piątek, 4 listopada 2011

Lewitacje

Owszem, zaistniały stan w jakim się znajduję posiada pewne zalety. Jednak na dłuższą metę stopień wyciszenia przeszywający moje wnętrze wszerz i wzdłuż przyprawia mnie o nowy rodzaj pustki. Wszakże pozbawionej elementu niepokoju i czczego umartwiania się, ale zawierającej jakąś niezdefiniowaną lekkość prowadzącą mnie wprost ku otchłaniom myślowej nieważkości. Stopień oderwania od egzystencjalnych zmagań z zakresu urojeń i widm jest tak silny a zarazem tak bezboleśnie kłujący, iż mam problem rozpoznania siebie w samym sobie. Przyjmuję to wszystko razem z towarzyszącym mi spokojem nad wyraz łagodnie i poetycko. Co wcale nie oznacza, że pewnego dnia nie odrodzi się we mnie tak dobrze mi znana nuta chaotycznego hałasu.

Ku przypomnieniu różnorodności dźwięków:


Goatvargr - Goatsbane-Scapewolf

5 komentarzy:

  1. pustka?natura jej nienawidzi. zawsze coś musi być, dziać się, trwać. dlatego tak nie znosimy tej w swoim umyśle bądź sercu.
    stan najbardziej dla mnie uporczywy.
    choć każdy potrzebuje wyciszania i właśnie tego miejsca, do którego na nowoi można wkładać emocje. oby nie za często.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jest! Oby nie za często!

    OdpowiedzUsuń
  3. wyciszenie moze oznaczac rowniez przyjemne uczucie oswiecenia... gdy nagle uswiadamiamy sobie to co jest dla nas wazne ogarnia nas spokoj... nikt, ale to nikt juz nas nie zrobi w konia ;-(....:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłaś w bingo!!! Brakuciszy. Tak, zapewne jest to niepodważalny fakt. Biorąc pod uwagę ostatnio przeżyte okoliczności masz 100% rację. Dziękuję bardzo za wpis i pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi obecnie bardzo tęskno za "myślową nieważkością". Żyjąc z pełną świadomością tego, co jest dla mnie ważne, czuję się więźniem rzeczy nieistotnych, które wytyczają mój codzienny grafik. To chyba znaczy, że sama siebie robię w konia?:)
    Pozdrawiam z "chaotycznym hałasem" w tle;)

    OdpowiedzUsuń