wtorek, 17 marca 2009

Wiosna

Pierwsze poważne przebłyski słońca, cieplejszy niż dotychczas powiew wiatru i zaostrzony śpiew ptaków. Sielankowa oznaka, że człowiek wraz z przyrodą zaczyna budzić się z zimowego marazmu, trzymiesięcznej chandry, spowitej szarzyzną zamglonego w swojej senności dnia. Znowu świat nabiera barw, pobudza wyobraźnię, napawa rześkością ospałe i spowolnione jeszcze ciało. Topnieje szron z powiek, odchodzi w dal gołoledź opasająca skronie. W powietrzu roztacza się woń świeżości zakwitających kwiatów. Wyłaniająca się z obnażonych kończyn drzew zieleń liści, na nowo okryje ich goliznę. Wiosna, okres stanowiący prolog do lata, kojącego w sposób maksymalny ciało i duszę. Chwilowy czas całkowitego zapomnienia, hulaszczej beztroski, szaleńczej swobody. Radosny moment, zanim wraz z zapachem wypalanych traw, przyćmionej coraz to krótszym dniem powłoki słońca, chłodem kolejno następujących po sobie poranków oraz żółtym odcieniem z wolna przykrywającym to, co dotychczas tętniło pełnią życia i rozkwitu, na powrót pogrążymy się w melancholijnej zadumie. Długich, rozmytych, ociekających tęsknotą i nieokreśloną tajemniczością zimowych wieczorów.

3 komentarze:

  1. Zapomnijmy zatem o zimowych smutkach , zostawmy tylko w pamięci kilka wesołych zabaw śniegowych i gnajmy czym prędzej do wiosennego słonka :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Niebezpiecznie Kopaczu zaczynasz być moim Mistrzem! Jeżu Kolczasty! Co cię stary druhu wzięło na te opisy, od których oko... nie, nie Stasiu - to tylko oko mi się spociło...

    Do lasu mi się chce! Wyjąco i warcząco... W tu trzeba do pracy - wyjąco i warcząco, tylko trochę jakby inaczej...

    OdpowiedzUsuń