Znowu zostałem sam,
na tym bezludnym przystanku,
gdzie wszystkie autobusy świata
rozjechały się bezpowrotnie
w mętnych głębinach
mojego zobojętniałego
na wszystko ciała.
I tylko ta cisza wokół mnie
co pozostała, nadaje rytm
i kierunek wytacza
dla moich nóg tańczących
szalonego walca.
O jakże trudno jest wstąpić
ponownie na drogę
niewinności pierwotnej,
z której przed laty zostałem poczęty.
Wrzucony w nurt życia,
szukam ucieczki w ciągłych
rozjazdach niedoskonałości.
Na przekór temu
w co niegdyś wierzyłem,
sam sobie wytaczam drogę
cierniem zasłaną.
W głowie zaś już tylko jedno pozostało.
Czy dam radę stawić czoła
przed własnym zatraceniem?
na tym bezludnym przystanku,
gdzie wszystkie autobusy świata
rozjechały się bezpowrotnie
w mętnych głębinach
mojego zobojętniałego
na wszystko ciała.
I tylko ta cisza wokół mnie
co pozostała, nadaje rytm
i kierunek wytacza
dla moich nóg tańczących
szalonego walca.
O jakże trudno jest wstąpić
ponownie na drogę
niewinności pierwotnej,
z której przed laty zostałem poczęty.
Wrzucony w nurt życia,
szukam ucieczki w ciągłych
rozjazdach niedoskonałości.
Na przekór temu
w co niegdyś wierzyłem,
sam sobie wytaczam drogę
cierniem zasłaną.
W głowie zaś już tylko jedno pozostało.
Czy dam radę stawić czoła
przed własnym zatraceniem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz