piątek, 6 stycznia 2012

Jest taki czas...

Mam dzisiaj ochotę na odrobinę prawdziwego smutku. Ale nie smutku negatywnego, depresyjnego, niszczącego wewnętrzny spokój, lecz smutku zmieszanego z pięknem wspomnień, pięknem kreowanych wizji i zamierzeń. Z pragnieniem zatrzymania czasu na wybranych fragmentach życia, tylko po to by móc przeżyć je jeszcze raz. Smutku zmieszanego z mocą wyobraźni nieograniczonej, potężnej w tworzeniu obrazów i doznawania inspiracji. Smutku wyciskającego pod wpływem refleksji łzę szczęścia i uśmiech sponad szklących się oczu. Smutku uwikłanego w cichość, błogość i zadumę. Smutku, którego nie jest w stanie odebrać żadna rozpacz ani zły los.

17 komentarzy:

  1. Smutek błogosławiony??? Lubię Twoje pisanie.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi paradoksalnie! Nieprawdaż? Ale ja rozumiem tego sedno i to jest chyba najważniejsze, nawet jeżeli ktoś inny wypatruje w tym sprzeczność, bełkot lub irracjonalny oksymoron. Dziękuję i pozdrawiam mocno:)

    OdpowiedzUsuń
  3. smutek...najwiekszy przyjaciel...radosc zamyka oczy - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. To nostalgia? Bardzo ładnie zdefiniowana. Czy można mieć na nią - ot tak - ochotę? A może to genialny Einaudi wyzwolił? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przejrzałeś mnie Michale!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bym to odebrała jako spokój... wewnętrzną równowagę, ot co!

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo ciekawy blog interesujący jest

    Nie ważna za oknem pogoda
    Nieważna własna wygoda
    Czasu szkoda na żale
    Że szczęście nie trwa stale
    Ważne jest ciepłe spojrzenie
    Co dusi każde zmartwienie
    Ważne jest czułe słowo
    By radość przywrócić na nowo

    Mnie się marzy wiosna
    a tu zimno,deszczowo po prostu
    nijako,jak tu mieć dobry humor?
    Pozdrawiam milutko

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiosna idzie wielkimi krokami. A tymczasem Ja dziękuję cieplutko za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
  9. czyli taką nostalgię? melancholię trochę? wszystkiego dobrego w Nowym Roku lubię zaglądać tu do ciebie

    OdpowiedzUsuń
  10. Agatka wszędzie poleciała tym samym wierszykiem, chyba jestem coraz mniej odporna, przepraszam

    OdpowiedzUsuń
  11. ukochaną osobę nazwałam "smutkiem"... czasami też lubię się w nim zanurzyć nieco :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Po smutku następuje radość... radosnej twórczości!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też lubię ten stan. Nazywam go dobrym smutkiem.
    Jest twórczy i sprawia, że wszystko wydaje mi się żywsze i piękniejsze.
    Ale aby go odczuwać potrzebny jest chyba spokój ducha?
    Ps. Po przeczytaniu Twojego posta przypomniało mi się portugalskie pojęcie "Saudade".
    Chyba także dlatego mam do Portugalii wyjątkowy sentyment:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję za zrozumienie Słowowrażliwcze. Podoba mi się określenie "dobry smutek". Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kopacz, ja cię rozumiem doskonale! A wiesz co może pomóc? Sprawdź: http://www.youtube.com/watch?v=WIIatRF7XpY

    OdpowiedzUsuń
  16. Leży mi. Przypomina mi Loreene McKennitt, tylko w wersji instrumentalnej:)

    OdpowiedzUsuń