poniedziałek, 11 listopada 2013

Jest jak jest

Tak, jest to miejsce nad wyraz dziwne dla mnie jako złaknionego samotni mieszczucha, taplającego się przez ostatnich naście lat w blaskach wielkich metropolii. Tutaj natomiast wszystko ulega odwróceniu o pełne 180 stopni. Z moim niepraktycznym minimalizmem oraz zawodowymi umiejętnościami zawierającymi się w określeniu: pracownik fizyczny A-B-S-O-L-U-T-N-I-E niewykwalifikowany, nie posiadający w kryteriach polskich realiów nawet prawa do zasiłku, czuję się jak przysłowiowa igła w stogu siana. Jeszcze nie tracę nadziei. Staram się nie stracić z oczu biegu dobrych wiatrów. Posiadając pewien bagaż doświadczeń z zakresu poszukiwania pracy za granicą zaraz po świeżym dołączeniu naszego umęczonego historią  kraju w unijne szeregi, tułam się na wzór londyński od supermarketów przez fabryki, zakłady produkcyjne do sklepów z RTV AGD. Od barów z kebabami do iluś tam gwiazdkowych restauracji, hoteli i pensjonatów. I żaden tu wstyd czy hańba. Wszakże praca sama nie przyjdzie a dla chcącego nic trudnego. Chęci są i to całkiem spore. Gorzej z horyzontalnym widokiem na pozytywność myślenia drugiej strony medalu: Tak damy panu szansę. Proszę odwiedzić nas a uczynimy z pana z pełnym zrozumieniem i cierpliwością zawodowego profesjonalistę. He, he...
______ * ______


  Koniec cywilizacji - ostatnie przejście i dalej tylko spokój, cisza i szum lasu. 


8 komentarzy:

  1. No dobra, uczynią profesjonalistę, ale w czym?
    Powodzenia w poszukwianiach.

    Zdjęcie super :-)

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre pytanie. Tę kwestię muszę jeszcze przemyśleć:)

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie mam tu na myśli to, czego nie brakowało w Anglii. Szansa dzięki której szlifujesz w sobie nowy fach. Tutaj brak doświadczenia automatycznie eliminuje możliwość uzyskania tej szansy. No chyba, że trafisz na bardzo wyrozumiałego pracodawcę. Graniczy to jednak z cudem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Kopacz!
    No, pamietam ten ból po powrocie do Polski i próby znalezienia pracy. Niezła dżungla. Ostatecznie zwróciłem do UK, ale życzę ci najlepszego. Niech ci się uda. Mi po ostatnim roku Polska obrzydła, czuję się jak zdradzony kochanek:)Ciekaw jestem, czy jej wybaczę. Pewnie nie za prędko. Teraz w Londynie, spokojna praca, miłe mieszkanko, ulga od walki o przetrwanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem. Ja mam coraz większe obawy, ale to dopiero 56 dzień po naszym powrocie. Przekonamy się jak to będzie. Jeżeli do końca stycznia nie znajdę pracy to wtedy zacznę martwić się na poważnie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie macie tam jakichś telemarketingów? Wszystkich tam przyjmują i każdy jest w tym dobry. Praca wymaga wyłącznie braku wrażliwości, czego można się nauczyć w ciągu 3 dni, jeśli ktoś tej umiejętności nie nabył wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  7. He, he... Ze wstępnego rozeznania wywnioskowałem, że trzeba walczyć nawet o posadę mopowniczego podłóg w sklepie rybnym;)

    OdpowiedzUsuń