środa, 24 listopada 2010

Rzut subiektywny

Myśl o tym, że poczucie sensu zanika wraz z aktem naszych narodzin napawa mnie wewnętrznym spokojem i wprawia w stan nihilistycznej beztroski...


Deutsch Nepal - Morgue Restaurant

9 komentarzy:

  1. Hehe, dobrze Ci - jeśli mogę tak to relatywnie nazwać ;) Bo u mnie ani nihilizm, ni beztroska, jeno rodzaj galaretowatej ambiwalencji... Ale dobre i to! ;)
    Deutsch Nepal jak najbardziej pasuje do Twojej konstatacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myśl o tym, że moje narodziny były wynikiem kopulacji moich rodziców przyprawia mnie o mdłości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hihi, to podobnie jak myśl o niemożliwości jakiegokolwiek poznania wprawia w spokój i beztroskę mój umysł, zmęczony mieleniem przeróżnych kwestii :-)
    Nihilizm rządzi! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ano, mówimy kiedy światło się zapala i a przestajemy, kiedy gaśnie światło... w ogóle, to już się nie wysilam w poszukiwaniu sensu :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Sentencja zazwyczaj trwa do czasu wyrwania mnie z jej "letargu" przez moją żonę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No proszę Drogi M., tyle lat szukania wyższego sensu życia, dbania o wysoki poziom nadziei podstawowej, a tu wystarczyło mi przeczytać kilka słów i od razu mi lepiej. Ech, świecie:)

    A.

    OdpowiedzUsuń
  7. ;) nihilistyczna beztroska jest boska ;D cóż za rym ;p jednak... Bezsens... o nie! Nie znoszę tego pana :P

    Miłego wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
  8. odpowiedź na pytanie:
    -po co?
    -po nic.
    ma także swój sens.
    zawsze ma, nawet jeśli jest nim nonsens. nonsens ma swój sens i sens ma swój nonsens...ale to pewnie jest banalne, ale banały też mają swój sens:) nihilistyczna beztroska to chyba przy moim aktualnym podejściu luksus, od którego pewnie bym się uzależniła:)

    OdpowiedzUsuń