poniedziałek, 27 grudnia 2021

***

jeszcze tylko
chwila
wydłużona w
czasie
a pozostanie
po mnie tylko
wspomnienie
garść osiągnięć
marnych
i jakieś fotografie
martwo spoczywające
na dnie
wywietrzałych albumów
i na nic się zda
łkanie do wieczności
kurczowe trwanie
w tarczy zegara
wieczność doczesna i zegar
obejdą się
ze mną obojętnie
i czas
o mnie zapomni
i ja zapomnę
o sobie

czwartek, 16 grudnia 2021

Monotonia chwilowego raju

każdego dnia
budzę się
i zasypiam
ten sam układ
gwiazd w dziurze
wszechświata
oglądam
jem
wydalam
konsumuję
włóczę się
przed siebie
żyję
 

każda minuta
spędzona w tym
egzystencjalnym zlewie
odlicza mi czas pobytu
na tym ziemskim "niebie"

czwartek, 25 listopada 2021

Kiepska mentalność

Ostatnio jakoś dziwnym trafem osoby publiczne z areny politycznej jak i instytucje państwowe odnoszą się z aprobatą do zbrodniczych sentencji III Rzeszy. Przykładem może tu być podziw Dworczyka grawerą na nożach SS (Moim honorem jest wierność) lub fenomen "rozpalający wyobraźnię" Oskara Dirlewangera, twórcy 36 Dywizji Grenadierów SS Dirlewanger z ramienia dziwnego instytutu IPN w ramach promocji nowej książki.
Ja natomiast trafiłem na ciekawą sentencję czytając w gazecie rys historyczny niejakiego Carla Schmitta, generalnego nazistowskiego prawnika i konstytucjonalisty. Członka NSDAP do ostatnich dni wojny,  który notabene mógłby być inspiracją w pewnych zagadnieniach dla naszego ówczesnego prokuratora magistra.


Rzekł on niegdyś:  Prawem jest to co służy Władzy.
 

Jakże trafne stwierdzenie pasujące wypisz wymaluj do teraźniejszej sytuacji, gdzie sprawująca władzę grupa narodowo-katolickich maniaków prowadzi Polskę na sam skraj przepaści pod każdym tego możliwym względem.

piątek, 19 listopada 2021

W ciszy

Z dala od zgiełku świata, chaotycznej codzienności, gdy tylko mam możliwość monotonnie kontynuuję drążenie swojej wewnętrznej pustki, wypełnionej tylko coraz to bladszymi wspomnieniami przeszłości z której jestem zbudowany.


 

poniedziałek, 15 listopada 2021

piątek, 12 listopada 2021

Mentalny Rak

Istnieją rzeczy, sprawy, rozterki, wewnętrzne dywagacje które łatwiej lub trudniej można wybaczyć innym, by później móc spokojnie spać i żmudnie trwać w swojej wyimaginowanej egzystencji. Są też jednak kwestie, których w żaden możliwy sposób nie możesz wybaczyć samemu sobie. Choćbyś nawet góry mógł przesuwać wyciągniętą ręką, będziesz trawiony chybnymi decyzjami, aż wydasz z siebie ostatnie tchnienie. I nie ma na to lekarstwa.

czwartek, 11 listopada 2021

Nic nowego...

Listopad pochłania resztki marzeń i wizji. Dziwny czas nadal unosi się w powietrzu i za nic nie chce odpuścić. Wirusy, stany wyjątkowe. Wszystko zmieszane i skumulowane właśnie tu gdzie mieszkam i pracuję. W Białowieży na jednego mieszkańca przypada obecnie około czterech żołnierzy. Zapewne z czasem ta liczba się zwiększy. W hotelu zamiast gości - koszary. Wszędzie wojskowe ciężarówki. Dziesiątki wozów policyjnych. Co rusz kontrole dokumentów. Wieczorami helikoptery przeczesują pola, łąki i lasy masywnymi reflektorami, których światło niczym ufo wdziera się przez okna do mieszkania. Mundurowi latają w lewo i w prawo wyłapując coraz to liczniejsze grupy uchodźców. Ci bardziej potrzebujący lądują  w szpitalu w Hajnówce. Zaraz przy moim domu. Co się z nimi dzieje później pozostaje niewiadomą. Od wycia syren i kogutów chce się już rzygać. W ogóle od tego wszystkiego chce się rzygać. I tylko las razem ze swoją martwą kolejką wąskotorową zachowuje niezmienną ciszę i spokój.




 

niedziela, 31 października 2021

Skończyło się ...

Ostatni dzień października. Było, minęło. Może jeszcze powróci za rok. Może...

 

 


sobota, 23 października 2021

Retorycznie

A gdyby nagle czas zatrzymał się w miejscu i odebrałby mi możliwość upływu każdego kolejnego dnia mojego życia? Niewątpliwie ten stan rzeczy w zaistniałej sytuacji byłby dla mnie bardzo niekorzystny. Zwłaszcza, że okres w którym obecnie egzystuje jest bardzo frustrujący. Mimo, iż dla wielu wydawałby się być nic nie znaczącą błahostką.

środa, 13 października 2021

Moja Jesień...

Moja jesień jest trochę inna niż poprzednie. Wszakże drzewa i liście zachowują się niewzruszenie tak samo jak co roku to dookoła wieje jednak niepewnością. W tym dziwnym czasie las jest pełen negatywnych niespodzianek. Co rusz jestem kontrolowany przez policję lub straż graniczną. 

Ludzie wschodu kryją się w chaszczach, próbując dostać się do swojego wymarzonego dream landu.
Mogę dać jabłko. Mogę powiedzieć: Salam alejkum. Don't worry. I am not going to call the border force. Go forward to your happyness. 

Mogę skłamać służbom mundurowym, że nie widziałem nikogo podejrzanego błąkającego się w lesie. Mogę wszystko. Przecież żyję w państwie miodem i mlekiem i tolerancją i miłością do wszystkich ludzi płynącym.


Moja jesień jest trochę inna niż poprzednie...









 

niedziela, 10 października 2021

środa, 6 października 2021

Jednym zdaniem

 

Kiedy nie ma się już nic do powiedzenia a wszystkie myśli uległy korozji wtedy pozostaje już tylko wpatrywać się w siną dal wyczekując nowego olśnienia umysłu.

piątek, 1 października 2021

I tak oto...



 ... nastał Październik. Mój ulubiony miesiąc. Czas kolorów, mgły, deszczu, prześwitów słońca i zmieniających się pejzaży. Okres w którym doznaję najintensywniejszego upływu czasu. Przemijanie i dążenie do nieokreślonego będzie mi się jawić przez kolejne 31 dni. Ta refleksja i wewnętrzne rozdarcie towarzyszyć mi będą, aż do listopada. Wtedy powoli, systematycznie pogłębię się w swoim nihilizmie, obojętności i bezradności by potem zniknąć w odmętach zgnilizny i błotnistych przestrzeniach nadchodzącej zimy...

czwartek, 16 września 2021

Czas

Jakże piękną z zarazem brutalnie absurdalną rzeczą jest fakt, iż zaraz po narodzinach następuje powolny proces umierania. Nie potrafimy jeszcze chodzić, mówić, jeść samodzielnie. Ba, nie mamy jeszcze zębów i robimy pod siebie. A już zegar odlicza nam czas do końca egzystencji. I nie podlega żadnej wątpliwości, że ów niewzruszony na wszelkie procesy życiowe CZAS - niszczy wszystko.


 

poniedziałek, 13 września 2021

Ciąg dalszy...

Jesień nadchodzi dużymi krokami. Coraz więcej żółtych liści zalega na miejskich i polnych drogach. A ja czuję się chwilowo jak emeryt. Nie chodzę do pracy, bo nie mogę a mimo to mam płacone. Niestety obawiam się, że Stan Wyjątkowy przeciągną na kolejny miesiąc a nawet dwa. Mam wrażenie, że nie chodzi już o manewry ZAPAD oraz tych, tak bardzo "niebezpiecznych" uchodźców. Ale bardziej o polityczne rozgrywki naszego pseudo - demokratycznego rządu i mentalnie zbliżonych do naszych polityków, rozgrywek Łukaszenki.
No cóż, chuj im wszystkim w dupę, jak to mawiają dresowi intelektualiści spod sklepu w Hajnówce lub Lublinie.
Ja jak na razie, chodzę sobie po lesie i polach. Przycinam podwórkowe chwasty, ścieram kurze, odkurzam, czytam i gotuję. Maltretuję swoją psychę, oddając się lekkiej nutce dekadencji. Obserwując, gdzie to wszystko zmierza - wyczekuję nieznanego... 


PS: I piosenka, którą dedykuję dla wszystkich polityków lewicy i prawicy (pomijając w tym całym stolcu Barbarę Nowacką, którą szanuję i jest mi smutno, że jak Don Kichot walczy wśród twardogłowych wiatraków).


 
Siczka & Para Wino - Wieprze

sobota, 4 września 2021

Zakazane zostało - Nakazane zostało

Nie zawsze się zdarza, że pracujesz w miejscu w którym z dnia na dzień wprowadza się stan wyjątkowy. Gdzie wszyscy turyści do północy robią nakazany OUT i wracają pokornie do swoich domostw, a ty otrzymujesz  spontaniczny miesięczny urlop. Całe szczęście, że chociaż płatny bo państwo musi ci zapewnić byt w tym dziwnym czasie. Nie jestem zbytnio zadowolony, gdyż zaistniała sytuacja pokrzyżowała mi mnóstwo planów. Co z tego, że posiadam stosowne zaświadczenie umożliwiające mi przebywanie na terenie zamkniętym, tylko pod warunkiem zawodowym. Na chwilę obecną zawodu nie posiadam a lubię się szwendać bezcelowo. Istnieje wszakże możliwość zagospodarowania sobie czasu do celów stricte domowych. Posprzątać ogród, dom, porąbać drewno na zimę i temu podobne sprawy. Mały plusik w morzu niezrealizowanych potrzeb. Ale cóż, któż by przypuszczał, że w obliczu nieobliczalnego wschodu przyjdzie mi żyć prawie na Białorusi, gdzie przestarzały systemowo Tyran tylko czeka na złaknioną prowokację.

poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Poniedziałek

Kolega pisał, że lubi poniedziałkowe poranki. Ja uwielbiam cały poniedziałek. Zwłaszcza kiedy mam wolne od pracy. Prawdę mówiąc jest to mój ulubiony dzień tygodnia. Na ten dzień mam już utarty zawsze ten sam plan. Butla wina i z buta w las, bez względu na pogodę. I jak zwykle jest pięknie i przelubownie. Choć w tym roku plaga kleszczy nie doskwiera tak mocno jak rok temu, to komary wynagrodziły mi tę ulgę. Są ich całe chmary a przecież do Syberii jest trochę odległości. Nie to, że narzekam. Za chwilowy czas zapomnienia jestem w stanie poświęcić kilka litrów własnej krwi.


 

sobota, 28 sierpnia 2021

Jest mi dobrze

Siedzę sobie w lesie na moim ulubionym starym pniu. Wokół cisza i spokój. Słychać tylko krople wody spadające z drzew po wieczornym deszczu. Czas chwilowo przestał istnieć. Minuta wydaje się być godziną a godzina dniem. Dzień z kolei wiecznością. A wieczność niewzruszonym lasem na moją obecność. I jest mi dobrze. I jest mi błogo. I jest mi obojętne na wszystko to, co dzieje się poza tym gęstym zielonym królestwem. Do czasu kiedy będę zmuszony je opuścić i wrócić do marazmu mojej znikomej egzystencji.


 

piątek, 20 sierpnia 2021

Już blisko...

Jesień woła powoli. I chwała jej za to. Białowieskie bociany już odleciały, pozostawiając za sobą puste gniazda. A jeszcze zaledwie pięć dni temu słychać było ten specyficzny klekot ich rozmów. Za kilka kolejnych dni już będę widział tę płowiejącą zieleń na leśnych i przydrożnych drzewach. Nieodwołalny znak zbliżającej się jesieni, choć lato jeszcze. I te mimozy. Czekam niecierpliwie...

                                                   Siekiera - Przekwitło Lato

piątek, 6 sierpnia 2021

poniedziałek, 26 lipca 2021

Mizantrop

 

lubię być sam
z dala od zgiełku ludzkiego
z piwem w ręku
zbierać myśli do kupy
siedząc w lesie
na spróchniałym pniu
gdzie jedynym bratem
są mi komary i chrząszcze
jakże głodne kontaktu
ze mną
myśli pozbieram
ciało sponiewieram
i wracam szczęśliwy
upojony chwilą
do rzeczywistości
w której
grawitacja nie chce
mi odpuścić

niedziela, 4 lipca 2021

Deszczowo

patrzę w okno
strugi deszczu topią świat
błota po kostki

środa, 23 czerwca 2021

Osobiste fantasmagorie

Minęło już ponad siedem lat, odkąd opuściliśmy Raj. Miejsce w którym teraz mieszkam nazywam "Dziurą". Bo chcąc czy nie chcąc Dziurą jest. I tu zapewne zakończę swój żywot, gdyż nie w głowie mi już światowe wojaże i podboje nieznanych kontynentów. Mimo wszystko; Hajnówka da się lubić. Choć frustracja drąży mózg, można się przyzwyczaić... .
A ha! No i w Białowieży mają wyśmienitego jabola. Miód-Lipa za 6.90. Cały literek w plastikowej butelce :)



środa, 16 czerwca 2021

Gdzieś, gdziekolwiek...

Tak sobie myślę o tych wszystkich, których niegdyś znałem. Być może części już nie ma. A może jednak ciągle są. Rozsiani po całym świecie, zajęci własnym życiem, toczą swój ziemski byt. Tak jak i ja. Mały oddychający punkt na mapie życia, dla której jestem obojętny wobec wielkości kontynentów i toczących się na nich spraw. Kiedy ja siedzę sobie w lesie, Carlos w tej samej chwili może pomagać ojcu w pielęgnacji winnic w Portugalii. Taryn konserwować swój motor gdzieś na obrzeżach Cape Town, a Greg surfować na błękitnych wodach Australii. Bartek dojeżdżać do kolejnego miasteczka pod Wrocławiem. A Halina jeść śniadanie razem ze swoim mężem w Żaganiu. I tak dalej i tak dalej...

niedziela, 30 maja 2021

Kształt edukacji

Minister Czarnek i jego mega narodowo - katolickie postulaty wygłaszane w XXI wieku. O żeszsss... kurwa jego mać. Jeżeli ktoś to przyjmuje to jesteśmy w czarnej dupie średniowiecza, gdzie nawet Lucyfer załamuje ręce i mówi: Róbcie co chcecie, potem zajmę się resztą...

wtorek, 25 maja 2021

Lapida 64

Aż trudno uwierzyć, że cztery kilometry od miejsca mojej pracy, znajduje się granica za którą panuje bezwzględny reżim wąsatego Tyrana i złaknionego absolutnej władzy Despoty...



niedziela, 16 maja 2021

Smardz?

 

Znam się na grzybach. Nie tak dokładnie jak profesjonaliści. Jednakże dzisiaj w drodze do pracy, zaraz do wejścia w las ( jak mam to w zwyczaju czynić do szybszego dotarcia na przystanek pseudo-PKSu) zobaczyłem taki okaz. Jeden z wielu wypełniający metr sześcienny. Prawdę mówiąc jest to pierwszy raz, kiedy widzę taki majestatyczny gatunek. Koledzy kucharze z pracy mówią, że to Smardz. Dobry jadalny grzyb. Niestety pod ochroną na terenach leśnych. Lecz nie są tego tacy pewni... (chodzi o jadalność i podobieństwo z mrowia podobnych tworów).


W każdym razie pomijając walory kulinarne, warty był sfotografowania. Robił fantastyczne wrażenie na tle leniwie - chłodno rodzącej się wiosennej aury.

wtorek, 4 maja 2021

Archetyp

wszystko przypomina mi
nicość
daremny bieg za losem
gdzie nagrodą jest
kurz i zmęczenie
jakiś uśmiech po drodze
i doza szczęścia
wsiąkająca w niepamięć
jak woda w suchą ziemię
wszystko przypomina mi
nicość
nawet odbicie własnej twarzy
w lustrze
spływa po mnie jak pot
ze skroni Syzyfa

niedziela, 18 kwietnia 2021

Anty

mówią tak dobitnie
pełni płytkiego miłosierdzia
między słowami
plują na mnie jadem
chociaż nawet nie znają
mojego imienia
obrońcy wiary kagańcowej
a mnie nikt nie pyta
o obrazę mojego majestatu
o to, że wkurwia mnie widok
krzyża i ikony w urzędzie miasta
lub innym przedsiębiorstwie państwowym
i jeszcze to godło wypośrodkowane
robiące za centrum trójcy nikczemnej
czyżbym nie miał żadnych uczuć
ponad symboliką kwitnącego Babilonu?

sobota, 10 kwietnia 2021

Jak zwykle wulgarnie (bo ostatnio inaczej nie można)

Kiedy słyszę bezmózgie wypowiedzi ludzi niby wykształconych, że na przykład zwierzęta nie posiadają praw bo nie ma czegoś takiego jak prawa zwierząt lub, że wegetarianizm jest lewicowym odchyleniem od przyjętych norm to jedyne co przychodzi mi do głowy to:
 

Kij wam w dupsko uprzednio smarując palcem w kakao.

sobota, 3 kwietnia 2021

Gdzie ja żyję?

" Siedzicie i myślicie jak absolut w łapy brać "
                                                                                   KULT

 

Nie mogę już zdzierżyć spoglądania na te napompowane "dobrą zmianą i nowym ładem" gęby. Te wszystkie bucowate ryje, klepiące w każdym wywiadzie lub konferencji ten sam suchy utarty slogan "narodowy", "najlepszy", "chrześcijański", "patriotyczny". Powtarzany jak pusta mantra przy aplauzie podskakujących pośladków katolickiego taliba Jędraszewskiego i jemu podobnych opasłych archontów. Rzygam już ironicznymi puentami udzielanymi na sejmowym korytarzu przez pomarszczonego ex hipisa na każdy poważny temat nurtujący Gorszy Sort. Gloryfikacją utopijnych wizji, serwowaną przez Pinokia w okularach. Te wszystkie sztuczne marionetki będące pod presją zdewociałego, oderwanego od rzeczywistości XXI wieku karła z coraz bardziej napęczniałym bebzunem, rozpierdalają dosłownie wszystko co ledwo zostało osiągnięte po roku 89. I jeszcze ten okrągłogłowy błazen z wiecznie głupkowatym uśmiechem, który zamiast godnie, niezależnie piastować najważniejszy urząd w państwie, tylko go ośmiesza i kompromituje. I jeszcze te niedorzeczne działania "niebieskich, nietykalnych stróżów ładu i porządku" z których połowa to świeżo upieczone gówniarstwo mające zamiast zrozumienia i znajomości prawa, wizję szybkiej kariery i emerytury. I jeszcze... I jeszcze...
A najgorsze wydaje się to, że wszyscy oni żonglują sobie Konstytucją jak klaun w cyrku. I nie ma nikogo kto by znalazł na nich pejcza zakończonego ołowianą kulką. Bo przecież dzisiejsza opozycja to śmiech na sali.

poniedziałek, 29 marca 2021

Żółto na czerwono - białym

Na początku pomyślałem sobie, że to lekka chamówa i wandalizm. Zniszczony bowiem został znak informujący nas o wkroczeniu na teren rezerwatu, który swoją dzikością rozciąga się kilka dobrych kilometrów w stronę Białowieży. Jednakże kilka chwil później, reasumując sobie w głowie cały ten prawicowy burdel związany z leśno - myśliwską mafią oraz księdzem Tomaszem Duszkiewiczem, niegdyś kapelanem (przy pośladku rip. Szyszko) tych co lubią strzelać dla rozrywki do zwierząt, stwierdziłem jednomyślnie: A chuj. Ta żółć, przebijająca przez ten czerwony kolor zmieszany z białymi literami, trafia do mnie bardziej niż sama informacja o rezerwacie, który zapewne w trosce o nasze bezpieczeństwo na przestrzeni kilku kolejnych lat, zostanie jeszcze bardziej zdewastowany. Oczywiście za przyzwoleniem prawa, którym nasi rządzący żonglują sobie ostatnio niczym klaun w cyrku.

wtorek, 16 marca 2021

04.15 rano we wtorek

25 czerwca 2019 roku
o 04.15 rano we wtorek
odeszłaś
jak puls serca
spadł do zera
spokojnie
jakby we śnie
z lekkim uśmiechem
na twarzy
w domu
nago pod
przykryciem
poszewki kołdry
bo zawsze było
ci gorąco
zadzwonił ojciec
miałem iść do pracy
przyjechaliśmy natychmiast
pustka i zdziwienie
tamowały łzy
a przecież cię
widziałem
jeszcze kilka
dni temu
jak ciągnęłaś
za sobą swój
ulubiony wózeczek
do sklepu
pomogłem ci
zrobić zakupy
małe jak zwykle
bo nie lubiłaś nadmiaru
to był ostatni raz
kiedy mówiłem
do ciebie na jawie
teraz już tylko przyschnięty
wrzos szelestem
uśmiecha się do mnie
z zakurzonej płyty
marmuru 

 

                                                                   dla Mamy (z piosenką)

niedziela, 14 marca 2021

Nie sądziłem, że zaznam tego gówna ponownie...


 słowa: Jacek Kaczmarski, wykonanie: Przemysław Gintrowski (2xRIP)

poniedziałek, 1 marca 2021

Kurz

Lubię kurz. Lubię patrzeć jak stopniowo narasta na półkach, pokrywając swoją szarością książki, płyty, fotografie i wszystkie inne przedmioty zalegające w domowej przestrzeni.
Nie znaczy to, że jestem zwolennikiem brudu i nieładu. Sprzątać mogę ochoczo. Ale kwestię usuwania kurzu pozostawiam sobie rozciągniętą na miesiące. Kurz bowiem jawi mi się jako symbol przeszłości, nostalgii, obcowania z ludźmi i rzeczami z którymi łączy mnie już tylko mgliste wspomnienie. Jest dla mnie pewnego rodzaju wyrazem przemijalności, osamotnienia, starzenia się. Nieodwracalnego procesu zachodzącego w moim własnym sposobie postrzegania świata.

środa, 17 lutego 2021

Wzgarda Pogarda

wczoraj
po szybkiej setce
za sklepem "Społem"
wyrzygałem
z siebie
Polskę całą
do cna wykrztusiłem
z siebie wszystkie barwy
narodowe
na te tęczowe zabrakło
mi już oddechu
i wyobraźni
choć może to i dobrze
bo być może
posądzony bym został
o zniesławienie
mieszając palety
prawdy jedynej
z sodomią jebaną
tak dobrze znaną
obrońcom wiary
co z bliska nawet
dupy męskiej
różu waginy kobiecej
nie zaznali
tych żyłek
rozpiętych
jak oko gardzieli
niebiańskiej
wulkanicznych
ścieżek lawy
tryskających
ze środka
ludzkiego ego
którym publicznie
klinujemy sobie
obywatelskie pyski

zamiast wołać...

środa, 10 lutego 2021

Haiku polityczne

* * * * *
* * * * *  * * *
* * * * *

czwartek, 4 lutego 2021

Co jest ja kurwa pytam się ???!!!

Patrząc z perspektywy czasu na rozwój wydarzeń w tzw: "Polsce", jestem coraz bardziej przekonany, że zaprzepaściliśmy wszystkie nasze ideały o które tak bardzo zabiegaliśmy po roku 1989. Byliśmy wtedy postrzegani w kategoriach jak najbardziej pozytywnych, nie tylko na arenie europejskiej, ale także światowej.
Co poszło zatem nie tak, że ledwo powstaliśmy z kolan w usprawnianiu "wolnościowej transformacji" a już pogłębiamy się w bagnie średniowiecza, stając się mentalnym dnem w oczach cywilizowanej demokracji?
W jakiej sferze naszej świadomości jako suweren, daliśmy się sprzedać wąskiej grupie populistycznych fanatyków spod znaku krzyża i wartości nacjonalistyczno - narodowych, by teraz być tłamszonym za własne przekonania i zdolność myślenia, wykraczającą poza skostniałe normy przyjętych tradycji, resentymentów i przestarzałych konwenansów ?

czwartek, 28 stycznia 2021

W drodze z pracy...

To nie była zbyt rozsądna decyzja. Zwłaszcza po nieprzespanej nocy. Ale postanowiłem jako pierwszy od czasu wielkiego śniegu przetrzeć szlak z pracy do domu wiodący przez las. Wszakże dystans dzielący mnie od dziczy do cywilizacji nie był zbyt odległy, to jednak po kilkunastu metrach byłem już zupełnie wyczerpany. Brodząc w ponad pół metrowych zaspach, skrywających pod swoim białym puchem utarte ścieżki tak dobrze mi znane w bezśnieżnych porach, wędrowałem do przodu, krok za krokiem łapiąc łapczywie każdy oddech. Przemoczony, ale przepełniony jakimś niezrozumiałym szczęściem, parłem uporczywie naprzód. Żywej duszy ni za mną ni przede mną. Tylko martwa cisza i głucha potęga, wykraczająca ponad moje nikłe człowieczeństwo, gdzie jedyną oznaką życia była hipnotyzująca praca dzięciołów skrytych na gałęziach drzew pokrytych ciężkim, mokrym śniegiem. I tak przemierzając ten puszysty szlak zupełnie obojętny na moją obecność, poczułem się przez chwilę jak Janek Pradera, zmierzający niby donikąd a jednak gdzieś. I tylko w całym tym chwilowym śnieżnym szaleństwie brakowało mi tej miniaturowej ciuchci, ciągnącej za sobą wagoniki wypełnione drzewem, gdzie maszynista Bartoszko zaoferowałby mi podwózkę. Zamiast niej, miałem pod nogami tylko przysypany śniegiem wąskotorowy martwy trakt, który niegdyś tętnił życiem...





sobota, 23 stycznia 2021

Wartownicy złudnego Czasu

bladym świtem
chłopcy okupują
brudne skwery
przydrożnych sklepów
niektórzy jeszcze całkiem młodzi
jeszcze wąs panieński
pod nosem się iskrzy
inni już wiekowi
starzy i sflaczali
jak przysłowiowe
próchno w lesie
i dla jednych i drugich
czas nigdy nie stoi
w miejscu
każda chwila jest dla nich
jak Bóg da
"wdowim groszem"
każdy moment
to przy dozie szczęścia
kolejny łyk wina
kojący przełyk
(przy którym Piłat
zaciera ręce)

a umęczony uśmiech
Chrystusa
zwisającego krzywo
nad ladą
posyła im błogosławieństwo
na przyszłe dni

 

  sobie, tych których znam i znałem

sobota, 16 stycznia 2021

Sypnęło...

 

Sam śnieg jak i pora roku jaką jest zima wpływa na mnie w olbrzymiej mierze depresyjnie i zniechęcająco. Nie lubię tego okresu na równi z nienawiścią jaką darzę miesiąc grudzień i styczeń. No ale stało się. Sypnęło. I to całkiem nieźle. I ciągle sypie. I nie zamierza przestać. Kurwa, ja pierdolę - życiowe motto Miauczyńskiego, będzie mi teraz towarzyszyć ilekroć chwycę za mój mój ulubiony przyrząd do odśnieżania. A przecież mogło być inaczej. Piękniej, cieplej, bardziej komfortowo i minimalistycznie. Tak jak lubię teoretycznie. Bo w praktyce mam to co mam. I to jest piękne... :)

 


 

niedziela, 10 stycznia 2021

"Wycięty"

nie mam pretensji do
ścian w których żyję
rzeczy codziennego użytku
traktuję z przymrużeniem oka
każdego dnia wyciskam z potem
swoją polskość "wzniosłą"
wartości narodowe
działają na mnie
jak ucisk w kroczu
raz za razem kiedy stawiam
krok do przodu...

...jakiś skurwiel cofa mnie
mentalnie wstecz

piątek, 1 stycznia 2021

31 grudnia w Hotelu

Puste korytarze, ciemność i cisza wypełnia wszystkie piętra. Co najwyżej czerwone diody kamer oraz zielonawe światło spod ewakuacyjnego znaku emanują smętną poświatą pomiędzy zastygłymi drzwiami hotelowych pokoi. Sale bankietowe, które o tej porze wypełniał roztańczony tłum, muzyka, alkohol i zapach serwowanego jedzenia, tkwią teraz w jednostajnej martwocie, oddychając sporadycznie iskrą życia jaką daje im blask ulicznych latarni wdzierający się przez szczeliny opuszczonych zasłon. Dzisiaj nikt się tu nie bawi z wyjątkiem mnie. Samotnie przedzierającego się z latarką przez labirynty wygasłych pomieszczeń pod osłoną nocy niemo witających nowy rok.

PS: Nocna refleksja z kategorii - Jak nie kelnerujesz to stróżujesz :)