poniedziałek, 8 grudnia 2014

Matecznik

Mam takie przeczucie, że muszę chwilowo się gdzieś ukryć. Po prostu schować się pod zmarzniętą skorupę błotnistej gleby. Wmazać się w szary pejzaż nagich drzew, obumarłych łąk, zziębniętych pól. Zniknąć do odwołania w zwykłej codzienności z kilkoma rzeczami podtrzymującymi przy życiu moje funkcje wyobrażeniowo-myślowe. Nie wiem kiedy wrócę...

2 komentarze:

  1. Ciekawe, ostatnio czuję podobnie. Może późna jesień to sprawia?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest w tym jakaś nuta prawdy. Aczkolwiek ta późna jesień za oknem ma strasznie trupielczy wymiar. Noc, szarość, gęsta mgła o widoczności do 5 metrów. Brudnawy śnieg...itp
    Poza tym cały gmach wewnętrznych lęków natury egzystencjalno-metafizycznej. Chcę zapaść się pod ziemię. Poczuć coś na wzór zimowego snu...

    OdpowiedzUsuń