poniedziałek, 18 marca 2013

"Zdawało się jej, że poznaje… Ten sam ruch, śmiech… Maja rzuciła się naprzód. Nie! To jakiś robociarz szedł z ordynarną dziewczyną, która wyjadała mu landrynki z kieszeni od marynarki."

                                                                            Witold Gombrowicz, "Opętani", rozdział X


A pamiętasz kochanie, tę absolutną beztroskę, tę opływającą w swobodę wolność nie zainfekowaną jeszcze jarzmem odpowiedzialności. Te spacery, gdzie każdy okruch przyjemności smakował niczym wykwintny poczęstunek...?
Niechaj ten smak już dawno"rozpuszczonych" landrynek i wszelkich słodkości połechcze jeszcze od czasu do czasu nasze zaschnięte podniebienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz