poniedziałek, 17 marca 2008

Mentalność pełna sprzeczności

Zarys fragmentarycznych przemyśleń wyrwanych z kontekstu ogólnego:

  • reżim - jedna z tysiąca niedoskonałości historii człowieczeństwa, jednak o olbrzymim polu rażenia (ZSRR, Chiny, Kambodża) . Jego celem jest podporządkowanie sobie wszystkiego wbrew woli mających się podporządkować. Reżim upadla, odbiera godność, człowieczeństwo, powołanie do wolności i wolnej myśli. Szerzy niewyobrażalne zniszczenie w imię pustych ideałów wyobcowanych jednostek, pochłaniając dobra kulturalne i cywilizacyjne tworzy ranę, która zabliźnia się latami pozostawiając długowieczne znamię na historii. Obecnie większość historii składa się z owych ran, których ciągle przybywa. Mam tu na myśli chociażby ostatnie wydarzenia w Tybecie.
  • ustanowienie Kosowa (od wieków związanego z Serbią) niepodległym państwem osobiście uważam z porażkę, która tylko rozjuszy Serbów i wzmoże przemoc na ziemiach wciąż pamiętających jeszcze wręcz bratobójcze wojny jakie towarzyszyły rozpadowi Jugosławii. Problemy na tle etnicznym i religijnym są bardzo trudne do rozwiązania i często bywają w ogóle nierozwiązywalne, pozostawiając po sobie tylko morze wiecznie sączącej się krwi.
  • rasizm - ideologia (której być nie powinno) przyjmująca założenie wyższości niektórych ras ludzi nad innymi (jest to nieco dziwne stwierdzenie, biorąc pod uwagę, iż wszyscy mamy po dwie nogi, dwie ręce, mózg, jedno serce i w ten sam sposób oddajemy stolca. Gdzie jest więc ta wyższość? Problem rasizmu jest wciąż aktualny. Będąc już parę lat w Londynie, zastanawiałem się ostatnio nad jedną rzeczą (bodźcem do moich rozmyślań były rozmaite artykuły na temat przejawów rasizmu w Polsce), jak można być rasistą nie widząc w życiu czarnego, chińczyka, hindusa, araba czy żyda? Nie znając ich kultury, obyczajów, przyzwyczajeń? Zwłaszcza w Polsce, gdzie jak przewinie się jakiś czarny lub hinduski czy azjatycki osobnik głównie jako student na uniwersytecie to jest to wielki sukces. Piszę to, gdyż jak zaznaczyłem wcześniej mieszkam w Londynie, mieście w którym mówi się ponad setką języków ( jak nie więcej), kilkudziesięcioma akcentami. Miejscu mieszczącym w sobie splot kultur i ras praktycznie z całego świata. Podczas mojego pobytu w stolicy Anglii, miałem mnóstwo razy okazję pracy z najróżniejszymi ludźmi, będącymi przedstawicielami różnych nacji, kultur, tradycji i religii. W Polsce nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem, dlatego tu w Londynie mając już pewien bagaż wiedzy i doświadczeń mogę bez ogródek zostać rasistą (jest to tylko hipoteza nie mająca swego spełnienia, gdyż nie jestem idiotą). Wyobraźmy sobie jednak taką sytuację: Oto do Londynu przyjeżdża kilku pajaców z naszej młodzieży wszechpolskiej lub jakiś innych skrajnie prawicowo pustych i nie mających żadnej racji bytu organizacji odrodzeniowo-narodowych. Rozmieszczamy naszych "aryjczyków" w kilku punktach miasta; Tooting Brodway, Brixton, Camden Town i Piccadilly Circus z transparentami i okrzykami typu - niech żyje biała rasa, brudasy, kolorowi, pedzie, lesby, żydzi, masoni i cykliści precz. Diagnoza takiej akcji jest bardzo prosta do przewidzenia, nasi "rasowi słowianie" zostają z miejsca zlinczowani zanim pojawi się pierwszy radiowóz. Oto cała filozofia rasizmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz