poniedziałek, 1 lutego 2010

Nawrót

Wyobrażenie 'nieistnienia' pokrzepia mnie czasami, podczas monotonnego klepania istoty bytu na tej ziemi. W chwilach mojej egzystencjalnej rozpaczy, zamykam oczy i przywodząc na myśl niektóre z filozoficznych koncepcji George'a Barkeleya, wedle których istnieje tylko to, co w danej chwili postrzegam (esse = percipi, czyli Być = być postrzeganym) - znikam... dla siebie samego i całej tej obłąkańczej rzeczywistości.

11 komentarzy:

  1. ..też chcę tak zniknąć .....choć na chwilkę....przed sobą....

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, rzeczywistość jest obłąkana, jak cholera - a zdjęcie bardzo, bardzo:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znikam za każdym razem kiedy śpiewam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale, ale kolego Kopaczu, Berkeley dał małą zagwozdkę. Twoje zamknięcie oczu nie zmienia twojej sytuacji w brak ciebie. Jest pewien ktoś, kto cały czas mając wszystko na uwadze i postrzegając wszystko w każdym momencie zapewnia ci i wszystkiemu temu, czego nie postrzegasz, trwanie.

    Ale on był pastorem... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, poza tym, to raczej świat znika, gdy zamkniesz oczy, nie ty. Przez czas, gdy masz zamknięte oczy istniejesz bez świata/rzeczywistości, w której mógłbyś istnieć. Skomplikowana sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Prawda. Ale jak wytłumaczyć wszystkim tym, z którymi masz kontakt aby zwracali się do Ciebie z zamkniętymi oczami?

    OdpowiedzUsuń
  7. No i ta kwestia postrzegania siebie samego przy zamkniętych oczach. Odbicie lustrzane nie wchodzi w rachubę, gdyż może okazać się złudne...

    OdpowiedzUsuń
  8. przepraszam bardzo, ale na jak długo, bo wiesz...ja dopiero tu przyszłam

    swego czasu bardzo podobała mi się jego filozofia (jest tylko to, co właśnie widzę, czyli mogę patrzeć na wszystko to, czego istnienia pragnęłabym nade wszystko, a jak coś złego - przymknąć na to oczy i obrócić się w drugą stronę) - wygodne bardzo

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo wygodne i praktyczne dla wrażliwego umysłu. Problem polega jednak na tym, że bardzo łatwo jest się rozczarować.
    A co do długości czasu; to myślę, że aż otworzymy oczy i ujrzymy czubek własnego nosa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak długo da się wytrwać bez mrugania? Czy po otworzeniu oczu wciąż patrzymy na to COŚ, co nam się podobało, czy coś zupełnie nowego? Jak się okazuje Berkeley dał wcale nie takie przyjemne rozwiązanie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Faktycznie. Mrugając uzyskujemy chaotyczny obraz przerywanej rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń