Ja już nie płaczę,
lecz gruzem sypię wokoło.
Ze zmęczonych oczodołów
ścieram zastygłe krople potu.
Ja już nie wątpię,
idealistycznym koncepcjom
kopa w dupę daję.
Odpędzając chmary bzdur
spokoju w sobie szukam.
Mówią tyś kowalem swego losu
Tak,doprawdy? - odpowiadam.
Szczęśliwe ścieżki tych
co los podkowy pod nogi rzuca.
Ja zaś hacele zardzewiałe zbieram
i z nich buduję swą własną drogę.
Po omacku raniąc ręce poręczami
przeciwności już nie z przymusu,
chwytam się drabiny życia.
Michale, musze powiedzieć, że poetycko się niesamowicie rozwinąłeś od czasu swojego pierwszego tomiku. Bardzo 'gładko' piszesz. Świetna rzecz!
OdpowiedzUsuń