czwartek, 7 listopada 2013

Kilka minut po szóstej

Nie przypuszczałem, że siedzenie przy własnym stole, we własnym salonie, na własnym krześle w całkowicie własnym domu kilka minut po szóstej rano z kubkiem mocnej sypanej kawy i kawałkiem napoleonki, będzie sprawiało mi aż taką rozkosz. I ta otaczająca mnie zewsząd cisza, wplątana w stukot zegara zwisającego nad kominkiem. Nawet sobie nie jestem w stanie przypomnieć, kiedy ostatni raz mogłem się w nią zanurzyć. Głęboka jak najciemniejsza noc, przy której niewypowiedziane myśli i słowa stają się słyszalne, wypełniając przestrzeń jak echo dzwonu z pobliskiej klasztornej dzwonnicy. Błogość i jeszcze raz błogość. Leniwie i całkowicie bez pośpiechu rozglądam się dookoła na cztery strony świata, w którym na nowo odszukuję realności własnego Ja. Po lewej widzę z wolna tracące swoje złote szpilki modrzewie, które próbują dumnie zachować resztki godności wobec swoich gołych już zupełnie przyjaciół zahipnotyzowanych jesienną aurą. Tuż za nimi, kilka chałup i długie kilometry lasu ciągnące się aż do Białowieży a potem hen w głąb nieprzewidywalnej Białorusi. Wszystko to obleczone pierwszym błyskiem wschodzącego słońca, barwiącego szarość jesiennego nieba mnogością kolorów. Za moimi plecami rozpościera się północ naznaczona pustkowiem i zamglonymi polami. Potem Dubiny i po prostej Białystok, pełen miejskiego gwaru i chaosu do których nie mam najmniejszej ochoty wracać. Od frontu, czyli tuż za oknami naszej uroczej kuchni przez południowo-zachodnią stronę zatacza swój łuk Hajnówka, zwana również Bramą do Puszczy. Traf sprawił, że dosłownie rąbkiem swojej powierzchni zahacza o nasze domostwo, włączając je jednocześnie w swoje spokojne progi. Błogość i jeszcze raz błogość. Kończę kawę i z zadowoleniem myślę jak tegoroczna jesień rozpieszczała nas swoimi pogodnymi darami. Wiem także, że niedługo przyjdzie mi również przywitać pierwszą po tylu latach prawdziwą, puszystą zimę. Zwłaszcza w tych stronach. Dobrze, że posiadam ciepłą kurtkę i dobre buty. Wstaję z krzesła, zmywam kubek po kawie, wchłaniam ostatnie okruchy ciastka i oddaję się pod władanie losu.

3 komentarze:

  1. Czy znalazłeś swoje miejsce na ziemi? :-)

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  2. pozdrawiam z niechcianego
    białego lecz nie naraciarskiego stoku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tu jest pięknie i cicho. Mam głęboką nadzieję, że wszystko się ułoży i będzie można zacząć w miarę żyć normalnie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń