piątek, 11 lutego 2011

Pień

Skrywam w
mowie
myśli
uczynku
Skrywam w
sobie
poczerniałe
jak wyschnięta smoła
jak bryła węgla
z głębin ziemi wydobyta -
konary drzew
poruszane wiatrem serca
Na tle szarego nieba
przybieram bezlistną postać
tłumiącą ból obdzierania z kory

9 komentarzy:

  1. Mocne... Poczułem zapach tego pnia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie,ale jakby smutn(i)e (?)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, mocne.
    Się mi skojarzyło
    "do lat 20. XX w. karę śmierci metodą obłupiania ze skóry stosowano w Chinach, Korei i w państewkach Indochin. Skazanemu specjalnymi ostrzami zdejmowano około 40 proc powierzchni skóry (na rękach, udach, klatce piersiowej, plecach, pośladkach) tworząc w ten sposób ogromne bramy infekcji. Nie był zabijany od razu, lecz po takim obłupieniu puszczano go wolno. Nie miał żadnych szans przeżyć. Taki nagi, krwawiący desperat biegał kilka dni po mieście odganiany przez wszystkich i jednocześnie budzący popłoch. Mógł zrobić wszystko, bo i tak miał zginąć".
    Wybacz mi moje skojarzenia, wiem, ze w nich jakaś perwersja i tęsknota... Ech.

    OdpowiedzUsuń
  4. Samie, to się nazywa dopiero alternatywna interpretacja ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. No, alternatywa nasza siłą.
    A że do wiersza mało się odnoszę? Nieprawda. Byłem, przyswoiłem, został we mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. FAJNE CZARNO - BIAŁE :) POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń