niedziela, 1 stycznia 2012

Kolejny rok...



bez postanowień
bez przyrzeczeń
bez obietnic
bez opieprzania się
bez nie umartwiania się
bez nie frustracji
bez nie łez
bez nie uśmiechu
bez nie goryczy
bez nie kaca
itd...

Po prostu... kolejny rok.

Aż mi się marzy, by Uroboros namiętnie pożerający swój ogon w końcu zadławił się i wyrzygał cały ten banał historycznej powtarzalności.

3 komentarze:

  1. ale to ma swoje dobre strony też, ta powtarzalność. Bezpieczna jest:) Do siego:)

    OdpowiedzUsuń
  2. po prostu zycie i wiecej nic...

    OdpowiedzUsuń
  3. Staram się przejść obok tego faktu bez większej euforii ;)

    OdpowiedzUsuń