niedziela, 27 grudnia 2009

Pieskie życie we własnej budzie

Od kilku dni w ramach świątecznej przerwy, nieustannie wchłaniam w siebie swobodną atmosferę całkowitego odprężenia i pełnego odpoczynku dla dwóch wiecznie skłóconych ze sobą części mojego Ja - ciała i ducha. Zdaję sobie sprawę, iż ta namiastka hedonistycznego szaleństwa nie będzie trwać w nieskończoność. Na razie jednak nie zaprzątam sobie głowy tym, z czym będę zmuszony użerać się w nieubłaganie nadchodzącym nowym roku. Wietrzę umysł w powiewach chłodnego powietrza, usadawiam się w pozach dla mnie najwygodniejszych w miejscach domu przeze mnie obranych. Jeżeli najdzie mnie ochota czytam sobie książki bądź słucham muzyki, jeżeli mam ochotę na chwilę podsycenia mojego znerwicowania, zaczynam grać w gry na PS. Jak zgłodnieję, idę do lodóweczki w celu podszlifowania kształtu mojego i tak dobrze wyglądającego brzusia. A w chwilach nostalgicznych porywów siadam sobie po turecku na wpół bujanym fotelu mojej miłej i wpatruję się w półmrok rozjaśniany kolorowymi lampkami choinkowymi, sącząc leniwie dżin z tonikiem. Bądź też w obustronnych konwersacjach z małżonką wojujemy na słowa w celu ujarzmienia własnych racji oraz nadania abstrakcyjnego znaczenia dla większości płytkich wiadomości prasowych. W takie dni czas przecieka między palcami zupełnie inaczej niż zazwyczaj. W takich momentach czuję moc i przyjemną woń upływających chwil. Przepełnionych czynnościami mającymi wartość samą w sobie. Co z kolei dobrze wpływa na moje samopoczucie w dobie kruchości zachowania życiowej równowagi.

10 komentarzy:

  1. Tak trzymać:) Kto wie kiedy to wszystko pójdzie z dymem - trzeba się cieszyć chwilą ;-P

    OdpowiedzUsuń
  2. trochę zazdroszczę, trochę BARDZO:)) WAŻNE TO LUZ:))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze tylko kilka dni takiej chwilowej "euforii" i witaj rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  4. wskazówki na zegarze na Twoim blogu powinny w tym jakże leniwym okresie zwooooooolnić, żeby oddać powagę chwili ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę... że wam się chce przekomarzać... i myśli wymieniać...
    Chyba się tego musimy nauczyć. Od nowa....

    OdpowiedzUsuń
  6. Nivejka: Nie zawsze jest wszystko w błękitnych kolorach. Ale warto nad tym pracować. Nad codziennym wykuwaniem tego błękitu, nawet kosztem złamanych dłut. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie też ten zegar na blogu denerwuje:) jakoś szybciej chodzi:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki wyobraźni można go zwolnić, choć to tylko złudzenia.

    OdpowiedzUsuń
  9. to znaczy, że mam słaba wyobraźnię:)

    OdpowiedzUsuń