piątek, 4 lutego 2011

Migotania

odcienie szarości
są jak któreś tam
z kolei wołania serca
pochłonięte bezpowrotnie
akustyką martwego echa

łzy wrzynające się w policzki
przez gwałtowne podmuchy wiatru
zeschłe gałęzie trzaskające z pokorą
pod naporem stawianych kroków

wszystko to jest jak sen człowieka
o doskonałej podróży pegazem
zmuszonym do lotu z podciętym skrzydłem
ponad dolinami ludzkiego utrapienia

3 komentarze:

  1. Tylko to właściwie nam pozostaje z życia - migotanie zjawisk...

    OdpowiedzUsuń
  2. Sobota minęła pod znakiem 10 i pół godziny pracy. Teraz morzy mnie powoli sen po późnym obiedzie. Nic szczególnego. Przynajmniej sobie jutro pośpię :)

    OdpowiedzUsuń