poniedziałek, 1 grudnia 2014

I co z tego...

Jeszcze raz wpatruję się w to wszystko. Analizuję wnikliwie rzekome morale, społeczne zobowiązania, osobiste dywagacje. Myślami przepompowuję krew w swoich żyłach. Tak wiem, mrowie niedoskonałości, niedociągnięć, mrocznych zakamarków. Powinności każdego dnia spełniam sumiennie. Czasem z lekkim ociąganiem. Jestem. I w związku z tym nie widzę w tym wszystkim jakiegoś usensownionego znaczenia, przy pomocy którego potrafiłbym rozwiać tę filozoficzno-teologiczno-egzystencjalną farsę jaką jest życie.

1 komentarz:

  1. Kiedyś przeczytałam takie zdanie: "Nie chodzi o to, czy istnieje życie po śmierci. Chodzi o to, czy istnieje życie przed śmiercią". Utkwiło mi w pamięci i uwiera jak kamień w bucie. Z biologicznego punktu widzenia żyję. Ale czy o to tylko chodzi? Tak. Życie to zagadka. Z wieloma prawidłowymi rozwiązaniami....

    OdpowiedzUsuń