Nieszczęśliwym człowiekiem,
który kryje w swoim sercu głębokie cierpienie,
a którego wargi tak są uczynione,
że kiedy westchnienia i skargi
przelewają się przez nie,
brzmią one jak piękna muzyka.
A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu:
Zaśpiewaj znowu, a to znaczy:
Niech nowe cierpienia umęczą twą duszę.
S. Kierkegaard
Ech, nic tylko w łeb strzelić sobie najlepiej Heideggerem, bo jest wystarczająco ciężki. Ważyłeś kiedyś w dłoni Bycie i czas? Kobyła.
OdpowiedzUsuńJest coś pięknie tragicznego w fakcie, że najwięcej i najlepszych wypływa spod pióra, kiedy atrament zawiera parę %. Problem polega na tym, że ja lubię być pod wpływem na wesoło. Cierpienia nie lubię - i jak tu pisać dobrze? Jak tu pisać, by inni chcieli czytać? Ludzie potrzebują cierpienia, ale najlepiej nie swojego. Bo kiedy sami cierpią - nie w głowie im poezja. Dla nich katharsis, to poczytać kogoś, kto ma gorzej. Można się utożsamiać dodając wartości swemu cierpieniu, a można mówić: ja mam lepiej i współczuć.
Zagwozdka.
Raczej to tkwienie w czasie waży o moim dalszym losie. A czy rozważałeś mianowicie taką koncepcję,że zamiast cierpienia rodzącego poezje przyjmiemy poezję rodzącą cierpienie. Może "poczytność" wtedy wzrośnie bo ludzie nie będą sobie zdawać sprawy z tego, w jaki poetycki sposób zostali oszukani w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
OdpowiedzUsuńNie nooooo....Poeta to niekoniecznie smutas..... dobry gościu potrafi pisać rzewnie z wyobraźni, a nie z własnych wyrwanych flaków:)
OdpowiedzUsuńA poetki...... :))) mmmmm ..... fajnie jest mieć kumpelę poetkę no nieee??? :)))))
Absolutnie zgadzam się z koleżanką poetką!!!
OdpowiedzUsuń