sobota, 1 listopada 2014

Wszystkich świętych z drugiej ręki

Okres poprzedzający dzień zmarłych i zaduszki jak i same te dni zwłaszcza w okolicach cmentarzy przypominają miejsca nielegalnych osiedli oraz dzikich ogrodów botanicznych. Olbrzymie namioty gęsto rozstawiane jeden przy drugim po brzegi wypełnione są zasobami kwiatów, zniczy i najrozmaitszego fajansu mającego ukoić naszą tęsknotę po najbliższych. Tłumy ludzi od samego rana przechadzają się między donicami, wazonami, wstęgami, najrozmaitszych wielkości lampionami dążąc do wyboru tego najwłaściwszego produktu. Produktu, który tak naprawdę nie różni się absolutnie niczym od setek pozostałych. Zmierzwione twarze straganiarzy a zarazem strażników tych kolorowych dóbr, bez ustanku przekładają, dokładają, pielęgnują z namaszczeniem cały asortyment pokrywający chodniki i najbliższe metry zziębniętych porannym przymrozkiem trawników. I tak przez cały dzień handel balansuje miedzy mniejszym lub większym zyskiem. Odpocznieniem dla koczujących wydaje się być osłona nocy pod której płaszczem konsumują "rozgrzewacze", zalegające następnie za namiotami w postaci 200 ml butelek równie kolorowych i różnorodnych jak to, co tak usilnie starają się sprzedać, by ukoić naszą pamięć po tych co już nie ujrzą światła dnia.

2 komentarze:

  1. Tak, istna wieża Babel ;-) Taki folklor :-) W zasadzie, skoro jest popyt, jest podaż, takie prawidło rynku. Czasem nawet lubię popatrzeć na kwiaty na grobach. Cały cmentarz wygląda jak ogród, to fakt :-))

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  2. Tworząc wpis skupiłem się na straganach, bo ludzi odwiedzających groby mam wrażenie robi się coraz mniej z roku na rok. Może się mylę, gdyż ostatni raz 1 listopad w Polsce widziałem 11 lat temu. I odwiedzających było o wiele więcej.

    OdpowiedzUsuń