowalibyśmy nasze nie ulegające watpliwości potencjały, gdyby nie ,,przedefiniowane w swoich nadinterpretacjach idee" :-D

    OdpowiedzUsuń
  9. ...tymczasowość jest the best...:)....wszak jesteśmy tu tylko na chwilę.....uśmiechaj się OCZAMI Kopaczu....wtedy czoło jest gładkie...i myśli cieplejsze...:)...pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  10. czasem nie trzeba zadawać zbędnych pytań o sens sensu, o cel życia - czasem lepiej przyjąć, że to życie jest celem, i już :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwierz mi, próbowałem tego zabiegu wiele razy. Niestety, ten euforyczny stan nie trwał z reguły zbyt długo. Wcześniej czy później "materia" na nowo zaczęła dopytywać się o swoje "arche".

    OdpowiedzUsuń
  12. a tak, tak, bo materia boi sie, że się zagubimy! Ale od czasu do czasu wyłączyć zastanawianie i otworzyć się na euforię? Czemu nie! Chociaż dla tych kilku chwil :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z tym. To czas tzw. nieskrępowanej ulgi.

    OdpowiedzUsuń