wtorek, 19 czerwca 2012

Gotów jestem II

Wrażliwość jest jak przypadłość zniedołężniałego starca z wytartą laską w dłoni. Chybotającego się na obolałych nogach na wszelkie możliwe strony. Szyderczo wyśmiewany przez zalążki egzystencjalnych pędów ziemi, uparcie drepcze przed siebie z oczami mocno utkwionymi w cel własnego przeznaczenia.

Gotów jestem umrzeć i odrodzić się po raz drugi...

4 komentarze:

  1. E tam, wrażliwość nie jest przypadłością, a cechą. Natomiast umieranie to wyłącznie niknięcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiesz Samie, że pisząc to w ostatniej chwili zmieniłem z cechy na przypadłość. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Może, że cechy się nabywa a przypadłości się już posiada bądź same pojawiają się w czasie jak niechciane krosty...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może, Michale, ale jeśli tak powiedz, czy można pozbyć się wrażliwości, unicestwić ją w sobie? Przecież kiedy coś w człowieku umiera, pozostaje pustka, to nie jest przestrzeń, którą można na nowo umeblować jak wysprzątany dom.
    Nie niszczenie jest drogą odrodzenia, a wzrastanie, bo cokolwiek jest, jest kontynuacją. Tak uważam. Umieranie postuluje przeczucie nicości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dwa spostrzeżenia w Twoim komentarzu Samie jakimi są:

    - pustka jako przestrzeń nie do ponownego umeblowania

    oraz

    - umieranie jako przeczucie nicości

    stanowią temat na niezłe rozważania filozoficzno-teologiczne. A to daje do myślenia. Zachowam sobie to w sercu. Dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń