wtorek, 26 stycznia 2010

Wzdęcie

Nieopisanym bólem, rozrywającym swoim anty-dedukcyjnym pazurem, nad wyraz i tak wystarczająco sfrustrowany umysł intelektualnego banity jest przykry dar wysłuchiwania twierdzeń (w większości przypadków mających formę poleceń, występujących pod maską wypaczonej koniugacji, czyli przysłowiowego - pieprzenia) w dużej mierze pozbawionych podstawowych założeń logicznych i myślowych. Niemoc płynąca ze świadomości faktu, iż owe koncepcje wypływają z ust osób, które tymczasowo posiadają nad tobą jako takie "zwierzchnictwo", jeszcze bardziej potęguje to uwłaczające poczucie umysłowego upodlenia. Pocieszającym aspektem w tym wszystkim, wydaje się być postawa traktująca zachodzące zjawiska, jako "tylko chwilowe rozdziały" życia. Nic na tej glebie na nasze szczęście nie trwa wiecznie. W końcu, żeby pozbyć się nadmiernego wzdęcia dnia teraźniejszego, wystarczy w miarę dyskretnie poluzować zwieracze a następnie odetchnąć z ulgą. Tak też uczyniłem po powrocie do domu. Za kilka godzin nowy dzień, a wraz z nim "niezniszczalne schematy utartej rutyny". Głowa do góry.

4 komentarze:

  1. ups...przosze, proszę, czynność nieoceniona:)

    OdpowiedzUsuń
  2. byle do wiosny :)

    Chociaż u Ciebie to znaczy co innego, ale jak będziecie cieplej, więcej słońca... to jakoś dotrwamy do kolejnej depresji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta abstrakcja dosadnie wskazuje na to, że czasami trzeba bardzo prost o i skutecznie - ale metaforycznie :)

    http://demotywatory.pl/727014/Panie-Boze-prosze-cie-o-

    OdpowiedzUsuń