Kilka spostrzeżeń na temat Londynu, metropolii wzdłuż i wszerz olbrzymiej:
- Miasto na ogół pijane wieczorami a trzeźwiejące nad ranem wraz z rozpoczęciem dnia pracy.
- Dominuje cegła. W większości wszystko zbudowane jest z cegły w jednolitym monotonnym stylu.
- Wąskość. Wszechogarniająca cię wąskość. Wąskość ulic tworząca nieustanny korek, gdzie w godzinach szczytu masz wrażenie, że wszystko porusza się wokół ciebie, tylko nie do przodu. Wąskość mieszkań, gdzie możesz dosłownie zaklinować się z większą ilością zakupów między ścianami własnego przedpokoju.
- Śmieci, niczym ze średniowiecza wynoszone w czarnych i pomarańczowych workach wprost przed frontowe drzwi. Zazwyczaj nim zostaną zabrane w określony dzień tygodnia, większość zdąży zaścielić czasem nawet spory fragment chodnika lud jezdni, tworząc prawdziwą tęczę zapachów. Pomocne przy tym są znaczne ilości kotów i chyba od zawsze będące tu lisy.
- Nieograniczony dostęp do rynku pracy, uwzględniając również możliwość praktycznie bezproblemowego zatrudnienia dla pracowników nie niewykwalifikowanych.
- Chaos języków, akcentów, religii, kultur, narodowości, ras, tradycji.
- Życie toczy się tu praktycznie 24 godziny na dobę.
Mimo mnóstwa innych różnorodności i wszelkich "dziwactw" będących dla mnie nowością, w Londynie jest coś magicznego, coś co scala to miasto w harmonijną jedność, nadając mu porządek i ogólny ład, działając przy tym niczym jakaś bliżej nieokreślona metafizyczna siła, której tak bardzo brakuje w "moim" rodzinnym kraju.
Cześć Kopacz :) myślę sobie że Londyn jak Londyn ... ma w sobie coś, co jedni kochają, inni nienawidzą... Moja kumpela siedziała tam 6 lat i wróciła do "domu"... Nie obrażaj się na rodzinny kraj :):)Tutaj też jest "wesoło" :):)wystarczy przeczytać jakąkolwiek gazetę.... pa
OdpowiedzUsuń