poniedziałek, 14 grudnia 2020

Puste karty podniebnych pejzaży

cóż począć
kiedy nie ma się nic
do powiedzenia
w chwilach gdy umysł
w kościstej kuli uwięziony
tańczy pogo
od skroni do skroni
na nic się zdadzą
mądrości
na kartach papieru
kreślone
myśl ulatuje
ponad horyzont
i tylko wzrok zawieszony
w kłębach kudłatych chmur
wędruje aż do ich zaniku
pozostawiając powidok
nadziei

czwartek, 3 grudnia 2020

                                          coraz bardziej
                                          wyciągam ręce
                                          w bezkres
                                          w pustkę
                                          w biel pejzażu...

czwartek, 26 listopada 2020

Moje "miasto" ...

Choć minęło już przeszło siedem lat jak opuściliśmy nasze emigracyjne "bramy raju" i wylądowaliśmy na północno-wszchodnich kresach Polski to chwilami jednak zadaję sobie pytanie: Czy ja śnię czy też naprawdę żyję właśnie tu i teraz???

wtorek, 24 listopada 2020

                                       jeszcze tylko wyciągnę
                                       rękę
                                       w bezkres
                                       w pustkę
                                       w nicość...

czwartek, 19 listopada 2020

Szare pokrzepienie

Szarość listopada dodaje mi otuchy. Wyjątkowo w tym fatalnie beznadziejnym roku. Jego mistyczna aura szczególnie przesiąka mnie kiedy jestem w lesie. Tam znika wszystko z czym mam styczność za dnia. Pozostaje jedynie cisza i taniec ostatnich liści spadających z uśpionych drzew.

czwartek, 12 listopada 2020

Tusza Życia

przytyłem
a mój umysł
zgnuśniał
toczę więc cielsko
od chwili do chwili
jak galareta
złakniona kolejnej
dawki żelatyny
po przebudzeniu
planuję dany
mi żywot
na zmiętych
kartach kalendarza
a trywialność
egzystencji
odkłada mi się
na wadze

środa, 11 listopada 2020

Opieńka Miodowa


 Choć w tym roku z lenistwa gustowałem w Maślakach. I nawet wyszło mi to w smak:)

niedziela, 1 listopada 2020

Czas sierści i chaosu

Chodź, Masz, Tutaj, Murza, Rectus, Kazik i Wala. To Kocia wataha, która coraz bardziej wciska swoje pyszczydła w szyby tarasowych okien za którymi czai się ciepło domowego ogniska. Następuje okres migracji: woliera - ogród - dom. Zbliża się czas by jak co roku stać się niewolnikiem sierści na kilka miesięcy. Będzie jak zwykle hucznie, chaotycznie i wesoło. Choć nie neguję małego wkurwu. Tradycyjnie. I tylko Pikselita,"tysiącletnia" głucha i ślepa suczka po przejściach ma wszystko w nosie. Zmieniając miejsce drzemania z sypialnego łoża na salonową sofę i vice versa, z podniesioną głową wywąchuje to, czego nie może ujrzeć i czego nie może usłyszeć. Szczęściara chciałoby się rzec...

czwartek, 22 października 2020

Dyspensa z informacji i zwisającego złotego łańcucha znad otłuszczonego podbródka

- "Dziwisz" się kurwa???
- Ja też.
- Ale to nic dziwnego
w tym (Mickiewiczowskim) kraju...

wtorek, 20 października 2020

Ciąg

kolejny dzień
taki sam
jak co dzień
śniadanie
wiadomości
ból głowy
i nowa liczba
zmarłych
zmieszana
z uśmiechem
celebryckich
mord
na tle
nowego
designu sedesu
w łazience
spokój i cisza
wymiotem okryta
z medialnym
gównem
wprowadza mnie
w życie
przy myciu
zębów
w odbiciu
lustra
w które nie chce
mi się nawet
patrzeć

czwartek, 8 października 2020

Wołam...

 

wołam do głuszy
do ciszy lasu i wiatru wołam
do obojętności
na moje wołania
wołam
nie oczekując odpowiedzi 

wołam...

poniedziałek, 5 października 2020

wszystko przemija
zostają tylko wspomnienia
ale i one z czasem wygasną
i nie zostanie już nic
co mogłoby zatrzymać
coraz słabiej bijące serce

czwartek, 1 października 2020

Przemysław Czarnek polski prawnik, doktor habilitowany nauk prawnych, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego itd...

Gdyby "minister" Czarnek w całej swojej katoloznawczości znawcy Pisma Świętego, przytoczył fragment (z kontekstu wyrwany, tak jak mamy ostatnio do czynienia na ulicach polskich miast) uwypuklonych na bilbordach: 

"Potem wszedł na łózko i położył się na dziecku, przykładając swoje usta do jego ust, swoje oczy do jego oczu i swoje dłonie do jego dłoni, i przytulał się do niego tak, iż rozgrzało się ciało dziecka".
                                                                                         

                                                                  II księga Królewska rozdział 4 wers 34

 

To stwierdziłby w całej swojej kotolozwięzłości, iż całe Pismo Święte jest wprost maszyną daną nam od Szatana. Niweczącą nasze dzieci i przyszłe pokolenia. Bo polski Bóg nie może tak prawić. Zatem całe pismo potrzeba odrzucić precz i skupić się na tym, co powiada Katechizm. (Wszakże słowo klechy jest bardziej wymowne niż słowo Boga Żywego).
A że poseł Czarnek jak śmiem mniemać (w całym swoim intelektualnym dorobku) nie przeczytał nawet pobieżnie Pięcioksięgu, nie mówiąc już o całym Piśmie... Więc nie mamy o czym gadać... I mamy to, co mamy teraz na arenie publicznej... 

poniedziałek, 28 września 2020

Czasami

czasami bywa tak
(a zdarza się to często)
że budzę się bez celu
nie myjąc zębów
ubieram się
w to samo ubranie
i wychodzę
w pustkę i bezkres
szwendam się jak żul
po tych samych ścieżkach
szukając nowych doznań
oszukuję samego siebie
potem wracam
do tego co mam
i czuję się tak samo
jakbym znowu wstał

niedziela, 13 września 2020

Niefart

Jest to nad wyraz ciekawy przypadek by z jednego zwolnienia lekarskiego przejść automatycznie w drugie. Nie neguję faktu, iż sporą rolę w jego przedłużeniu odegrała moja lekkomyślność i głupota. No ale się stało i muszę teraz nieść zamiast krzyża tę gipsową skorupę uwierającą mnie w kark i pachwiny. Będąc tak usztywniony zaprzepaściłem wiele planów i koncepcji do zrealizowania. Dobrze chociaż, że mogę poruszać rękoma na tyle by przewracać kartki książki i podsunąć sobie kufel piwa pod pysk. Poza tym dzięki mnogiej obfitości owoców ze zdziczałych jabłoni rosnących tuż przy domu, nagminnie suszę jabłka w moim kuchennym zaciszu...

piątek, 4 września 2020

***

dzikie jabłonie
soczystość ich owoców
zbieram do kosza

wtorek, 1 września 2020

Farmakologiczny środek tamujący wypływ sraki z ryja - Czy ktoś go w końcu opracuje, czy też będziemy się taplać w tych bredniach bez końca?

Gazety, wiadomości, portale informacyjne.
Nie wiem co się dzieje, ale wysyp idiotów z ramienia rządu zabierających publicznie głos idący w całą Polskę przybiera z dnia na dzień masywnie zatrważający rozmiar.
Po każdej takiej sesji "newsów" z opuszczonymi ramionami, siedząc w deszczu skulony na ogrodowej huśtawce zadaję sobie retoryczne pytanie:
Czy to ja jestem pojebany czy też pojebańcy na stanowiskach próbują wcisnąć mi swoją pojebańczość do głowy???

niedziela, 30 sierpnia 2020

Będzie...

Już daje się wyczuć tę wypłowiałą aurę zieleni unoszącą się znad drzew. Jeden z nielicznych stanów, które lubię. Zwiastuje powolne nadejście nostalgii. Choć w tym roku nie będzie jak niegdyś. Będzie bardziej byle jak. Bez tych potrzebnych łez, wzruszeń, wzroku zapatrzonego w bezkres i posmaku taniego wina przy chłodzie zamglonego zmierzchu. Będzie dominował kurz. Na rękach, czole, skroniach, nogach, umyśle. Będzie pokrywał wspomnienia, plany, dążenia, myśli, percepcje i co najgorsze - istotę niezdefiniowanego. Będzie "bylejako". Choć może uda mi się wyłuskać jakiś mały fragment wyciskający tę upragnioną łzę przeszłości...

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

***

Matko
nie przypuszczałaś nawet
że na twoją głowę będą spadać
owoce żołędzi z dębów wiekowych
i igły ze świerków i sosen
i że nawet orzech laskowy
muśnie twoje miejsce
Matko
ta cisza gdzie jesteś
gdzie nawet powiew
wiatru i szum drzew
dziewiczych
nie zakłóci już
twojego spokoju
(w którym nie wiem
czy chciałabyś być)
ale jesteś
i nie zmienią tego
łzy deszczu
odmywające
sporadycznie
twoje imię

Pamięci Mamy

niedziela, 9 sierpnia 2020

Taka cisza i spokój ...

Oj gorąco. Bardzo gorąco. Nie chcę nawet wychodzić na zewnątrz, choć próbuje. Obserwuję świat przez okno w pokoju. Widok dość uspakajający w odróżnieniu od tego ukazanego w gazetach i internetowych wiadomościach. Ten kraj będący skrawkiem tonącej w szambie cywilizacji już się dla mnie skończył. Nie ma go. Ale w zamian mam chociaż widok na dzikie jabłonie obfitujące w owoce w tym roku. Wysokie trawy i zarośnięte wiejskie boisko, gdzie sporadycznie udaję się z łopatą wydobyć dziki chrzan do małosolnych ogórków. No i mimozy. Te pierwsze, opływające zapachem miodu i będące zarazem zwiastunem nadchodzącej jesieni. Nostalgiczny materiał na bukiety, którego przez najbliższe tygodnie będę miał pod dostatkiem. Taka cisza i spokój. Z czasem i one również  zostaną zniszczone i zakłócone przez nieuniknione. Ale na razie są ...

sobota, 1 sierpnia 2020

Sedno sprawy, praktycznie od Mieszka I

"Populiści nie są zainteresowani chrześcijaństwem, ale 'chrześcijańskością'. Uważają religię nie za wiarę, ale za znak tożsamości. Każdy europejski populista powołuje się na chrześcijańskie korzenie i mówi o dramacie prześladowanych chrześcijan na Bliskim Wschodzie. To bardzo ważny temat, ale często wykorzystywany przez nacjonalistyczną prawicę do własnych celów. Odwoływanie się do chrześcijaństwa może stać się narzędziem sprzeciwu (wobec islamu, imigrantów, multilateralizmu), a nie przesłaniem ewangelicznej miłości."

Społeczno - teologiczne dywagacje Iacopo Scaramuzziego. Włoskiego dziennikarza i watykanisty.


Oto mój kraj właśnie. Wielki, boski, katolicki - CHRZEŚCIJAŃSKI ...

piątek, 31 lipca 2020

W sumie to jestem obojętny na wszelkiego rodzaju zakończenia. Jest mi wszystko jedno czy na końcu danej drogi szalę dokonań przeciąża zło czy dobro, śmiech czy łzy, radość czy rozpacz.
Koniec końców za wierszem Anny Achmatowej "Czwarta" :
Wszystko świetnie obchodzi się bez nas. A nawet wszystko wychodzi na lepsze...

niedziela, 26 lipca 2020

Jeszcze tylko...

jeszcze tylko jedno wspomnienie
ten obdarty zaułek
na ulicy spadającej łzy
gdzie gruchot gołębi
przypomina ci
że niegdyś tętniło
tu życie
był sklep
konfitura od babci
matka zmierzająca do pracy
i rodzinny zamęt
wokół świątecznego stołu
teraz nie ma już nic
oprócz obdartego zaułka
przy ulicy wywietrzałych łez
gdzie gruchot gołębi
przypomina ci
że niegdyś tętniło
tu życie

piątek, 3 lipca 2020

Śmierć Kamienia

rozgrzany kamień
prosząc o kroplę deszczu
patrzy ku niebu
___

rozgrzany kamień
prosząc o kroplę deszczu
kona w słońcu

czwartek, 25 czerwca 2020

Widok z Okna


Tak jak to płonące niebo, płonę dzisiaj i Ja. Tak jak płonąłem dokładnie rok temu, kiedy odeszłaś. Tak nagle, niespodziewanie, niezrozumiale. Choć przeczuwałem...
Raną czasu jest to, że leczy rany ale nie ma recepty na to by wyłuskać z umysłu wspomnienia...

Pamięci Mamy


                                                                               

poniedziałek, 22 czerwca 2020

Burza

przy zachmurzonym niebie
krople deszczu
na liściach dzikich jabłoni
wyglądają jak cichy płacz ziemi
szelest wiatru wplątany w konarów zwój
nuci pieśń
płynącą wprost z głębin korzeni
a taniec traw przekwitających
tworzy dywan zapachem wabiący
orkiestrę świerszczy
co skrzypce swoje stroją
na nutę letniej burzy

poniedziałek, 15 czerwca 2020

Jest pięknie... coraz piękniej...

Kiedy słucham, oglądam i czytam te wszystkie farmazony i wierutnie brednie wypluwane z jadem z pobożnych pyszczków pluralistycznych polityków prawicy, momentalnie przychodzi mi na myśl fragment książki "Oni" Teresy Torańskiej. Są to słowa Gomułki wypowiedziane z okazji 15 lecia Polski Ludowej.

"15 lat przyniosło zmiany większe niż długie dziesięciolecia, czy nawet stulecia poprzednich epok historycznych."

Tyle dekad minęło a jakże wspólna płytkość pojmowanej retoryki.

I jakże płytka i tragiczna nasza mentalność jako suwerena jeżeli tak bezrozumnie, bezkrytycznie lub z obojętnością wchłaniamy w siebie te frazesy, pozwalając jednocześnie by działo się to, co się dzieje.

poniedziałek, 1 czerwca 2020

Dzień Dziecka

W tym całym moim zniechęceniu do życia, do kraju w którym żyję, siedzę sobie wygodnie w czeluściach lasu zapomnianego na pniu niegdyś powalonego drzewa. Popijając wino, stopniowo ulegam zapomnieniu. W głowie mam pustkę. Szeroką, niepohamowaną. Na nic się zdają usilne starania na wiersz, który chciałbym spłodzić. Dominuje cisza i wewnętrzne głosu błaganie by być przybitym do ziemi mokrej strąconym drzewem, złamanym przez wiatr wiejący. Śmierć wszakże to lepsza w swojej poezji niż zwykła codzienna, obdzierająca z życia i planów szarego śmiertelnika. Zanim wydałbym ostatnie tchnienie w tym zaskoczeniu, spostrzegłbym jeszcze, iż zaczynają zakwitać konwalie...

wtorek, 19 maja 2020

Niebieski Aparat Nacisku zawsze aktywny, bez względu na czas...


Jakoś tak lubią stać parami. Zazwyczaj (non gender) On i Ona na tle oznakowanego wozu HPM. Są ważni, są mocni, są poza... Metafizyczni stróże prawa.

poniedziałek, 18 maja 2020

poniedziałek, 11 maja 2020

Gdzieś w Teremiskach...


Teraz kiedy zredukowali połączenia można sobie tak stać do usranej śmierci...
Jednak co kilka (gwiezdnych) godzin zdarza się kurs, który zabierze cię w miejsce docelowe...
I Warto Żyć !!!

sobota, 9 maja 2020

Zdzieranie strupa

Jeżeli My usuwamy z przestrzeni publicznej (historycznej) wszystko to co "czerwone", tworząc nowy zakłamany porządek historyczny, to dlaczegóż by inni nie mieli prawa usuwać ze swojego terenu wszystkiego co jest "biało-czerwone", tworząc zarazem nowy zakłamany porządek historyczny...


Ps: Taka mała dygresja do zdjęcia tablic z gmachu byłej siedziby NKWD w Rosji upamiętniających zamordowanych w Katyniu Polaków.

piątek, 24 kwietnia 2020

czwartek, 16 kwietnia 2020

Przez chwilę...


To był moment w którym na chwilę zapomniałem o wszystkim.

O kończącej się normalności. Postrzeganiu świata jako całości. Zachodzących zmianach drążących w nas długotrwałe piętno lęku, obaw i niepewności. O tym, co ma dopiero nastąpić i nie będzie wróżyć niczego dobrego na przestrzeni kolejnych miesięcy. O tym, że będę zmuszony (o ile wciąż będę) wpasować się w nową rzeczywistość i sprostać jej nowym wymaganiom. Itd i itd...

To był moment w którym na chwilę zapomniałem o wszystkim...

Przede mną w błogiej ciszy i podmuchach wiatru roztaczał się tylko rozległy pejzaż sięgający aż po horyzont moich myśli i mojej wyobraźni.

wtorek, 14 kwietnia 2020

Taplając się w Gównie


"Rów w którym płynie mętna rzeka
nazywam Wisłą. Ciężko wyznać:
na taką miłość nas skazali
taką przebodli nas ojczyzną"


                                                       Zbigniew Herbert "Prolog" 





Nawet jak na filozofa realizującego swoje ambicję jako kelner od nastu lat jest dla mnie rzeczą niepojętą i wykraczającą poza wszelką metafizykę i transcendentalność, obraz państwa w którym żyję po powrocie z tzw: saksów.
Kurwa; ten kraj jawi mi się jako jedna wielka pomyłka i nieporozumienie. To jakiś niewytłumaczalny absurd w którym my wszyscy jako jakiś ślepy bądź bezmyślny suweren maczamy palce, zachowując jednocześnie postawę ciastkarza lepiącego pączki z gówna.
 

A robi się coraz gorzej. 

Po tylu latach ucisku i trzymania nas za łeb przez Kraj Rad nie dostrzegamy możliwości postępu i światełka w tunelu. Darów jakie zostały nam dane. 

Może nie chcemy...
 

Czekam czasu, kiedy zaistnieje możliwość wywiezienia tego całego jebanego tałatajstwa w taczkach na kupę gnoju.
 

A prędzej czy później to nastąpi.
 

Musi nastąpić...

Inaczej nie będziemy ludźmi, tylko pacynkami.

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Jak wysuszony Zombiak


Siedzę, chodzę, czytam, jem, słucham, wydalam, śpię
Wydalam, śpię, słucham, jem, chodzę, czytam, siedzę
Jem, siedzę, słucham, wydalam, śpię, chodzę, czytam

Już nie liczę dni. W miarę normalnie funkcjonowałem do 13 marca. To bodajże był mój ostatni dzień w pracy. Potem wszystko przygasało, aż dekretem rządowych "troszczycieli" zostało ograniczone do minimum i w ostateczności zamknięte do odwołania. Teraz powłóczę nogami w każdy dostępny metr mojej zagrody. Oczy już mnie bolą od czytania, uszy puchną od słuchania. Cisza pola na które wymknę się czasem o zmierzchu koi harmider myśli pod blaskiem gwiazd. I tylko chwilowo przemknie przez głowę moment zdziwienia i niedowierzania:
Kurwa to się naprawdę dzieje a będzie jeszcze gorzej...

piątek, 13 marca 2020

niedziela, 1 marca 2020

Wyklęta Kwaska

"Warto, aby wszyscy Polacy byli gotowi oddać życie i poświęcić się całkowicie za swoją ojczyznę" -
pierdnął szef rządu Mateusz Morawiecki podczas Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Tak siedzę i czytam dalszy ciąg przebiegu tej farsy zapoczątkowanej jeszcze za prezydenta Komorowskiego i jedyne co mi się rzuca na język to stwierdzenie tego wyuzdanego biseksualisty, nikczemnego pederasty Oscara Wilde:

                     "Patriotyzm jest cnotą ziejących nienawiścią"

a potem spontaniczne podchodzi mi pod ucho:



A zwieńczeniem artykułu niech będzie cytat z wiersza obywatela J. Tuwima żżżyda: 


Całujcie mnie wszyscy w dupę !…


PS:  Cześć i chwała dla mnie, póki żyję i wiem jak gospodarować swoim życiem. Bo ono jest tylko jedno...

wtorek, 11 lutego 2020

W zimowo - wiosennym mroku ...


Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego i św. Stanisława, Biskupa i Męczennika w Hajnówce.

poniedziałek, 10 lutego 2020

Huragan

szumnie gwiżdże wiatr
deszcz łaskocze igły drzew
słychać śpiew lasu

niedziela, 2 lutego 2020

Jest takie miejsce na mapie Польшча ...


Rzekome wrota do Puszczy. Zanim jednak do nich dotrę mijam zastygły w szarości Byt. Monotonny, banalny, niczym porcelanowy krasnal z odpadającym nosem, umiejscowiony siłą rzeczy gdzieś w zapomnianym zakamarku ogrodu. Tu praktycznie każda ulica lub uliczka nosi w sobie kontrast niezgody. Po jednej stronie "piękny" na miarę architekta budynek mieszkalny, toczy bój z rozpadającą się drewnianą chatą, zazdrośnie spoglądającą z naprzeciwka na betonowy kolos. Przeciągając leniwie swoje jestestwo z każdym krokiem do przodu, zmagam się z tym prowincjonalnym nieporozumieniem. To tak jakbym człapał mając na jednej nodze dobrej jakości but adidasa a na drugiej ociekającego błotem gumofilca. Ale docieram mimo trywialności krajobrazu do celu. Teraz przede mną tylko las. Zielona strefa pozbawiona ludzkiego jazgotu i codziennej monotonii. I muszę stwierdzić, że nawet bez taniego wina moja niepojęta migracja na północno - wschodni skraj zapomnianego od cywilizacyjnego chaosu skrawka ziemi, posiada w sobie jakiś nieokreślony cel i ład.

piątek, 31 stycznia 2020

Piękny fragment...

"Patrzyłem na tajgę, na śnieg po pas i myślałem o Ewenkach. Jak oni istnieli w tej otchłani lasu? Przecież nie było kamazów, helikopterów, niczego. Tylko dzika zima, biel i drzewostan. Musieli zabijać zwierzęta, aby się najeść, ubrać i zbudować sobie domy z ich skór. Nadzy, rzuceni w byt przez niepojętych bogów nieba i podziemi. W gorszej sytuacji niż zwierzęta, bo one przynależały do tego świata, a ludzie nie. Ludzie nigdzie nie przynależeli, byli dziurą w świecie. Dlatego wprawiali się w trans i szukali drogi do raju utraconego, w którym mieszkali przed własnym narodzeniem, czyli nigdy. Trzeba było być, a ucieczka pozostawała tylko w niebyt zaświatów."



Michał Milczarek "Donikąd, podróże na skraj Rosji"  s.177

czwartek, 23 stycznia 2020

Jeszcze tylko 8 dni...


Nie mam wpływu na bieg czasu. Jeszcze pamiętam lament jaki ogarnął moje ciało z nastaniem grudnia a już zza chmur wyłania się szary szkic 24 stycznia. Kiedy to minęło pytam siebie w skrytości mijających dni. Wiosenna aura teraźniejszej zimy wpływa poniekąd łagodząco na moje wewnętrzne nastroje. Choć wiem, że jeszcze powieje białą mazią i mój marazm rozpłynie się po moim ciele. Jednakże wizja zbliżającego się lutego koi moje serce bo zdaję sobie sprawę, że kiedy nastąpi ten moment to będzie już mentalnie z górki.

środa, 15 stycznia 2020

Wiersz przed Kacem

już zgaga rozpala gardło
a przełyk jak ujście lawy
jeszcze jednego przyjmę
ku chwale matki boskiej
dygocącą ręką
po omacku
sięgam ramy łóżka
ten dystans to jak dno
kloaka gówna życia
a materac jak tratwa
unosząca mnie nad
poezji krańcem
tuli do snu
by przywitać
dnia kolejnego NIC

środa, 8 stycznia 2020