piątek, 9 grudnia 2011

Wieczorny spacer po pracy

Zakończywszy pracę, podstępny demon "upodlenia" kierowany moim wewnętrznym widzimisię, zaserwował mi nieplanowany powrót do domu. Razem z butelką taniej szkockiej pod osłoną nocy, odbyłem krótką wycieczkę po zatłoczonych ulicach Londynu. Idąc chwiejnym krokiem przy dość porywistym wietrze, wchłaniałem z zapałem świeżo rozdziewiczonego nastolatka, kolorowe tęcze świateł oraz zewsząd dochodzący mnie harmider ludzkiej aktywności. Dziwiąc się samemu sobie, iż jest jeszcze coś co może mnie urzec w tym gównianym mieście, dotarłem niechybnie do drzwi domu.

7 komentarzy:

  1. Kiedyś pijanego woźnicę odprowadzał koń... Teraz tylko na siebie można liczyć. Chyba, że owa szkocka ma jednak jakiegoś gpsa w sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jesień sprzyja dołującym refleksjom, tym milej zaskakują fajne odkrycia?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkie drogi prowadzą do domu... tak to już jest :) Pozdrowienia z wietrznego Szczecina

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.youtube.com/watch?v=qlMEpSbESiU&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuje moi drodzy. Jutro ponownie zaczynam tydzień, podczas którego nie będę miał czasu podrapać się nawet w dupę :(

    OdpowiedzUsuń
  6. świeżo rozdziewiczonego nastolatka wchłaniałem z zapałem - czy to taka wyspiarska tradycja czy tylko Twój skromny wkład w brytyjską obyczajowość?

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że wkład. I to niezbyt rozpowszechniony ;) Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń