środa, 19 maja 2010

Ulica strąconych Aniołów

Na ulicy Aniołów zostałem obdarty
z niegdyś przydzielonych mi skrzydeł.
W zamian kopnięty w biodro przez niebiosa,
wylądowałem na rozstaju zakurzonej drogi.
Przytrzymując rękoma pozdzierane kolana,
zaciągnąłem się w pośpiechu widmem nadziei.
Nieznośna myśl o "ironii losu" jakże znana od lat
przywróciła drwiący uśmiech na obitej twarzy.
Dalej pójdę piechotą...

8 komentarzy:

  1. .....kopniak od losu - chuligana...??.......

    OdpowiedzUsuń
  2. Piechotą też dojdziesz do celu. A że trochę później? Co to dla anioła ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezłe określenie losu Majka. Zgadza się od losu chuligana. Nie od chuligana ;)

    Latarniku stokrotne dzięki za naprawdę ciepły i motywacyjny komentarz!!!
    Pozdrawiam wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kopnięty w biodro przez niebiosa,
    wylądowałem na rozstaju zakurzonej drogi

    jest zachwycony tymi słowami - boli biodro, ale zdrowieje dusza.

    Pozdrawiam Kopacza:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Piechotą bywa przyjemniej.... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Holdenie niema nic wartościowszego niż zdrowa Dusza :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ... choćby nawet nisko latającym ;)

    OdpowiedzUsuń