Z powrotami nigdy nic nie wiadomo. Jeżeli już owy nastąpi (co jest praktycznie pewne, ale zajmie to jeszcze trochę czasu) i przyjdzie mi po raz kolejny zmienić miejsce mojego przeznaczenia (żywię nadzieję , że już na dobre), tym razem na Londyn -> Polska, to z całego tego szalonego zgiełku będzie mi brakować tylko dwóch rzeczy : koncertów i whiskey.
Zawsze można wyskoczyć do Londynu na ciekawy koncert...a whisky ??? Jaki widzisz w tym problem? Smakoszy tego trunku u "nas" nie brakuje :))))
OdpowiedzUsuńJakby co .... to z przyjemnością dam się zaprosić na szklaneczkę :))))
Problem jest w jakości życia jaki wiodą tutaj ludzie. W Polsce za równowartość jednej butelki dobrej whiskey mogę zrobić zakupy (w sensie spożywczym) na 3 lub 4 dni, tutaj natomiast stać mnie na kupno butelki po jednej lud dwóch godzinach pracy. Podobnie z koncertami, tutaj wszystko jest na miejscu więc nie musisz taszczyć się z jakiejś małej polskiej pipidówy do Wrocławia, Gdańska czy Katowic by zobaczyć grupę którą lubisz. Wszystko rozchodzi się o pieniądze a takie przyjemności w naszym kraju przy naszych zarobkach dużo kosztują. Dla osoby która ma jeszcze rodzinę to już mówi samo za siebie na co lepiej je spożytkować. Lecz jak zawsze dziękuję za nutę otuchy i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń